Dzisiaj też mamy katastrofę. Innego typu, ale również z ofiarami. I memento powinno wybrzmieć wyjątkowo głośno: nie powtórzmy tego samego tragicznego w skutkach błędu, jakim był ostry konflikt, te haniebne oskarżenia o zamach na życie prezydenta, kierowane wówczas pod moim adresem, i kampania nienawiści, która w sposób bezprecedensowy podzieliła i tak przecież podzielony naród
— mówi szef Europejskiej Partii Ludowej Donald Tusk w wywiadzie z Tomaszem Lisem w „Newsweeku”, wspinając się w ten sposób na szczyt bezczelności.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Apeluje do swoich kolegów? Oby posłuchali! W przededniu rocznicy 10/04 Tusk rzuca: Nie zróbmy piekła jak po Smoleńsku
Straszenie PiS-em i epidemią koronawirusa
Donald Tusk, ubrany w szaty „mędrca” i „męża stanu” próbuje pouczać rodaków i Europejczyków, strasząc oczywiście PiS-em, który ma tylko czyhać na naszą wolność, a epidemia koronawirusa jest do tego wspaniałą okazją.
Póki umierają tysiące ludzi, a setki tysięcy chorują, nie ma co za bardzo teoretyzować, trzeba walczyć z zarazą wszystkimi siłami. Problem polega na tym, że w niektórych państwach mamy do czynienia z władzą, której celem nawet przed pandemią była maksymalna kontrola nad obywatelami i zmiana demokracji w nowoczesny autorytaryzm. I tutaj pojawia się kwestia zaufania do intencji władzy
— mówi szef EPL w rozmowie z Tomasze Lisem.
PiS zamieniło informacje w propagandę. Nienawiść polityczna i pogarda do konkurentów zbudowały atmosferę, w której o zaufaniu właściwie nie ma mowy. Zaufaniu, które w czasach zarazy jest równie cenne jak szczepionka i respiratory
— dodaje.
Tusk atakuje Kaczyńskiego
Na tym nie koniec. U Tuska dała o sobie znać obsesja na punkcie Jarosława Kaczyńskiego. A że do tej pory nic nie działało, to były premier postanawia sięgnąć po najbardziej drastyczne argumenty i oskarżyć prezesa PiS o ryzykowanie ludzkim życiem.
Brak powiązania między osobistą odpowiedzialnością a zakresem władzy, jaką dysponuje Kaczyński, może powodować właśnie takie błędy, jakich świadkami byliśmy choćby w USA. Upierając się przy majowej dacie wyborów, władza zdecydowała o tym, aby nie tylko klasę polityczną, ale też całe społeczeństwo utrzymać w atmosferze walki. (…) Jarosław Kaczyński jest hazardzistą, ale Polacy będą długo pamiętać, że tym razem przedmiotem jego hazardu było życie i zdrowie ludzi
— naciera Tusk.
Im więcej PiS zagarnie władzy, tym większy bałagan i poczucie zagrożenia. A jednocześnie ciągle jest niezła propaganda i kilka twarzy, które budzą zaufanie wielu ludzi. Minister Szumowski tylko dlatego, że mówi dość spokojnie i ma nieustannie zatroskaną i przemęczoną twarz, daje ludziom nadzieję, że nie wszystko jest w tej władzy zepsute, zepsute w sensie praktycznym i moralnym. To, że spokojny głos i podkrążone oczy stają się źródłem nadziei, pokazuje, jak niewiele się od władzy oczekuje, jak nisko ocenia się jej możliwości. Tylko że prawdziwe próby dopiero przed nami
— przemawia tonem „mędrca”.
Co więcej, straszy też wizją rzekomo totalnej inwigilacji.
Nasi kieszonkowi dyktatorzy, bo PiS prezentuje właśnie taki kieszonkowy format władzy autorytarnej, mogą rozpocząć proces przyzwyczajania ludzi do sytuacji, w której władza ma coraz więcej kontroli nad obywatelem
— próbuje każdej metody udawany adwokat „wolności”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Co za riposta! Orban odpowiada Tuskowi: „To nie jest gra, stawką jest życie obywateli państw członkowskich Unii”
Były lider PO agituje na rzez opozycji
Całe to straszenie PiS-em i kreacja na „męża stanu” ma na celu jedno. Opozycja twierdzi, że nie ma kampanii wyborczej? A co właśnie uprawia Donald Tusk?
