Olga Tokarczuk udzieliła wywiadu „Gazecie Wyborczej”. W rozmowie nie zabrakło politycznych wątków i ataków na rząd oraz nawiązań do panującej epidemii koronawirusa. Zdaniem pisarki COVID-19 pokaże, czy Polacy będą potrafili „przeciwstawić się szalonym pomysłom władzy”. CO miała na myśli? Ulubiony ostatnio temat polityków opozycji, czyli wybory prezydenckie.
CZYTAJ TAKŻE:
Test dla społeczeństwa i „barany” idące do wyborów
Tokarczuk stwierdziła, że epidemia koronawirusa jest testem dla społeczeństwa. I nie chodziło jej tylko o empatię, dostosowywanie się i przestrzeganie norm. Jej zdaniem będzie to także test na to, czy „umiemy przeciwstawić się szalonym pomysłom władzy”
I pójdziemy jak barany do wyborów? Albo wyślemy na front swoich listonoszy?
— oświadczyła pisarka.
Dodała także, że ten „test” pokaże, „ile warte są narracje władzy”.
Dopiero teraz dowiemy się, czy państwowe instytucje są wydolne, dobrze zarządzane, czy mają pomysł na walkę z wirusem i potrafią twórczo poradzić sobie z kryzysową sytuacją. Czy w ogóle wyobrażają sobie to nowe, co przyjdzie po kryzysie? Myślę, że wielu ważnych polityków naprawdę boi się, czy podołają
— stwierdziła Tokarczuk.
Problem z państwem
Pisarka była pytana także o to, czy Polacy „mają problem” z państwem. Zdaniem Tokarczuk „państwo do dziś jest traktowane jako opresor, poborca haraczu, platforma dla nadambitnych nieudaczników”.
W naszej kulturze politycznej nigdy nie wykształcił się wielopokoleniowy szacunek do instytucji państwowych i władzy. Równocześnie sami rządzący mają państwo za swój folwark do przejęcia przy kolejnych wyborach. K…, teraz my! I tak to się przeplata. Państwa nie traktuje się jako gwaranta bezpieczeństwa, prawa, sprawiedliwości i tolerancji, ale postrzega w pierwszej kolejności jako aparat przymusu
— dramatyzowała noblistka.
Jaka władza marzy się Tokarczuk?
Olga Tokarczuk oświadczyła też, że chciałaby mieć u władzy kogoś, komu ufa, kto ma kompetencje i wizję na przyszłość.
Komu autentycznie zależy na wspólnym dobru, a nie utrzymaniu władzy za wszelką cenę, nawet – jak teraz przy okazji wyborów – po trupach. Marzy mi się władza, która traktowałaby obywateli z szacunkiem i autentyczną tolerancją, próbując pogodzić różne, często sprzeczne potrzeby. (…) Jestem zmęczona taką polityka, jaką mamy w Polsce. „Łowieniem w mętnej wodzie”, przepychaniem z ironicznym uśmieszkiem partykularnych celów. Malutkimi nocnymi zamachami stanu. Bezwstydnym cynizmem
— powiedziała Tokarczuk dodając, że „ludzie, którzy bardzo długo oddają się władzy i jej rytuałom, którzy wyspecjalizowali się w makiawelicznym myśleniu, kombinowaniu, liczeniu procentów, tracą w pewnym momencie kontakt z rzeczywistością”.
Brak wsparcia dla kultury?
Zdanie Tokarczuk państwo w zbyt małym stopniu wspiera ludzi kultury w czasie epidemii koronawirusa. Przekonywała, że program Ministerstwa Kultury to za mało, bo np. w Niemczech wsparcie jest dużo większe.
Bardzo mnie poruszyła i dała do myślenia wiadomość o tym, jak duże środki państwo niemieckie przeznaczyło na wsparcie dla artystów. (…) W Polsce w zasadzie długi czas w ogóle się o tym nie mówiło, teraz minister zapowiedział 20 mln doraźnie, a po ustaniu epidemii, czyli właściwie nie wiadomo kiedy, dodatkowe 50 mln jako rekompensatę dla całej kultury. To bardzo mało, jeśli zestawi się te liczby z miliardami złotych przekazanymi zaledwie kilka tygodni temu rządowej telewizji. (…) Kultura jest u nas kwiatkiem do kożucha. Tymczasem nie ma w Polsce silniejszego przemysłu niż kultura. To właśnie dzięki kulturze w ogóle przetrwała tożsamość narodowa. Nie dzięki kopalniom i rolnictwu
— oświadczyła Olga Tokarczuk.
wkt/wyborcza.pl
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/495525-tokarczuk-jak-opozycja-pojdziemy-jak-barany-do-wyborow