Chińska propaganda, dużo umiejętniej niż rosyjska, przekonuje świat o swoich dobrych intencjach, zwłaszcza w czasach zarazy. Ci, którzy twierdzą inaczej, których nie przekonują samoloty z maseczkami, przybywającymi do Europy z Państwa Środka, są raczej samotnymi Don Kichotami, naprzeciw których staje dość zgodny chór apologetów największego państwa komunistycznego, że to wcale nie komunizm, że prześcignie ono Stany Zjednoczone, że lepiej trzymać się Pekinu niż Waszyngtonu czy Brukseli.
Jednym z takich Don Kichotów, którzy alarmują, że dziedzice Mao Tse-tunga to nie tacy zwesternizowani politycy, za jakich chcą uchodzić, jest dziennikarka Hanna Shen, która pod koniec marca udzieliła wywiadu dla The Warsaw Institute Review.
Jeśli ktoś intuicyjnie nie ufa totalitarnej administracji, albo tę intuicję wspiera znajomością natury państw niedemokratycznych, to w publicystyce Hanny Shen znajduje zestaw niepodważalnych argumentów, nawołujących do sceptycyzmu wobec Pekinu.
CAŁY WYWIAD Z HANNĄ SHEN:
Jak koronawirus stał się chińskim czarnobylem
Na przełomie stycznia i lutego cały świat obejrzał materiały z Wuhan, na których było widać jak Chińczycy stawiają wielki i nowoczesny szpital, do walki z pandemią.
Gdy miesiąc później Pekin zaproponował dostawy sprzętu medycznego i wizyty ekspertów w krajach mających kłopot z pandemią, wielu komentatorów uznało, że Chiny są wzorowym przykładem walki z koronawirusem.
Hanna Shen kilkoma przykładami obala tę tezę i podaję jednoznacznie, że za rozprzestrzenianie się COVID-19 odpowiadają właśnie chińskie władze, ich niefrasobliwość, fałszowanie danych i złe decyzje:
Dzięki hongkońskiej gazecie South China Morning Post, a dokładnie dzięki temu, że jej dziennikarze dotarli do dokumentu wydanego przez władze prowincji Hubei wiadomo, że pierwszy przypadek zachorowania odnotowano w Wuhan już 17 listopada 2019 r.. Na pierwszą reakcję władze miasta kazały jednak czekać aż do 31 grudnia 2019 r.
Dziennikarka wskazuje, że Chiny zaniżały dane dotyczące osób zakażonych, nawet 52-krotnie (sic!):
Inne dokumenty, do których dotarli dziennikarze gazety The Epoch Times pokazują, że oficjalne dane z prowincji Shandong dotyczące liczby zarażonych były zaniżane nawet 52 razy. Inne źródła mówią, że dane z całego kraju były zaniżane od 5 do 10 razy.
Shen przekonuje, że powodem kłamstw i fakenewsów, które produkowały Chiny (a na które nabrała się nawet Światowa Organizacja Zdrowia) była nie tylko chęć uniknięcia odpowiedzialności czy ogólna propaganda sukcesu, ale też próba uspokojenia własnego społeczeństwa, które jest niezadowolone z powodu, jak to określa ekspertka ds. Chin, „bombami do rozbrojenia”:
Owymi bombami były spowolnienie gospodarcze, przedłużająca się wojna handlowa ze Stanami Zjednoczonymi, protesty w Hongkongu oraz walka frakcyjna w samej KPCh.
Tymczasem:
oficjalne dane z prowincji Shandong dotyczące liczby zarażonych były zaniżane nawet 52 razy. Inne źródła mówią, że dane z całego kraju były zaniżane od 5 do 10 razy.
Niezależnie do Hanny Shen przypomnijmy, że krzywa zachorowań zaczęła się spłaszczać mniej więcej w tym samym czasie, w którym wydalono zagranicznych dziennikarzy, zwłaszcza trzech reporterów Wall Street Journal. Skoro w Chinach jest tak dobrze, to dlaczego dziennikarze z Zachodu mają na ten „sukces” nie patrzeć?
Jak na publicystkę przystało Shen obrazowo porównuję sytuację z koronawirusem do czytelnego przykładu z przeszłości:
Zachowanie komunistycznych władz Chin bardzo przypomina działanie sowieckich komunistów w przypadku tragedii czarnobylskiej z 1986 r.
Ale nie tylko przykład katastrofy COVID-19 pozwala na porównanie Chin do Związku Sowieckiego. Choć Państwo Środka nie jest tak dogmatycznie komunistyczne jak ZSRS (ale i tak optymiści piszący o panującym tam kapitalizmie dalece przesadzają), to jednak stosuje identyczne metody soft power - kupowania uznania i pozytywnych komentarzy w krajach demokratycznych.
Tymczasem totalitaryzm ma swoją niezmienną naturę - wstrzymajmy się więc z tą wdzięcznością i podziwem dla Chin. Najgorsze mechanizmy takiego ustroju stają się widoczne dopiero po latach, a czasem dekadach.
CZYTAJ TAKŻE:
Czy Chiny czeka druga fala epidemii COVID-19?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/495146-nie-ufac-totalitaryzmom-chiny-nie-takie-zaradne-ws-covid-19