„Jarosław Gowin jest niekwestionowanym liderem Porozumienia” - zaznaczył Kamil Bortniczuk w rozmowie z Moniką Olejnik w programie „Jeden na jeden” w TVN24.
Rozważam, czy nie złożyć dymisji z funkcji wiceministra w wyrazie lojalności do mojego szefa, aczkolwiek szef nie widzi takiej potrzeby póki co
—poinformował polityk.
Olejnik pytała swojego gościa dlaczego zmienił zdanie przez weekend ws. wyborów.
Co się stało od piątku do poniedziałku, co uzasadniło zmianę kierunku Porozumienia. (…) Rozkład głosów posłów Porozumienia był ściśle ustalony przez Gowina, to osoby, którym sumienie nie pozwalało zagłosować inaczej dostały od nas zielone światło, aby się inaczej zachować. Jednocześnie w odpowiedzialności za stabilność rządu, ponieważ nie możemy doprowadzić do tego, żeby w dobie kryzysu zdrowotnego, w przeddzień kryzysu gospodarczego, pozwolić sobie jeszcze na kryzys polityczny, paraliż rządu, zagłosowaliśmy odpowiedzialnie, czasami wbrew własnemu sumieniu, często wbrew własnym deklaracjom, tak jak ja osobiście. Po to, aby rząd dysponował stabilną większością i stabilnym poparciem w Sejmie, aby nie doprowadzać do kryzysu politycznego
—podkreślił Bortniczuk.
Opozycja odrzuciła naszą propozycję, którą nadal podtrzymujemy. Bo dzięki temu, że wczoraj zagłosowaliśmy, przypominam że ta ustawa jeszcze trafi do Senatu, a po 30 dniach najprawdopodobniej z Senatu do nas wróci i będzie ją można jeszcze odrzucić, dzięki temu że wczoraj zagłosowaliśmy za tą ustawą, często wbrew własnemu sumieniu i wbrew swoim deklaracjom, otrzymaliśmy pełne poparcie PiS w zakresie poprawki do Konstytucji. Mamy tam podpisy Jarosława Kaczyńskiego i premiera Mateusza Morawieckiego z bardzo wyraźnym sygnałem i deklaracją, że klub PiS porze te zmiany w Konstytucji, więc dzisiaj potrzeba 72 głosów, odpowiedzialnych głosów opozycji do tego, aby zmienić Konstytucję, aby wyborów nie było 10 maja i to jest jedyne narzędzie, które dzisiaj my wszyscy mamy w rękach
—dodał poseł, przypominając, że Porozumienie złożyło propozycję poprawki do konstytucji, która zakłada m.in. przedłużenie kadencji Andrzeja Dudy o 2 lata.
Dopytywany, dlaczego część Porozumienia zagłosowała „za” wyborami korespondencyjnymi, choć ostrzega przed nimi część wirusologów.
Prof. Maksymowicz jest jedną z tych osób, która dostała pozwolenie na to, aby zagłosować inaczej. Czy zgodziliśmy się na wybory w maju? Nie, jesteśmy politykami. Musimy ważyć to co realne. Jako politycy mamy jedno narzędzie, aby wyborów w maju nie było, ponieważ są one ogłoszone. (…)
—przypomniał.
Czy dla pana ważny jest pana stołek? Nie ma pan kaca po wczorajszym głosowaniu?
—pytała bezczelnie Olejnik, pomijając argumenty Bortniczuka.
To pani powinna mieć kaca, że pani tego nie rozumie. Zagłosowałem za tym, że jeżeli wybory się odbędą 10 maja, to dzięki mojemu głosowaniu, ludzie będą mogli zagłosować stosunkowo bezpiecznie. Pani wprowadza opinie publiczną w błąd
—tłumaczył Bortniczuk.
Dlaczego premier Gowin złożył dymisję? Dlatego że w sytuacji, kiedy nie był w stanie przekonać swoich kolegów z rządu do tego, żeby rozważyć wprowadzenie stanu nadzwyczajnego w kontekście nieuchronności prawnej organizacji wyborów w dniu 10 maja, jeżeli będzie to niebezpieczne, uznał, że jest niewiarygodny dla partnerów z opozycji jako wicepremier w przekonywaniu ich do tego, aby poparli poprawkę do konstytucji. A jako poseł, mając dokładnie takie samo prawo jak oni i jedyną drogę do zmiany terminu wyborów przez przegłosowanie poprawki do konstytucji, jest zdecydowanie znacznie bardziej wiarygodny i te 30 dni wykorzysta, aby posłów opozycji przekonać do tej zmiany
—wyjaśniał Bortniczuk.
kk/TVN24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/494718-goracy-poranek-u-olejnik-nie-ma-pan-kaca