No i „Financial Times” napisał, i dołożył PiS-owskiemu rządowi, a gdy „Financial Times” pisze i dokłada, to i „Gazeta Wyborcza” powtórzy, i idzie dalej opinia w świat, bo polskiego w świecie nie znają, a jak „Financial Times” napisze, i „Gazeta Wyborcza”, to i zaprzyjaźnione z nią niemieckie gazety powtórzą, niech świat wie, co u nas ci kaczyści-faszyści wyprawiają…
W obliczu koronawirusowej pandemii jest wreszcie coś innego, od codziennego raportowania o liczbach ofiar! Są inne ofiary, my, Polacy…! Nie, żeby u nas była wyjątkowo duża śmiertelność z powodu covid-19, przeciwnie, pod tym względem akurat prezentujemy się znacznie lepiej niż pozostałe kraje Zachodu, do którego się zaliczamy, ale… - nie tak całkiem. W umysłach ichniejszych - pożal się mocny Panie Boże - „komentatorów”, Polska to wciąż „wschodnia Europa”, może już nie całkiem dzicz, ale prawie… I ci reprezentanci tej zachodniej chcą nas uczyć demokracji, ci, którzy po drugiej wojnie się na nas po prostu - przepraszam za kolokwializm - wypięli bez cienia żenady i wstydu, ci, którym Polacy utorowali drogę do wolności i zjednoczenia, ci wreszcie, którym system demokratyczny został narzucony siłą, gdy nie wyszło im panowanie „über alles in der Welt”… Czy napisałem nieprawdę, ktoś to podważy?
Kto atakuje Polskę?
Wróćmy do „opiniotwórcy” z „Financial Times”: nazywa się John Dalhuisen, studiował filozofię na Uniwersytecie w Edynburgu i w Berlinie, był w Amnesty International zastępcą dyrektora ds. byłego Związku Radzieckiego, potem szefem Programu ds. Europy i Azji Środkowej, obecnie jest „seniorem” w mało znanym, samozwańczym think-tanku, organizacji non profit pod nazwą European Stability Initiative, zajmującej się problematyką południowo-wschodniej Europy i rozszerzania Unii Europejskiej. Konkretnie, w orbicie zainteresowań Dalhuisena leżą kraje bałkańskie i środkowoeuropejskie, plus Turcja i Rosja. Sam autor też jest mało znany, ale skoro raz po raz udaje mu się coś gdzieś zamieścić, jak np. w lewicowym „Guardianie”, czy teraz w „Financial Times’ie”, no to …autorytet, dla „Gazety Wyborczej” z pewnością. Bo jak nie, jak tak: Unia Europejska skoncentrowała się na walce z koronawirusem, a w Polsce Prawo i Sprawiedliwość chce, korzystając z okoliczności, wybrać sobie cichcem „koronaprezydenta”, który może wygra, nie będzie miał jednak „wiarygodnego mandatu” - snuje Dalhuisen. Jak uzasadnia, takie kraje jak Francja, Rumunia, Serbia, Macedonia Północna i Rosja odstąpiły tymczasem od różnorakich wyborów i głosowań, chociaż – jego zdaniem – polska konstytucja zawiera konkretne zapisy o stanach nadzwyczajnych, poza tym nasz kraj nie ma doświadczenia w wyborach korespondencyjnych. Ale PiS boi się, że niedofinansowana służba zdrowia padnie, za co zapłaci Andrzej Duda, stąd ten pośpiech, by obsadzić na kolejne lata tego „uległego prezydenta”. I jest wniosek: Unia Europejska nie powinna dopuścić do tego „szaleństwa”…
Merkel i Barley
W tym samym czasie głos w sprawie Polski zabrała też wiceprzewodnicząca europarlamentu Katarina Barley. Kto zacz? Niemiecka polityk lewicowej partii SPD, której była nawet sekretarz generalną, posłanka Bundestagu i przez dwa lata w koalicyjnym rządzie kanclerz Angeli Merkel kolejno: była minister do spraw rodziny, osób starszych, kobiet i młodzieży, była minister pracy i spraw socjalnych, oraz była minister sprawiedliwości i ochrony konsumentów. Ton Barley niemal idealnie pokrywa się z opinią Dalhuisa: że „autorytarne rządy” w Polsce i na Węgrzech „chcą sobie zapewnić nieograniczone uprawnienia”, że „pod płaszczykiem pandemii” łamią praworządność, więc „Komisja Europejska musi interweniować jako strażniczka traktatów”. A wszystko to zgrabnie ujęte w formie eufemizmów i trybu przypuszczającego, wszak pani Barley jest z wykształcenia prawniczką i wie, co mogłoby jej grozić, gdyby ktoś wkroczył przeciw niej na drogę sądową…
„Financial Times” napisał, a gdy „Financial Times” pisze… Pomijam takie „drobiazgi” w tekście „eksperta” Johna Dalhuisena, jak kłamliwie posłużenie się przykładem Francji, gdzie wybory przeprowadzono w minionym miesiącu mimo apelowania różnorakich instytucji już od stycznia do prezydenta Emmanuela Macrona, a także premiera Edouarda Philippe’a o ich zaniechanie, że stawianie Rosji za wzór demokracji jest po prostu idiotyczne, zaś pominięcie faktu, że PiS chciało przesunięcia wyborów o dwa lata, na co nie zgodziła się… opozycja właśnie, co samo w sobie świadczy o wiedzy względnie intencjach autora „Financial Times”. Wniosek jest tylko jeden: PiS zaniedbał i przegrywa walkę na tak istotnym polu propagandowym. Niewielu w świecie zna język polski, a światowe opinie kształtują się w oparciu o takie właśnie „materiały”, których podałem zaledwie dwa (tylko z ostatnich trzech dni) z setek, jeśli nie tysięcy podobnych przykładów. Ze szkód wizerunkowych, wyrządzonych Polsce za granicą przez opozycję będziemy wydobywać się długo - tym dłużej, im później podjęta zostanie kontrofensywa, jeśli w ogóle zostanie podjęta i nie będzie na nią już za późno…
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/495590-ze-szkod-wizerunkowych-bedziemy-wydobywac-sie-dlugo