Wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta w stanowczych słowach skomentował ubiegłotygodniową decyzję TSUE, która chce, by czasowo zawiesić funkcjonowanie Izby Dyscyplinarnej SN, a także wypowiedzi niektórych polityków unijnych, którzy w dobie koronawirusa zajmują się „praworządnością” i demokratycznymi wyborami prezydenckimi w Polsce.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: - Bruksela chce pomóc opozycji? Jourova dla „Rz”: Niepokoję się o wolne i uczciwe wybory w Polsce, o jakość głosowania i ich legalność
Trybunał Konstytucyjny „sądem ostatniego słowa”
Kaleta pozytywnie ocenił fakt, że Izba Dyscyplinarna skierowała pytania do Trybunału Konstytucyjnego, który ma orzec, czy unijny TSUE może zawieszać konstytucyjny organ w Polsce.
Izba Dyscyplinarna zareagowała szybko na decyzję TSUE, wysłała pytania do TK, który rozstrzygnie rozbieżności w interpretowaniu kompetencji organów Unii Europejskiej. Według Niemców, sprawy związane z sądownictwem nie zostały przekazane pod kompetencje Unii. Trybunał Konstytucyjny orzekał wielokrotnie, zbudował taką doktrynę, że jest sądem ostatniego słowa. W razie konfliktu co jest, a co nie jest zgodne z konstytucją, w tym zakresie, to TK ma ostateczną rację. To sprawa rozwojowa
– podkreślił Kaleta.
Co się nie podoba Verze Jourovej
Widzimy że Komisja Europejska i TSUE za swój priorytet przyjęły walkę o praworządność, stawiając pod pręgierzem Polskę i Węgry. Wydawać by się mogło, że sytuacja spowodowana koronawirusem sprawi, że odejdą od tej koncepcji. Tymczasem Vera Jourova przyczepiła się tak do Polski i do Węgier. Stwierdziła, że jest zaniepokojona wyborami prezydenckimi w Polsce. Chce, by w walce z koronawirusem „nie zabito demokracji”. Czyli nie będzie demokracji, bo Polacy zagłosują? Węgry wprowadziły z kolei stan wyjątkowy, ale Niemcy takiego rozwiązania nie wprowadziły. Tymczasem to jednak Polska jest atakowana za to, że nie wprowadziła stanu wyjątkowego, a Węgry są krytykowane dlatego, że wprowadziły. To pokazuje, że nie liczy się to co dane państwo robi. Sprawa praworządności traktowana jest jako wytrych, który ma sprawić, by niektóre państwa członkowskie piętnować. Pani Jourova twierdzi, że jeśli dane państwo członkowskie ma inne zdanie na temat tego co dzieje się we wspólnocie, to trzeba mieć pręgierz finansowy dla wymuszenia posłuszeństwa**
– podkreślił Kaleta.
Francja może, a Polska nie
Wiceminister sprawiedliwości zwrócił też uwagę na ciekawy ruch Francji, który, gdyby zdecydowała się na niego Polska, byłby traktowany jak „zamach na demokrację”.
We Francji wprowadzono prawo, z którego wynika, że z powodu koronawirusa, wszystkie areszty zostały przedłużone. Nie decyzją sądu, ale odpowiednim prawem. Wyobraźmy sobie, że minister Ziobro proponuje podobne rozwiązanie w Polsce. Mielibyśmy zlot tych wszystkich komentatorów, którzy twierdziliby, że w Polsce nie ma już demokracji, że wprowadzono dyktaturę. Wobec Francji takich głosów nie słyszymy
– zauważył Sebastian Kaleta.
Głosowanie korespondencyjne
Wiceminister sprawiedliwości przyznał, że rząd bierze na siebie olbrzymią odpowiedzialność jeśli chodzi o przeprowadzenie wyborów w maju. Jednocześnie podkreślił, że w dobie koronawirusa, Polacy potrzebują sprawnego państwa, które „nie zawiesi demokracji na kołku.
Są pewne procesy, w każdym kraju demokratycznym, które ułatwiają pomoc potrzebującym w tej trudnej sytuacji. Chodzi o proces wyborczy. Kończy się kadencja prezydenta. Widzimy, że niemożliwe jest przeprowadzenie wyborów w tradycyjnej formie. Ma to oznaczać, że przestaliśmy być krajem demokratycznym? Mamy zawiesić demokrację na kołku? A może państwo powinno znaleźć alternatywne formy, by obywatele mogli wyrazić swoją wole w wyborach, proponując rozwiązania, które pozwolą na zachowanie bezpieczeństwa, a jednocześnie oddania głosu. Kiedy proponujemy wybory korespondencyjne, to okazuje się, że „niszczymy” demokrację. W Bawarii i w Szwajcarii zorganizowano wybory bardzo skutecznie
– przyznał
Jaka Unia po kryzysie?
Unia Europejska wyjdzie z kryzysu bardzo pokiereszowana. Widzimy, ze rola państw narodowych jest kluczowa dla sprawnego zarządzania kryzysem. Unia Europejska nie potrafiła znaleźć szybko rozwiązań, które pomogłaby np. sprowadzić wszystkich obywateli UE do domu. Okazuje się, ta „wielka” akcja unijna pozwoliła sprowadzić 27 tys. obywateli. Polska sprowadziła 58 tysięcy. W najbliższych tygodniach usłyszymy więc, że „trzeba jeszcze więcej Unii”. Widzimy, ze nie ma unijnej solidarności. Holendrzy i Niemcy nie postrzegają cierpienia Hiszpanów i Włochów tak, jakby dotyczyło to ich obywateli
– komentował Sebastian Kaleta.
WB
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/495758-kaleta-do-jourovej-mamy-zawiesic-demokracje-na-kolku