Naprawdę trzeba mieć sporo złej woli, by nie słyszeć, że wszelkie deklaracje rządu o utrzymaniu majowego terminu wyborów prezydenckich są wygłaszane w trybie warunkowym. Jeśli sytuacja będzie na tyle dobra, że będzie można bezpiecznie przeprowadzić wybory, to się odbędą. Jak dotąd nie podjęto decyzji wstrzymującej wybory, bo mamy do nich jeszcze półtora miesiąca. W każdej chwili może jednak zapaść. W takim samym tonie wypowiada się również prezydent Andrzej Duda. Jednak ani prezydent, ani rząd, ani politycy Prawa i Sprawiedliwości nie skupiają całych swoich sił na 10 maja, lecz na tym, co w tej chwili jest naprawdę ważne. Zupełnie inaczej, niż opozycja.
CZYTAJ TAKŻE: Prezydent do internautów: Jeżeli nie będzie warunków, by przeprowadzić wybory prezydenckie, to powinny być przełożone
Szalejąca pandemia niesie poważne spustoszenie. Dziesiątkuje społeczeństwa kolejnych krajów, demoluje gospodarkę, stawiając przed nami perspektywę zapaści, której nie było od czasów II wojny światowej. Wszystkie wysiłki powinny więc zostać teraz skupione na jednym: maksymalnym obniżeniu stanu zagrożenia, zminimalizowaniu rozprzestrzeniania się koronawirusa, znalezieniu sposobów na zminimalizowanie strat gospodarczych i zabezpieczeniu obywateli przed skutkami kryzysu, który nas dotknie. Polskie rodziny już teraz boją się o swoją przyszłość, dlatego wszystkie wysiłki polityków powinny być skupione na szukaniu rozwiązań i wsparciu. I choć większość rządząca rozumie to i wdraża, opozycja całą swoją uwagę skupia na jednym tylko temacie: przesunięciu wyborów prezydenckich.
W czasie, gdy wsparcie i jedność ponad podziałami są wyjątkowo ważne, gdy ludzie udzielają sobie pomocy bez pytania o światopogląd, gdy wszystkich nas jednoczy ta sama troska, opozycja wkracza ze swoim szpadlem konfliktu i kopie kolejne rowy. Awantura wokół 10 maja rozrasta się coraz bardziej brutalnie. Włączają się w nią te same podmioty, które dotąd tak usilnie walczyły z totalną opozycją o „demokrację”. W jednym szeregu stają politycy Koalicji Obywatelskiej, liberalno-lewicowe media, sędziowie i samorządowcy. Wszyscy po kolei wypowiadają wojnę rządowi i namawiają do kolejnej rewolty. Znowu słyszymy o faszystowskim państwie i dyktaturze. I to w czasie, który wymaga wyjątkowego spokoju i mądrości. Skąd ta determinacja? Z ostatniej nadziei, która podpowiada opozycji, że pokonać Andrzeja Dudę będzie można tylko w czasach głębokiego kryzysu. Stąd ta walka o odroczenie.
Bardzo możliwe, że wybory przesunięte zostaną. Zapewne trwają stosowne analizy. Przekonaliśmy się już, że nie jesteśmy panami tego czasu, nie mamy zdolności przewidywania przeszłości i musimy dostosowywać się do realiów, nad którymi nie możemy w pełni zapanować. Możliwe też, że środki zapobiegawcze sprawią, że sytuacja za kilka tygodni ulegnie poprawie. Wtedy będziemy rozliczać polityków z nieroztropności, że nie przygotowywali się na ewentualność przeprowadzenia wyborów, choć były zaplanowane od dawna. Jakakolwiek decyzja by nie zapadła, jedno jest pewne: Polacy będą wystawiać ocenę za czas pandemii. Widzą kto stoi po ich stronie, a kto dba wyłącznie o własny interes. Nieczęsto decyzje polityczne mają tak bezpośrednie przełożenie na realną sytuację obywateli i na ich głos wyborczy.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/493765-a-gdyby-pis-przesunelo-wybory-z-czym-zostalaby-opozycja