Taka postawa, żeby w tej chwili właśnie odgrywać rolę „dobrego wujka”, który chce dać i przeciwstawiać go „złemu rządowi”, który nie chce dać, świadczy o braku odpowiedzialności, ponieważ wszyscy eksperci mówią, że być może za jakiś czas okaże się, że trzeba będzie zwiększyć pomoc publiczną dla przedsiębiorców, aby amortyzować negatywne skutki pandemii dla gospodarki i rynku pracy. Nie można wykluczyć, że już niedługo będzie potrzebne kolejne nadzwyczajne działanie w tym zakresie. Zatem na tym polega ta nowa taktyka opozycji, żeby przelicytowywać rząd. Zresztą nie po raz pierwszy
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl senator Jan Maria Jackowski.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Głosowanie w Senacie ws. „tarczy antykryzysowej” przyniosło dość zaskakujący zwrot w stanowisku opozycji, która nagle zmieniła zdanie i zdecydowała się poprzeć „tarczę”. Poparcie dla tzw. tarczy antykryzysowej zadeklarował m.in. pan Zdrojewski. Co się stało?
Senator Jan Maria Jackowski: Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że w tej chwili sytuacja jest tak poważna, że nawet opozycja, która próbowała, czy nadal próbuje w jakiś sposób tę sytuację wykorzystać do swoich celów politycznych uznała, że byłoby to zupełnie niezrozumiałe dla opinii publicznej, w związku z powyższym zmieniła swoją taktykę, nie chcąc uchodzić za środowisko polityczne, które z powodu epidemii gra politycznie sytuacją materialną wielu przedsiębiorstw i Polaków. W gruncie rzeczy ta „tarcza antykryzysowa” to jest przede wszystkim wsparcie materialne tych, którzy tego najbardziej potrzebują i ochrona miejsc pracy.
Senatorowie opozycji zgłosili poprawki. Jedna z nich mówi o całkowitym zwolnieniu przedsiębiorców z podatków. Czy oni sobie to w ogóle wyliczyli, jaki byłby koszt takiego rozwiązania dla budżetu? Biorąc pod uwagę czas złożenia poprawki i jej zawartość nie wierzę, że oni to policzyli. Odnoszę wrażenie, że będą usiłowali teraz grać na to, że większość PiS w Sejmie odrzuci tę poprawkę i na tym populistycznym zagraniu budować swoją pozycję. Czy się mylę?
Przed chwilą słuchałem w jednej z rozgłośni komercyjnych senatora Adama Szejnfelda byłego wiceministra gospodarki, który na pytanie dziennikarza, jaki jest koszt budżetowy dla państwa polskiego wprowadzonych przez opozycję poprawek, czy to jest policzone, odparł, że „to była noc, nie było czasu, ale sytuacja jest nadzwyczajna”. Ta wypowiedź prominentnego polityka tego obozu politycznego wskazuje na to, że tutaj chodziło bardziej o to, żeby przedstawić się opinii publicznej jako „dobry wujek”, który chce dać i przeciwstawić swoją „hoją rękę” rządowi, który próbuje zbilansować finanse publiczne. Rząd wie doskonale, że w tej sytuacji potrzebna będzie nowelizacja ustawy budżetowej.
Taka postawa, żeby w tej chwili właśnie odgrywać rolę „dobrego wujka”, który chce dać i przeciwstawiać go „złemu rządowi”, który nie chce dać, świadczy o braku odpowiedzialności, ponieważ wszyscy eksperci mówią, że być może za jakiś czas okaże się, że trzeba będzie zwiększyć pomoc publiczną dla przedsiębiorców, aby amortyzować negatywne skutki pandemii dla gospodarki i rynku pracy. Nie można wykluczyć, że już niedługo będzie potrzebne kolejne nadzwyczajne działanie w tym zakresie. Zatem na tym polega ta nowa taktyka opozycji, żeby przelicytowywać rząd. Zresztą nie po raz pierwszy. Cztery lata temu Platforma była przeciwna wprowadzeniu 500+, krytykowała to rozwiązanie, a szczególnie, że na początku było to świadczenie, którym objęto drugie dziecko w rodzinie. Zgodnie z taktyką licytowania się z rządem, zaproponowała poprawkę, żeby wszystkie dzieci były objęte tym świadczeniem, mimo że na początku była totalnie przeciwna świadczeniu 500+, twierdząc, że na takie działanie nie ma środków w budżecie. Później, po tym, jak została odrzucona ta poprawka, krytykowała rząd, że tylko część dzieci to świadczenie otrzymuje. Gdy się okazało, że po uszczelnieniu systemu poboru podatku VAT, są możliwości budżetowe, zgodnie z naszymi zapowiedziami zostało poszerzone to świadczenie na każde dziecko. Ale tutaj widać różnicę między odpowiedzialnym działaniem obozu rządzącego a demagogicznym działaniem opozycji.
Rzeczywiście PO bardzo lubi rzucać obietnice bez pokrycia w rzeczywistości. Warto tu jeszcze przypomnieć sytuację, kiedy PO przed wyborami obiecywała zmniejszenie podatku VAT – wtedy również padały bardzo populistyczne hasła – po czym wygrała wybory i ten podatek podniosła.
Tak jest. Było „3 x 15” czyli słynne hasło o 15 proc. podatku PIT, CIT i VAT, które w pewnym sensie wyniosło PO do władzy. Potem nastąpiło tylko zwiększanie opodatkowania, zwłaszcza w zakresie VAT-u oraz różnego rodzaju składników podatków i danin publicznych. Widać zatem, że tutaj jest metoda socjotechniczna swoistego populizmu i zbijania kapitału politycznego na krytykowaniu administracji rządowej, zamiast z tą administracją w sposób konstruktywny współpracować, co oczywiście nie oznacza, że opozycja może nie mieć swoich pomysłów na ratowanie gospodarki i miejsc pracy w Polsce. Jesteśmy otwarci na dyskusję i debatę, ale niech ta dyskusja będzie poważna i odpowiedzialna.
Tym bardziej, że ani populizm, ani rozpoznanie przez atak w tym obszarze dobrych efektów przynieść nie mogą…
Dokładnie tak.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/493755-jackowski-taktyka-po-swiadczy-o-braku-odpowiedzialnosci