To jest jak najbardziej informacja publiczna i wszelkie organy administracji publicznej powinny udostępniać informacje, o które pytać się może obywatel w trybie dostępu do informacji publicznej, albo dziennikarz w imieniu opinii publicznej, wykonujący swoją pracę dziennikarską
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl senator Jan Maria Jackowski, odnosząc się do stanowiska marszałka Tomasza Grodzkiego, który nie chce ujawnić, którzy z jego współpracowników otrzymali nagrody i w jakiej wysokości.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Marszałek Tomasz Grodzki najwyraźniej nie chce ujawnić, którzy z jego współpracowników otrzymali nagrody. Pytany o to na konferencji prasowej oświadczył, że „Obywatel ukrywający się pod nieznanym linkiem, jak mniemam niekoniecznie musiał być obywatelem polskim. Nie wiem, czy to nie był agent rosyjskich, czy chińskich służb specjalnych”. Nie sposób nie odczytać tych słów jako jawnej kpiny i z dziennikarzy i z transparentności. To w końcu jest informacja publiczna.
Senator Jan Maria Jackowski: To jest jak najbardziej informacja publiczna i wszelkie organy administracji publicznej powinny udostępniać informacje, o które pytać się może obywatel w trybie dostępu do informacji publicznej, albo dziennikarz w imieniu opinii publicznej, wykonujący swoją pracę dziennikarską. Nie znam szczegółów tych nagród, więc co do ich wysokości, zasadności nie jestem kompetentny, żeby się wypowiadać, natomiast co do zasady to taka informacja powinna być publicznie dostępna, oczywiście z uwzględnieniem ochrony danych osobowych.
Czy jest jakaś sankcja, która obejmuje tego typu zachowanie?
W kadencji, kiedy marszałkiem był pan Bogdan Borusewicz, miałem problem z uzyskaniem informacji jako senator. Chodziło o ujawnienie jednego z dokumentów, który wpłynął do marszałka Senatu i oficjalnej odpowiedzi marszałka na to pismo. Odmówiono mi ujawnienia tych dokumentów, które nie miały absolutnie charakteru prywatnego, tylko służbowy. Złożyłem wówczas wniosek o udzielenie mi informacji w trybie informacji publicznej jako obywatel Jan Maria Jackowski i dopiero wówczas uzyskałem to, o co się zwracałem. Z tego wynika, że skuteczność korzystania w oparciu o ustawę o dostępie do informacji publicznej jest większa. Wiem z doświadczenia, że w takich sprawach, w przypadku odmowy istnieje możliwość dochodzenia praw w postępowaniu sądowym. I znamy chociażby z czasów, gdy Hanna Gronkiewicz-Waltz była prezydentem Warszawy sytuacje, kiedy strona społeczna uzyskiwała informacje odnośnie do funkcjonowania władz samorządowych, ale dopiero po postępowaniu sądowym, ponieważ zdarzało się, że administracja Warszawy wykręcała się od udzielenia informacji na niewygodne dla niej pytania.
Problem w tym, że marszałek Grodzki, jak i samo Centrum Informacyjne Senatu bardzo bronią dostępu do tej informacji. Wicedyrektor Centrum Informacyjnego Senatu Jakub Stefaniak posunął się do tego, że zaatakował na Twitterze dziennikarza, Samuela Pereirę, określając go mianem „portugalskiego pieczeniarza” i wysuwając wobec niego słowa mogące być uznane za groźbę. Czy to są cywilizacyjne praktyki demokratyczne?
W takich sprawach urzędnicy powinni zachować te wszystkie standardy, jakie obowiązują w życiu publicznym i są związane z pragmatyką wykonywania ich obowiązków służbowych. Natomiast wszelkie uwagi ad personam są jak najbardziej niestosowne i nie powinny mieć miejsca.
Czy tego typu uwagi ad personam podlegają konsekwencjom służbowym jeżeli chodzi o wewnętrzne regulacje Senatu?
Przełożonym pracowników Kancelarii Senatu jest szef Kancelarii Senatu i w jego kompetencji jest ocena pracy i zachowań podległych mu urzędników.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/496250-grodzki-sie-wykreca-jackowski-pozostaje-droga-sadowa