Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, listy poparcia Marka Jakubiaka mogły zostać sfałszowane. Powołując się na informatora, „GW” napisała, że „do przepisywania list poparcia Jakubiaka zatrudniono cudzoziemców z Rosji, Białorusi i Ukrainy”. Sam ubiegający się o urząd prezydenta podkreślił, że nic o tym nie wiedział i zawiadomi o sprawie prokuraturę.
CZYTAJ TAKŻE:
„Sfałszowane” listy poparcia?
W ubiegłym tygodniu PKW zawiadomiła prokuraturę o nieprawidłowościach w listach poparcia Marka Jakubiaka.
Według doniesień „Gazety Wyborczej” przy procederze „dopisywania” głosów do list poparcia zatrudnieni byli przede wszystkim przybysze ze Wschodu. Mieli oni w centrum Warszawy oficjalnie pracować przy „przepisywaniu książek za 40 złotych za godzinę”.
Ogłoszenie o takiej treści w języku rosyjskim pojawiło się w internecie. Jak podaje „GW”, podczas jednego dnia miało dojść do fałszerstwa blisko 18 tysięcy podpisów - z pełnym imieniem, nazwiskiem oraz numerem PESEL.
Pracowników werbowani wyłącznie w rosyjskojęzycznych grupach. Chodziło o to, by zadawali jak najmniej pytań
– powiedział informator „GW”, wyjaśniając, że pola na własnoręczny podpis i liczbę porządkową pozostawały puste. Tak wypełnione karty miały być przekazywane zleceniodawcom. Informator nie wie jednak, kto dorabiał podpisy.
„Komuś zależy na podejrzeniach”
„Wyborcza” skontaktowała się z Mateuszem P., który miał być współorganizatorem całego procederu. Mężczyzna w przeszłości było organizatorem Revolution - ugrupowania Mariusza Maxa Kolonki, który chciał startować w wyborach parlamentarnych.
P. zaprzeczył, by wykazy były fałszowane.
Komuś zależy na tym, by pana Marka podejrzewano o negatywne działania. Chodzi o to, by go zdyskredytować. Nic takiego nie miało miejsca, a informacje na temat przepisywania list przez osoby z zagranicy to fejk. Rzeczywiście dostarczyłem panu Markowi paczkę z podpisami. Zbierając się, oparłem się o struktury, które miałem z czasów działalności w komitecie Maxa Kolonki. Ale to były nowe podpisy. Po prostu zarzuciłem swoim ludziom temat, czy mieliby ochotę zebrać podpisy dla pana Marka i się udało
– wyjaśnił mężczyzna.
Jakubiak zawiadamia prokuraturę
Do całej sprawy, w rozmowie z „GW”, odniósł się Marek Jakubiak. Jak podaje gazeta, polityk „nie zaprzecza, że fałszowanie miało miejsce”.
Twierdzi, że nie ma z tym nic wspólnego i zawiadamia prokuraturę
— napisała „Gazeta Wyborcza”.
wkt/”Gazeta Wyborcza”
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/495695-jakubiak-zawiadamia-prokurature-gw-pisze-o-falszerstwie