Nawet odwieczna amerykańska konstytucja obrasta poprawkami, a te są pewnym ukierunkowaniem sposobów interpretacji. U nas tego nie ma. Jesteśmy szalenie kostyczni, a interpretacja jest często życzeniowa. Dopóki nie mamy jednak konsensusu politycznego, to nie mamy też szans na zmianę konstytucji, nawet w najbardziej racjonalnym kierunku.
– mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl, prof. Genowefa Grabowska, ekspert od prawa międzynarodowego.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ważna decyzja PiS. Popiera i stawia warunki. Czerwińska: Ze względu na dobro Polski popieramy propozycję Jarosława Gowina
wPolityce.pl: W projekcie Jarosława Gowina czytamy o zmianie konstytucji i przeniesieniu wyborów prezydenckich na rok 2020.
Prof. Genowefa Grabowska: Oceniam ten pomysł jako realną możliwość dotyczącą zmiany konstytucji. Do tej pory nie bardzo się udawało osiągnąć konsensus, by konstytucje zmienić. Takim przypadkiem było wprowadzenie Europejskiego Nakazu Areszt;owania. W tej sposób rozszerzono art. 55 konstytucji, wprowadzając właśnie możliwość wydania własnego obywatela, który poszukiwany jest w związku z przestępstwem popełnionym przez niego na terenie EU. Wtedy mieliśmy jednak do czynienia z polityczną zgodą i konsensusem. Problem nie leży w tym, czy taka zmiana jest możliwa z merytorycznego punktu widzenia, ale z proceduralnego. Jeśli chodzi o merytoryczną część, to widzimy próbę poszukiwania rozwiązania, które ma być jednorazowe i czasowe. Patrząc na to w ten sposób, to ja nie miałabym nic przeciwko temu, by jednorazowa kadencja prezydenta trwała 7 lat.
Tylko, że jednorazowa, 7 - letnia kadencja może być odbierana jako ograniczenie prawa samego prezydenta Andrzeja Dudy do walki o druga kadencję.
Tak można patrzeć na to z punktu widzenia jednostki, ale rozwiązanie systemowe, jeśli zostałoby wprowadzone, wprowadza nowe reguły i zasady: w zamian za wydłużenie kadencji prezydent zostaje wybrany tylko raz. W Polsce mieliśmy do czynienia z takimi sytuacjami. Proszę spojrzeć na kadencję rozmaitych stanowisk na uczelniach. Nikt tego nie odbierał jako pozbawienie danej osoby jej prawa. Do przeprowadzenia takiej zmiany potrzebna jest bezwzględna zgoda polityczna.
A widzi pani szansę na tę zgodę?
Musiałaby się skończyć wojenka, a to by pozbawiło niektórych paliwa, a innych uciechy oraz publicznych występów.
Tymczasem Prawo i Sprawiedliwość godzi się na kwestie związane ze zmianą konstytucji, ale pyta jednocześnie o chęć tych zmian i zgodę na nie w Sejmie.
Inaczej nie da się tego przeprowadzić. Nie wiem, czy przy tym rozedrganiu sceny politycznej, w ogóle, jest możliwa zmiana konstytucyjna. Patrząc na zacietrzewienie i gorące głowy, to mam co do tego olbrzymie wątpliwości.
Poszukując wyjścia z tego galimatias, może trzeba zdecydować się na jeden ze stanów nadzwyczajnych? Czy jednak pozostać przy wyborach 10 maja, ale w formie korespondencyjnej?
Jeśli wprowadzenie stanu nadzwyczajnego związane byłoby jedynie z przeniesieniem wyborów, to takiej przesłanki w konstytucji nie znajdziemy. W rachubę wchodzi jedynie stan wyjątkowy lub klęski żywiołowej. Jeślibyśmy nawet wzięli pod uwagę stan klęski żywiołowej i uznali, że takowy jest, to można go wprowadzić na miesiąc, a po tym czasie można go przedłużać z udziałem Sejmu. Na ile? Konstytucja, ani ustawa o klęsce żywiołowej z roku 2002 o tym nie mówi. Jest domniemanie, ze nie więcej niż ten pierwszy okres. Co miesiąc miałby się spotykać Sejm i przedłużać ten stan o kolejny miesiąc? Znaleźliśmy się w sytuacji nadzwyczajnej. Niektóre państwa wyciągają z tego wnioski i naukę, innym idzie to oporniej. Niestety u nas też. W Niemczech potrafiono przeprowadzić uzgodnienia polityczne między pierwsza, a druga turą wyborów. Cofnięto wręcz obowiązującą ustawę. Wszystko po to, by objąć niektóre działania władzy, w kontekście koronawirusa, konsensusem. Może, jeśli zwalczanie epidemii wymaga nadzwyczajnych środków, a kampania wyborcza jest w toku, to należy ją dokończyć. Mamy zarejestrowanych kandydatów, znamy ich narracje więc albo dokończmy tę procedurę, albo zastanówmy się jakie rozwiązanie wprowadzić. Czas biegnie nieubłaganie, a my zamiast zajmować się tym co najważniejsze, to my zajmujemy się kwestiami politycznymi.
To może mamy dobry moment na zmianę konstytucji?
Obowiązuje ponad 20 lat i ewidentnie wymaga liftingu. Nawet odwieczna amerykańska konstytucja obrasta poprawkami, a te są pewnym ukierunkowaniem sposobów interpretacji. U nas tego nie ma. Jesteśmy szalenie kostyczni, a interpretacja jest często życzeniowa. Dopóki nie mamy jednak konsensusu politycznego, to nie mamy też szans na zmianę konstytucji, nawet w najbardziej racjonalnym kierunku.
Rozmawiał Wojciech Biedroń
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/494280-plan-gowina-realnygrabowska-musialaby-sie-skonczyc-wojenka