To czego jesteśmy obecnie świadkami określam mianem „globalizacja dała mordą w piach”. Bo tak jest. Koronawirus zrobił jedno wielkie „sprawdzam”. Nie sprawdziła się ideologia globalizacji oparta na koncepcji - mamy wielką fabrykę o nazwie Chiny, mamy znakomity, sprawny, dopracowany jak szwajcarski zegarek system logistyczny i to wystarczy
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Rafał Brzeski, specjalista w dziedzinie wojny informacyjnej, służb specjalnych i terroryzmu.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Mamy epidemię koronawirusa. Jesteśmy też świadkami trwającej permanentnej wojny informacyjnej właśnie z użyciem tego koronawirusa. Niektóre służby już wykorzystują pandemię…
Dr Rafał Brzeski: Przecież to jest manna z nieba dla prowadzących wojnę informacyjną.
Pod adresem Polski popłynęły fałszywe oskarżenia ze strony Rosji. Należy się spodziewać kolejnych, ale czy jest to zaskoczenie?
To jest normalka. Czy Pani wie, ile jest mniej więcej rosyjskich ataków na Polskę tygodniowo?
Dużo.
Tak, dużo. Od 30 do 40 różnych wersji. Ponadto pojawiają już ataki w mediach oficjalnych. Nie mówię tu o trollach, ale o takich jak dla przykładu telewizja „Pierwyj kanał”, czyli odpowiednik naszej TVP 1. W niej również pojawiają wypowiedzi dotyczące Polski, które są absolutnie kłamliwe. Nic się na to nie poradzi.
Jak walczyć z taką narracją?
Na samym dole struktury dezinformacji jest fejk, trochę wyżej w gradacji jest dezinformacja, powyżej niej jest narracja, a jeszcze wyżej jest kampania dezinformacyjna. Jeżeli zatem mówimy o narracji, to jest ona jednym z elementów kampanii dezinformacyjnej. Narracja jest rozpisana na dezinformacje, a dezinformacje na fejki.
Fejk jest najłatwiejszy do zneutralizowania, ponieważ jeśli w sposób rzetelny i przekonujący poda się prawdę, to odbiorca zrozumie, że fejk to fejk. Natomiast trudniejsza jest walka z narracją, czyli rozpisaną na fejki zaplanowaną tematyką, którą nadawca chce narzucić odbiorcy. Trzeba sobie uzmysłowić, do kogo adresowane są „polskie” narracje rozpowszechniane przez rosyjskie media, czy niżej – dezinformatorów, czy jeszcze niżej – trolli wypuszczających fejki. Obecnie są one ukierunkowane na odbiorców polskich i europejskich. Do całego świata adresowana była awantura historyczna w rocznicę wyzwolenia Auschwitz, którą Rosjanie pięknie przegrali z Warszawą. Natomiast to, co się w tej chwili dzieje i związane jest z koronawirusem, ma w zasadzie trzech adresatów: przede wszystkim rosyjskich („och, jaka wredna ta Polska”), po drugie europejskich („och, jaka wredna ta Polska; nie należy jej pomagać w jakikolwiek sposób”), po trzecie polskich, do których jak się trafi to dobrze, jak się nie trafi to też dobrze. Rosyjscy specjaliści od walki informacyjnej doskonale wiedzą, że skuteczność przekazu płynącego zza wschodniej granicy do odbiorcy polskiego jest niesłychanie mała. Po prostu Polacy są „zaimpregnowani” na propagandę rosyjską, poza oczywiście pewnymi środowiskami.
Po co się taką narrację buduje? Po to, żeby osiągnąć określony cel. Jeśli chodzi o Polskę, to przede wszystkim chcą wywołać chaos, jeśli się da. A przecież plotkami o koronawirusie, w atmosferze szerzącej się epidemii, strach można znakomicie potęgować.
Czyli zarządzanie lękiem…
Dokładnie tak. Zarządzanie strachem. W tej chwili zarządza się lękami na różne sposoby, a Rosjanie są świetni w sianiu plotek, a jeszcze lepsi w sianiu fejków medycznych.
