Nie wystarczy wysłać pakietów do głosowania pocztą. Do tego dochodzi cała obsługa głosowania, która przeniesie się do sieci. 5 mln użytkowników platformy e-PUAP to imponująca liczba. Zbyt mała jednak, by mówić, że Polacy są gotowi na załatwianie spraw w sieci.
A będzie trzeba wnioskować o dopisanie do spisu wyborców w danym okręgu, pobrać zaświadczenia w gminie, w której się aktualnie przebywa. W wyborach samorządowych właśnie to zawiodło. Trzeba przygotować się na unikanie także takich błędów.
To, że nie wszyscy Polacy korzystają z e-usług administracyjnych nie jest ich winą. Bardzo często, co przyznawało Ministerstwo Cyfryzacji, to urzędnicy nie chcieli obsługiwać e-interesantów. Nie bez przyczyny spraw, które mogliśmy załatwiać w sieci było dotąd jak na lekarstwo. To się zmienia. Powoli, ale sukcesywnie.
Jeśli jednak parlament zadecyduje dziś, że wybory będzie trzeba przeprowadzić korespondencyjnie, e-administracja musi działać bez zarzutu.
Mądry popełnia błędy, ale tylko niemądry nie wyciąga z nich wniosków i popełnia ten sam błąd drugi raz. Trzeba zatem wyciągnąć wnioski choćby z wyborów samorządowych, które, co prawda, przeprowadzane były drogą tradycyjną, ale przyniosły cenne lekcje z e-administracji.
Pisaliśmy o tym, kto odebrał ludziom konstytucyjnie zagwarantowaną możliwość głosowania. Pytaliśmy, kto odpowie za błędy w dopisywaniu do list wyborców użytkowników ePUAP? Państwowa Komisja Wyborcza mówiła, że zawinił ustawodawca, który zapisał zbyt krótki termin na odpowiedź. Minister cyfryzacji mówi, że zawiedli urzędnicy dzielnic. A burmistrzowie dzielnic, że specjalna komórka urzędnicza podlegająca bezpośrednio prezydentom miast.
Efekt był jednak taki, że 46 tys. osób próbowało dopisać się do list wyborczych na wybory samorządowe 21 października. Znaczna część odbiła się od drzwi lokali wyborczych. Wróciła do domów bez możliwości zagłosowania, pomimo że w świetle przepisów zrobiła wszystko, co było trzeba.
Kodeks wyborczy jasno mówi o tym, co należy zrobić, aby dopisać się do listy wyborczej. Należy wylegitymować się dowodem osobistym i podpisać oświadczenie o miejscu swojego zamieszkania na terenie, w którym chce się oddać głos.
Mówi także o tym, że urząd gminy, czy dzielnicy, ma obowiązek zweryfikować, czy dana osoba rzeczywiście zamieszkuje pod zadeklarowanym adresem. W części przypadków urzędy odzywały się do mieszkańców z prośbą o uzupełnienie dokumentów, także drogą mailową. Ale znaczna część nie dostała ani informacji, ani decyzji o dopisaniu do listy wyborczej. Pomimo tego, że na odpowiedź urzędy miały 3 dni. Często decyzja przyszła, ale w poniedziałek, dzień po wyborach.
Czy jesteśmy zatem gotowi do obsługi wyborów taką drogą? W tej chwili pewnie nie, ale są lekcje, które powinniśmy już odrobić. Sytuacje kryzysowe wymuszają duże zmiany. To także szansa na to, żeby e-administrację wynieść na inny poziom. I zachęcić do niej Polaków. Odczarować mit złej sprawy platformy ePUAP.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/494602-na-wybory-musi-przygotowac-sie-takze-e-administracja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.