Nie ulega wątpliwości i to jest najważniejsze memento dla polskiej klasy politycznej: przyszedł moment, w którym każda decyzja wiąże się z niezwykłą wręcz odpowiedzialnością. Najmniejszy błąd, na przykład przyjęcie złej strategii w sprawie testów albo decyzja o przeprowadzeniu wyborów, może kosztować życie setek albo tysięcy obywateli. Właśnie w takiej sytuacji widać, jak ważne jest, aby u władzy byli ludzie odpowiedzialni. (…) Polacy mają prawo bać się dzisiaj sytuacji, w której decyzje rozstrzygające o ich życiu i zdrowiu podejmuje ktoś, kto nie ponosi żadnej odpowiedzialności politycznej i nie jest też znany z jakiejś nadzwyczajnej odpowiedzialności osobistej. (…) ta chora sytuacja w kontekście pandemii może oznaczać chorobę i śmierć tysięcy Polaków. Tym ważniejsze jest działanie opozycji
— twierdzi rozmówca Lisa. I to opozycja ma być rzekomym gwarantem odpowiedzialności? Czytelnik będzie musiał w tym momencie przecierać oczy ze zdumienia.
Tusk wbija szpilę… prezesowi PSL
Tuskowi miały się nie spodobać krytyczne wypowiedzi Władysława Kosiniaka-Kamysza pod adresem Koalicji Obywatelskiej. Widocznie wbita szpila jest potrzebna, gdy prezes PSL prześciga w coraz to kolejnych sondażach Małgorzatę Kidawę-Błońską.
Emocje polityków nie powinny odgrywać kluczowej roli, więc pominę to, co czułem, kiedy słyszałem prezesa PSL. Po tym wystąpieniu chyba stracił dużo sympatii u tych wszystkich, na których powinien liczyć jako kandydat, który zakłada, że może wejść do drugiej tury. To taktyka kogoś, kto już skapitulował, choć może jeszcze sam o tym nie wie
— stwierdza gorzko szef EPL.
Smoleńsk
Tomasz Lis przeprowadził rozmowę z Donaldem Tuskiem w przededniu 10. rocznicy tragedii smoleńskiej. Słowa z tej części rozmowy trafiły nawet na okładkę „Newsweeka”. Gotuje się krew, gdy rządzący wówczas premier ponownie odkręca kota ogonem i oskarża drugą stronę o sianie nienawiści i podziałów w dobie pandemii koronawirusa.
Nie będę wracał do samej katastrofy smoleńskiej, bo nie potrafię bez emocji mówić o tym, kto tak naprawdę ponosi za nią odpowiedzialność. Ale to chyba właściwy moment, żeby uświadomić sobie, co się z nami stało. Dzisiaj też mamy katastrofę. Innego typu, ale również z ofiarami. I memento powinno wybrzmieć wyjątkowo głośno: nie powtórzmy tego samego tragicznego w skutkach błędu, jakim był ostry konflikt, te haniebne oskarżenia o zamach na życie prezydenta, kierowane wówczas pod moim adresem, i kampania nienawiści, która w sposób bezprecedensowy podzieliła i tak przecież podzielony naród
— czytamy.
Warto sobie uświadomić, ile zapłaciliśmy i ciągle płacimy za to, co z powodu emocji i głupoty czasami uruchomiono tuż po katastrofie smoleńskiej dla interesu politycznego. Jeśli nie opamiętamy się i komuś znów wpadnie do głowy, żeby uruchomić spiralę nienawiści, to konsekwencje zarazy i jej ofiary mogą podzielić nas jeszcze bardziej
— stwierdza Tusk w swojej perfidnej gierce.
Tusk uwielbia prowokować, wywoływać oburzenie i wściekłość. Przekonaliśmy się o tym wielokrotnie. To go napędza, by następnie ubierać się w szaty „męża stanu” i ukazywać swoją rzekomą wyższość. Jednak wywiad w „Newsweeku”, choć nieco podobny w formie, zdaje się pokazywać coś nowego. Nie widać już pewności siebie, a jedynie coraz większą frustrację Donalda Tuska.
kpc/”Newsweek”
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/494646-ta-sama-bezczelna-gra-tuskofiary-zarazy-moga-nas-podzielic