Jak potocznie określa się stan umysłu, w którym doznaje się silnych zakłóceń postrzegania rzeczywistości, zaburzenia świadomości, charakteryzującego się całkowitą dezorganizacją myślenia, brakiem krytycyzmu wobec własnych, nieprawidłowych osądów, w przekonaniu o realności swych przeżyć? To szaleństwo. Tak właśnie określił to, co dzieje sie w Sejmie Borys Budka. I ma rację…
Można rzec, jeszcze nigdy tak niewielu nie zdołało tak utrudnić życia tak wielu, istne szaleństwo. Z tą wszakże korektą, że dotknęło akurat większość reprezentantów opozycyjnej mniejszości w parlamencie. Bo nie tylko przewodniczący Platformy Obywatelskiej domaga się wprowadzenia stanu nadzwyczajnie wyjątkowego. W podobnym tonie głos w sprawie zabrał m.in. Włodzimierz Cimoszewicz. Ten obecnie europoseł lewicy ma doświadczenie, wie, o czym mówi: wstąpił do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, został nawet sekretarzem komitetu uczelnianego tuż po grudniu 1970r., gdy z rozkazu komunistycznych kacyków strzelano do wychodzących na ulice - przypomnę, że zginęło 41 osób a 1164 zostało rannych. I był porządek? Był! Aż do ogólnopolskiego buntu przeciw reżimowi w 1980r., gdy towarzysz Cimoszewicz został zarejestrowany jako „kontakt operacyjny” Służby Bezpieczeństwa.
„Jeżeli uprą się i zrobią mimo wszystko te tak zwane wybory, to Polska, która już, niestety, nie jest państwem praworządnym, przestanie być również państwem demokratycznym”
— stwierdził w TVN24, że „będziemy mieć fikcję zamiast wyborów” i wybrany „nie będzie tak naprawdę prezydentem”… Oto ci, którzy na antypisowskich wiecach i w parlamencie, i gdzie się tylko dało wymachiwali konstytucją, żądają dziś jej zakopania przez PiS. Czyż nie szaleństwo? Warto dodać, że Włodzimierz Cimoszewicz jest z wykształcenia prawnikiem, tak samo jak Borys Budka, który tę diagnozę o szaleństwie postawił.
Po co ta słowna ekwilibrystyka, o stanie nadzwyczajnie wyjątkowym, dlaczego od razu nie zażądać stanu wojennego? - pytam. Czołgi na ulicach, żołnierze z długą bronią, pilnujący, żeby ktoś nie wychylił nosa z domu… - jakie zdjęcia obiegłyby świat, byłby wreszcie dowód na łamanie demokracji przez tych nie wiedzieć czemu rządzących w naszym kraju, zamiast koalicji jedynie słusznych!
Jak wiadomo, w stanie wojennym, pardon, nadzwyczajnie wyjątkowym, nie przeprowadza się wyborów, czyli wychodzi na to, że przewodniczący Budka & Company domagają się formalnego umożliwienia PiS-owi sprawowania dyktatorskich rządów przez kolejne miesiące, a może nawet lata, bo kto da gwarancję, że koronawirusowa pandemia potrwa do czerwca, albo do listopada tego roku, czy do jesieni 2021r., jak prognozują niektórzy wirusolodzy?
W tym szaleństwie jest wszak metoda: gdy państwo zbankrutuje, gdy padnie, gdy obywatele się zmęczą, wtedy do nich dotrze, że tylko Platforma Obywatelska…, że już nigdy więcej PiS, które doprowadziło kraj do ruiny i pozbawiło społeczeństwo wszelkich swobód. I drugi filar opozycji, zagranica pewnie też pomoże…
Tak na marginesie, gdyby ktoś nie wiedział, demokracja przewiduje głosowanie korespondencyjne. W demokracji, nawet jeśli część wyborców zrezygnuje z wrzucenia głosów do urn czy skrzynek pocztowych, będzie to również forma głosowania, albowiem w demokratycznych wyborach zwycięża ten, kto zdobył większość z oddanych głosów - do czego chcąc nie chcąc przyczyniają się także ci niegłosujący.
Ale - „…show must go on!”. Teraz w Senacie zdominowanym przez opozycję. Zastanawiam się tylko, dlaczego opozycja do tej pory nie oprotestowała wyniku niedawnych, korespondencyjnych wyborów w Bawarii, czemu nie żąda ich unieważnienia, przecież była to - że zacytuję antycypację europosła Cimoszewicza - „fikcja zamiast wyborów”. Ba, dlaczego nie żąda od Unii Europejskiej wprowadzenia na terenie całej wspólnoty stanu wojennego, pardon, nadzwyczajnie wyjątkowego? Zaiste, istne szaleństwo…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/494942-szalenstwo-opozycji-czemu-nie-wprowadzic-stanu-wojennego