Komentatorzy załamujący ręce nad postawą Jarosława Gowina powinni zmienić fach. Dla podniesienia wartości literackiej tekstu powinienem odesłać ich np. do uprawy ziemniaków, ale nie będę obrażał rolników, których zawód – szczególnie w tak trudnych czasach - jest na wagę złota. Tak czy inaczej – lider Porozumienia od lat funkcjonuje jako języczek u politycznej wagi i trudno oczekiwać, że nagle sytuacja miałaby ulec zmianie.
Pertraktacje wicepremiera z opozycją nie powinny dziwić. Podobnie jak otwarta deklaracja Gowina ws. terminu wyborów. Były polityk Platformy Obywatelskiej zawsze podkreślał autonomiczność swojego środowiska politycznego współtworzącego Zjednoczona Prawicę. W miarę upływu lat parlamentarzyści i sami wyborcy zdążyli zapomnieć, że prawica (i nie chcę wdawać się w tu zagwozdki semantyczne z sympatykami Konfederacji) wygrała wybory w 2015 roku, bo na chwilę przymknęła oczy na podziały i niedawne animozje. Z list Prawa i Sprawiedliwości startowali w końcu i politycy Solidarnej Polski, i ówczesnej Polski Razem Jarosława Gowina (dziś Porozumienia). O ile „ziobryści” pod względem programowym nie różnią się specjalnie od PiS, tak środowisko eksministra sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska jest stronnictwem z nieco innej parafii.
Gowin wie, na ile może sobie pozwolić
Owszem, Gowinowi zdarzało się głosować, ale się nie cieszyć, zawierać daleko idące kompromisy, ale nigdy nie przestał podkreślać „koalicyjnego” charakteru obozu władzy, choć na przestrzeni lat na dobre przylgnęła etykieta rząd PiS, z racji dominującej pozycji partii Jarosława Kaczyńskiego. Jednocześnie wicepremier zdaje sobie sprawę, że jego partia miałaby problem z przekroczeniem 5-procentowego progu wyborczego w wypadku samodzielnego startu (wystarczy przypomnieć choćby niepowodzenie w wyborach do PE w 2014 r.). Dlatego to właśnie zdolność koalicyjna stronnictwa Gowina jest jego asem w rękawie. Wprowadzenie do Sejmu 18 posłów dało możliwość utworzenia własnego klubu, co tylko mogło umocnić aspiracje ministra nauki szkolnictwa wyższego.
Czy ta gra opłaci się wicepremierowi?
Czy w obliczu obecnej sytuacji, która może być problematyczna dla PiS, szukanie własnej przestrzeni Jarosława Gowina powinno budzić zaskoczenie? Charakter jego działalności od lat jest jasny. Nie ma sensu posługiwać się wartościującymi opiniami. Nie mam też zamiaru, wzorem innych publicystów stawiać na jednoznaczną afiliację polityczną i przyznawać etykiety „bohater”/”zdrajca”. Jest jak jest. Aby móc opisywać procesy trzeba im się przyglądać z chłodną głową. A zimny rachunek wskazuje, że na tej potyczce Gowin nic nie zyska, ale już wysłał jasny sygnał. Dalsza sekwencja wydarzeń, niezwiązana nawet bezpośrednio z losem Porozumienia, odpowie na pytanie, czy wicepremier nie popełnił falstartu. Ten pośpiech może go bowiem dużo kosztować.
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/494561-postawa-jaroslawa-gowina-nie-powinna-byc-zaskoczeniem