Wychodzi na to, że kampania Władysława Kosiniaka-Kamysza jest coraz sensowniejsza. Jako jedyny z kontrkandydatów urzędującego prezydenta on i jego sztab potrafili się odnaleźć w trudnych warunkach epidemii i dobrać odpowiednią strategię walki o prezydenturę. To on jest dziś najpoważniejszym rywalem Andrzeja Dudy. I do maja pewnie się to już nie zmieni. A kampania za chwilę ruszy na dobre.
Należy oswoić się z myślą, że w maju wybierzemy prezydenta. Ewidentnie zrobił to lider PSL, który napisał dziś na Twitterze:
Prawdziwy bojkot wyborów polegałby na rezygnacji z kandydowania. Inaczej są to jedynie teatralne gesty. Uważam, że byłoby to oddanie pola prezydentowi @AndrzejDuda.
Kosiniak-Kamysz nie podważa legalności wyborów
Jego komunikat ma dwie warstwy. Pokazuje, że Kosiniak-Kamysz walczy, traktuje nachodzące wybory poważnie i nie zamierza podważać ich legalności. W sumie jak to robić w sytuacji, gdy mogą okazać się dla niego zwycięskie (o tym za chwilę)? To inny przypadek niż Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, dla której jedyną szansą (marniutką) wyjścia z twarzą z wyborczej kompromitacji jest powtarzanie, że to nieuczciwy i niebezpieczny wyścig. Warstwa druga to kolejna zaczepka pod adresem pani wicemarszałek i zarzucenie jej odgrywania teatrzyku. To wciąż jest czas, na którym szef ludowców bije się o pozycję numer 2. Cel, mówiąc brutalnie: dobić kandydatkę KO.
Następnym etapem będzie walka z urzędującym prezydentem. Jeśli sondaże będą wskazywały na możliwą wygraną Andrzeja Dudy już w pierwszej turze, Kosiniak przystąpi do frontalnego ataku na głowę państwa wcześniej. Jeśli zaś wciąż będzie miał szansę na bezpośrednie starcie w wyborczej dogrywce, do 17 maja skupi się bardziej na „pięknym różnieniu się” od „cioci Małgosi” (jak pieszczotliwie nazywają ją w PSL). To prosta polityczna logika, której z niewiadomych przyczyn nie rozumieją w Platformie.
Taka właśnie sytuacja jest dziś. Pojawił się nawet pierwszy sondaż, w którym Kosiniak-Kamysz wygrywa wybory. Pod warunkiem, że znajdzie się w drugiej turze z prezydentem. Dziwny to sondaż, bo pracownia Maison&Partners dla Onetu ustaliła, że numerem dwa jest dziś Szymon Hołownia. Można się tylko uśmiechnąć na wiarygodność takiego badania (to nie pierwszy raz, gdy ta sondażownia „pompuje” celebrytę – jeszcze przed Bożym Narodzeniem wyliczyli, że gwiazdora TVN gotowych było poprzeć 16 proc. ankietowanych, zaledwie kilka dni po ogłoszeniu przez niego startu).
Widać więc, że epidemiczna kampania Kosiniaka przynosi dobre skutki. Nie udaje bojkotu, ale próbuje dostosować się do warunków. Drukuje bilbordy, choć zamiast haseł wyborczych, są na nich życzenia. Nie potrzebuje pieniędzy na konwencje, czy ulotki, więc zachęca swoich zwolenników do wspierania nimi pomocy dla szpitali. Zadeklarował nawet gotowość powrotu na dyżury w szpitalu.
Dziś Kosiniak ma łatwiejsze zadanie od prezydenta. Wolno mu więcej. Może rzucić dowolny postulat bez ponoszenia za niego jakiejkolwiek odpowiedzialności. Robi to więc – i słusznie, takie wilcze prawo polityka opozycji. A gdy ktoś go zapyta, skąd wziąć na to pieniądze, będzie mógł odpowiedzieć jak zwykle – że podobno stan finansów publicznych jest tak świetny, że na wszystko wystarczy. Stąd też jego najnowszy pomysł – finansowanie 100 proc. wynagrodzeń nauczycieli z budżetu państwa, aby odciążyć samorządy. Utyskuje, że projekt leży w Sejmie od czterech lat. Skoro widział ten problem już wtedy, to może widział i nieco wcześniej, 5,5 roku temu, gdy był ministrem pracy i polityki społecznej?
Najtrudniejsze zadanie sztabu PSL
Przeszłość rządowa Kosiniaka-Kamysza i to jak ją wymazać, to zresztą najbardziej wymagające wyzwanie stojące przed sztabem prezesa PSL. Wszystkie grzechy Kosiniaka-Kamysza z czasów koalicji z PO na pewno zostaną podniesione przez jego rywali, a zwłaszcza obóz PiS. Nie bez racji, bo jest co podnosić – nie tylko wiek emerytalny (tu też o podnoszenie chodziło) czy zagarnięcie pieniędzy Polaków zgromadzonych w OFE. Będzie też zapewne pytany o zwijanie polskich przedsiębiorstw (LOT, Poczta Polska), komisariatów, czy lasów.
A gdzie w tym wszystkim Andrzej Duda? Nie chce sprawiać wrażenia, że robi kampanię w czasie epidemii, za to walczy z koronawirusem i kryzysem? Może i tak, ale to za mało, by zapewnić sobie reelekcję. Skoro nadchodzi odmrażanie gospodarki, luzowanie restrykcji, to i kampania wyborcza musi nabrać barw.
Nie tylko poprzez debaty wyborcze, o które słusznie apeluje Krzysztof Bosak. Prezydentowi potrzeba znacznie więcej – opowieści o Polsce za rok, dwa, pięć i dziesięć lat. Czegoś więcej od przekonywania, jak świetnie radzimy sobie z koronawisuem.
Lewica i turboliberałowie jakoś nie mają oporów, by urządzać polityczną hucpę na bazie swoich sztandarowych antycywilizacyjnych postulatów. Okres kwarantanny ewidentnie się kończy. Nikt nie mówi, że normalność wróci lada moment. Nie wróci. Ale nie wolno przespać momentu odmrażania polityki. To się może srogo zemścić.
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/495952-duda-vs-kosiniak-kamysz-ciekawy-pojedynek-korespondencyjny
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.