W 1983 roku Rosjanie wypuścili bardzo ładnego fejka, że wirus HIV uciekł z laboratorium amerykańskiego, a cały AIDS został zaprojektowany jako broń przeciwko czarnoskórym w Afryce i w Stanach Zjednoczonych. Wystartowali z fejkiem w sponsorowanej przez KGB hinduskiej gazecie Patriot cytując anonimowych naukowców i wspierając ich fragmentami z autentycznego dokumentu Kongresu USA tylko na zupełnie inny temat. Był to falstart, gdyż AIDS nie był jeszcze światowym tematem numer jeden. Dwa lata później, kiedy HIV już szalał, temat odgrzała Litieraturnaja Gazieta, powołując się na publikacje hinduskiego Patriota i cytowanych przez niego anonimowych naukowców. Fabrykacji nadano pozór autentyczności doprawiając prawdziwymi informacjami o amerykańskim laboratorium wojskowym w Fort Detrick w stanie Maryland. Tym razem fejk chwycił. W ciągu kilku dni fabrykację powtórzyły media europejskie, latynoamerykańskie i azjatyckie. Dały się na nią wziąć tak szacowne gazety jak Daily Telegraph i Daily Mail. Pokutuje do dzisiaj. Nie pomogło rosyjskie dementi w 1987 roku ani złożone po upadku NRD oświadczenie wschodnioniemieckiego mikrobiologa, który przyznał się publicznie, w telewizji i opowiedział, jak własnym nazwiskiem legitymizował tę kampanię. To była jedna z najlepszych operacji dezinformacyjnych KGB, a Rosjanie specjalizują się w medycznych fałszywkach.
W zeszłym roku wypuszczono u nas na trzy dni przed 15 sierpnia wiadomość, że pojawił się w Polsce na drogach biały busik porywający dzieci, żeby pokrajać je na organy. Była to oczywista rosyjska dezinformacja, która została powtórzona przez małe lokalne gazety i portale nie mające możliwości i funduszy, żeby weryfikować sensacje. Dlaczego została użyta właśnie wtedy? Dlatego, żeby w długi weekend 15 sierpnia, kiedy ludzie spotykają się przy grillu, nie mówiono o Bitwie Warszawskiej i o tym jak dziadek, czy pradziadek bił bolszewika, tylko opowiadano sobie o białym busie.
Tak się zastanawiam, czy w ten sposób można sterować indeksami giełdowymi?
Ależ oczywiście, że tak. I steruje się giełdami od dawna. Jeżeli chodzi o Rosję, to dezinformacją ekonomiczną, w tym giełdową, zajmowała się na dużą skalę Agentura Zagraniczna, czyli oddział Ochrany w Paryżu. Agentura Zagraniczna praktycznie miała w kieszeni cała francuską prasę poza socjalistycznym wówczas dziennikiem „L’Humanite”. Szły na to z Moskwy ogromne pieniądze. Była też rywalizacja między Ochraną a placówką ministerstwa finansów. Obydwie instytucje opłacały żurnalistów, którzy wypisywali niebywale pochlebne opinie o stanie gospodarki carskiej. Fałszywą informacją i propagandą sterowano francuską giełdą, francuskim ministerstwem finansów, francuskimi inwestorami, itd. Skutek był taki, że w momencie upadku caratu inwestycje francuskie w Rosji były znacznie wyższe (o ok. 30 proc.) niż w terytoriach i departamentach zamorskich Francji. Całe te pieniądze Francja straciła w wyniku rewolucji bolszewickiej. No, ale cóż, żyjemy w epoce kłamstwa, z każdą dekadą jest jego więcej.
Czyli to tak naprawdę oznacza, że pandemia koronawirusa i zalew zamętu z nią związany mogą pogrążyć ponadnarodowe koncerny czy instytucje na przykład na rzecz państw narodowych opartych na drobnych przedsiębiorcach?
