W warunkach społecznej kwarantanny zorganizowanie i przygotowanie wyborów 10 maja byłoby złamaniem prawa; to narażanie i igranie ze zdrowiem i życiem ludzi
— powiedziała we wtorek prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz.
CZYTAJ TAKŻE:
Dulkiewicz przeciwko wyborom w terminie
W ocenie Dulkiewicz przeprowadzenie wyborów 10 maja jest niemożliwe do zorganizowania.
W warunkach społecznej kwarantanny zorganizowanie i przygotowanie wyborów 10 maja byłoby złamaniem prawa
— powiedziała podczas wtorkowej wideokonferencji prezydent Gdańska.
To narażanie i igranie ze zdrowiem i życiem ludzi, którzy, na co dzień zajmują się prowadzeniem ewidencji ludności i obsługą informatyczną urzędu miejskiego oraz podległych mu jednostek
— dodała.
Zaznaczyła, że przeprowadzenie wyborów to praca kilkuset osób, które muszą odpowiadać m.in. za przygotowanie lokali wyborczych czy uruchomienie systemu informatycznego. W jej opinii nauka obsługi takiego systemu wymaga złamania przepisów wprowadzonych na czas stanu epidemii w Polsce. Prezydent Gdańska domaga się też wyjaśnienia, kiedy i w jakiej formule mają być zorganizowane niezbędne szkolenia dla członków OKW dotyczące procedur związanych z wyborami.
Dzisiaj w Gdańsku mamy do powołania 202 obwodowe komisje wyborcze, co oznacza około 2000 osób niezbędnych do pracy w komisjach. Muszą one przejść odpowiednie szkolenia, w których udział brałoby jednorazowo nawet po 300 osób. Nie wiem, jak w świetle nowych obostrzeń te szkolenia miałyby odbyć
— mówiła.
Wskazała również na problemy związane z organizacją głosowania korespondencyjnego. W noweli specustawy ws. koronawirusa, wprowadzona została zmiana w Kodeksie wyborczym umożliwiająca głosownie korespondencyjne również osobom znajdującym się w kwarantannie w związku z koronawirusem oraz osobom powyżej 60. roku życia. Do tej pory mogły w ten sposób głosować tylko osoby niepełnosprawne.
Dulkiewicz przypomniała, że w wyborach parlamentarnych, które odbyły się 13 października 2019 r., w głosowaniu korespondencyjnym w Gdańsku udział wzięło ok. 70 osób, a przez pełnomocnika ponad 200. Zwróciła uwagę, że po zmianach głosowanie korespondencyjne w Gdańsku mogłoby dotyczyć ponad 120 tys. osób.
Trzeba sobie postawić zasadnicze pytanie, kto miałoby zająć się organizacją całej obsługi głosowania korespondencyjnego, związanego nie tylko z przygotowaniem pakietów wyborczych, ale także ich wysyłką, dostarczeniem, potwierdzeniem odebrania, a następnie odebraniem głosu oddanego korespondencyjnie. Te wszystkie czynności muszą być wykonane przez pewnie kilkaset osób i jak w sytuacji tych kolejnych ograniczeń związanych z epidemią koronawirusa je zrealizować?
— pytała Dulkiewicz.
Dulkiewicz odpowiada Terleckiemu
Prezydent Gdańska odniosła się również do słów wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego (PiS), który zapytany w poniedziałek w Radiu Kraków, co myśli o deklaracjach niektórych samorządowców, zapowiadających, że nie podpiszą zarządzeń wskazujących osoby odpowiedzialne za pracę przy majowych wyborach odparł, że „samorządy też są częścią władzy państwowej”. Dodał, że taka decyzja grozi konsekwencjami - utratą stanowiska i wprowadzeniem do miasta komisarzy.
To nie jest tak, że samorząd może sobie działać poza prawem obowiązującym w Polsce. Oczywiste jest, że są odpowiednie przepisy, które umożliwiają postępowanie wobec takich osób, które zechcą ustawić się ponad prawem, czy poza prawem, łącznie z możliwością wyznaczenia komisarzy
— podkreślił szef klubu PiS.
Więc niech ci samorządowcy, którzy teraz tak buńczucznie zapowiadają, że złamią prawo i uniemożliwią wybory - niech się liczą z tym, że stracą swoje stanowiska
— oświadczył.
Jak powiedziała Dulkiewicz, nie ma zamiaru uginać się przed straszeniem komisarzem wyborczym.
tkwl/PAP
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/493814-dulkiewicz-wybory-10-maja-to-narazanie-zycia-ludzi