Próżno szukać logiki w wypowiedziach opozycji, która za wszelką cenę prze nie tyle do przesunięcia wyborów, co do wyeliminowania z gry prezydenta Andrzeja Dudy. Jak dotąd nie padła ze strony partii opozycyjnych żadna konkretna propozycja ws. wyborów, ale każda opcja podniesiona przez PiS jest kwestionowana. Wniosek jest jeden: nie chodzi o szukanie rozwiązania, ale o podbicie własnych szans w nowym rozdaniu wyborczym. Ale to nie wszystko…
Obecna kadencja prezydenta Andrzeja Dudy kończy się w sierpniu. Wyznaczone na 10 maja wybory kwestionowane są prze wszystkie partie opozycyjne i wręcz bojkotowane przez część samorządowców przy wyjątkowo silnym zaangażowaniu liberalno-lewicowych mediów. Wypowiedzi o „krwi na rękach”, „zabijaniu ludzi” i „psychopatii” mnożą się na potęgę, byle tylko skutecznie zablokować ten termin. Nie ma jednak żadnej innej propozycji ze strony krytyków. Ci sami, którzy atakują premiera Orbana za wprowadzenie stanu wyjątkowego na Węgrzech w walce z pandemią, żądają wprowadzenia stanu wyjątkowego od polskiego rządu. I choć najwyraźniej nie rozumieją wszystkich obostrzeń, które takiemu stanowi przysługują, mocno ograniczających swobody obywatelskie i rozszerzające prawa władzy, prą do tego, jako do jedynej szansy na przesunięcie wyborów. Powtarzają to bezrefleksyjnie i nie podejmują konstruktywnej debaty. Jednocześnie nie ma wątpliwości, że w chwili wprowadzenia stanu wyjątkowego, posypałyby się w stronę rządu dokładnie takie same zarzuty jak wobec Orbana. Hipokryzja jest przecież immanentną cechą obozu opozycyjnego. Bo niby jak rozumieć fakt, że opozycja, która nazywała Jarosława Kaczyńskiego dyktatorem i porównywała go do gen. Jaruzelskiego, teraz upomina się o poszerzenie kompetencji władz i ograniczenie swobód obywatelskich? Gołym okiem widać, że to pułapka.
Póki co, na stole są dwie możliwości: propozycja Jarosława Kaczyńskiego głosowania korespondencyjnego 10 maja i propozycja Jarosława Gowina o wydłużeniu kadencji Andrzeja Dudy o 2 lata bez prawa do ponownego kandydowania. I choć ta druga jest wyjątkowo absurdalna, nawet na nią opozycja nie chce odpowiedzieć pozytywnie. Wiecznie stojący w rozkroku Jarosław Gowin jest mocno kłopotliwym koalicjantem. W wielu kluczowych momentach ponosiły go własne ambicje, stojące wbrew dobru wspólnemu. Tak jak kiedyś „kładł się Rejtanem w obronie gender na uczelniach”, tak teraz zbojkotował przeprowadzenie wyborów 10 maja i zaproponował rozwiązanie wyjątkowo dobre dla opozycji. Prezydentowi z bezdyskusyjną szansą na reelekcję, odbiera ona 3 lata z drugiej kadencji. Pytanie o inspiracje pozostawiam otwarte. Z kolei propozycja Jarosława Kaczyńskiego, przetestowana kilka dni temu w Bawarii, niesie obawy związane z prawidłowością oddania wszystkich głosów, ale można ją dopracować. Spełnia jednocześnie warunek zachowania bezpieczeństwa zdrowotnego.
Jaki jest odzew opozycji? Kolejny bojkot. Żadna opcja nie jest przez nią rozważana pozytywnie. Nie ma też żadnej propozycji własnej. Stan panujący obecnie jest dla opozycji idealny – przedłużanie wojny politycznej przez długi czas, podsycanie społecznego niepokoju związanego z pandemią i nadciągającym kryzysem, dyskredytowanie władz, destabilizacja państwa, sianie paniki i rozpętanie chaosu, za które odpowiedzialnością obciążą Prawo i Sprawiedliwość, zwiększając tym samym szanse wyborcze. Kryją się w tym dwie nadzieje: podciągnięcia wiarygodności własnych kandydatów, być może ich korektę lub wymianę oraz skojarzenia kandydata PiS z kryzysem i frustracją, która zostanie umiejętnie podsycona.
Kolejny element chytrego planu obliczony jest na przesunięcie wyborów na bliżej nieokreślony czas tylko po to, by podważyć kompetencje samego prezydenta. Idę o zakład, że po 6 sierpnia każda decyzja prezydenta Dudy będzie przez opozycję kwestionowana. Powołując się na konstytucję, którą teraz tak chętnie chcą łamać zaburzeniem procesu demokratycznego, będą podważać każdą decyzję i każdą ustawę podpisaną przez prezydenta.
Opozycja walczy na oślep, nie spuszczając z oka swojego ciasnego interesu politycznego. Stwarza tym samym śmiertelne niebezpieczeństwo. W czasie potężnego tąpnięcia zdrowotnego i gospodarczego konieczna jest stabilizacja i zgoda instytucji rządzących, które mogłyby się skupić na rozwiązywaniu bieżących problemów kryzysowych. Komuś jednak wyjątkowo zależy na chaosie i politycznej wojnie. Głowę daję, że nie są to jedynie politycy opozycji, ale i inne wysokie gremia, które mają już swój własny plan na wykorzystanie ogólnoświatowego kryzysu do wprowadzenia własnych, globalnych rozwiązań.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/494362-chytre-pulapki-opozycji-wswyborow-jaki-jest-prawdziwy-cel