To czego jesteśmy obecnie świadkami określam mianem „globalizacja dała mordą w piach”. Bo tak jest. Koronawirus zrobił jedno wielkie „sprawdzam”. Nie sprawdziła się ideologia globalizacji oparta na koncepcji - mamy wielką fabrykę o nazwie Chiny, mamy znakomity, sprawny, dopracowany jak szwajcarski zegarek system logistyczny i to wystarczy. Proszę wziąć pod uwagę, że na początek koronawirus położył Wuhan i parę miejscowości. Potem mniej więcej dwie trzecie Chin, a w każdym razie sparaliżował tam gospodarkę. I co się stało? Cały globalny system zaopatrzeniowy runął w gruzy, bo najpierw dostaw z Chin nie było, później nawet jeśli były, to spóźnione. Tymczasem wcześniej nikt nie robił zapasów, ponieważ nie było utrudnień w dostawach, a magazynowanie kosztuje. Początkowo przez jakiś czas było tak, że pociągi, którymi miały dojechać kontenery z Chin do Niemiec, nie dojechały, bo maszyniści byli na kwarantannach. Producenci niemieccy nie mieli więc półfabrykatów, natomiast eksporterzy niemieccy nie mieli pustych kontenerów, które normalnie po wyładowaniu były napełniane niemieckimi towarami i jechały z powrotem do Chin. Zrobił się straszny galimatias. Eksperci mówili, że gdzieś około czerwca transport zacznie wracać do normy, ale nie wraca, bo sytuacja się odwróciła i w tej chwili w Niemczech wszystko stoi.
Koronawirus urządził wielkie „sprawdzam” globalistycznej ideologii i globalistycznej gospodarce. Sternicy przemysłu już mówią, że trzeba przenosić produkcję z Chin gdzieś bliżej. Prezes Siemensa powiedział, że należy przenieść dużą część produkcji z powrotem do Europy. Będzie drożej kosztować, ale trzeba to zrobić.
To samo z lekami.
Tak. Czeka nas przekierunkowanie gospodarcze, zmiana ideologii, przy czym nikt nie wie, kiedy to nastąpi i jak się zmieni. Na dodatek gospodarka stoi, więc może sobie Pani wyobrazić, jak się w Moskwie towarzystwo uwija. Pracują na trzy zmiany, żeby wymyślać nowe plotki i sprawnie je wypuszczać w świat.
Pytała Pani, jak z nimi walczyć. W czasach, w których krążył fejk o HIV i AIDS, ta bardzo udana sowiecka narracja dezinformująca, to wówczas w CIA powstała komórka zwana QDL weryfikująca podejrzane dokumenty i różne fałszywki. Pracowali w niej specjaliści, którzy zajmowali się wykrywaniem sowieckich fabrykacji pozorowanych na amerykańskie dokumenty oficjalne. Równolegle w każdej redakcji poważnych firm medialnych było dwóch, trzech starych dziennikarskich wyjadaczy, na ogół byłych korespondentów w Moskwie, albo byłych dziennikarzy zajmujących się sowieckimi sprawami, których można było zapytać, czy dany przekaz jest prawdziwy. Ludzie ci weryfikowali podejrzane wiadomości głównie w oparciu o własną wiedzę i wydawali werdykt - prawdziwa, prawdopodobna, fałszywa. Potem przyszedł rozpad Związku Sowieckiego i polityka resetu. Starzy fachmani albo umarli, albo ich wyrzucono, a komórkę CIA – rozwiązano.
Skutek jest taki, że obecnie Rosjanie wypuszczają prawie że stuprocentowe kopie fejków i narracji z dawnych lat i na to się media, europejskie, czy amerykańskie, nawet te poważne, nabierają. Bo nie ma nikogo, kto by się na tym znał i pamiętał.
Sprawa jest o tyle poważna, że w tej chwili Rosja będzie grała zarówno na osłabienie Europy, jak i Chin czy USA.
Tak. Szczęśliwie również Rosja zaczyna mieć koronawirusa. Za dwa-trzy tygodnie będzie miała bardzo poważny problem. Już przełożono defiladę 9 maja. Jeden ze scenariuszy przewiduje, że w Rosji wybuchnie kolejna rewolucja, podobna do bolszewickiej. Przypomnę, że rewolucja bolszewicka wybuchła w znacznej mierze wskutek upływu krwi, olbrzymiej liczby żołnierzy poległych w I wojnie światowej. To był zapalnik. Kolejna może wyniknąć z liczby ofiar koronawirusa.
Rosja może mieć jeszcze większy problem niż my. Wówczas całe to szczucie odbije jej się czkawką.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/495010-dr-brzeski-covid-19-to-skarb-dla-prowadzacych-dezinformacje