24 marca hiszpańska armia zwróciła się z oficjalnym wnioskiem, który skierowała do NATO-wskiego Centrum Koordynacyjnego ds. Walki z Epidemiami (EADRCC), z prośbą o zorganizowanie wsparcia ze strony „międzynarodowych partnerów” dla tamtejszych sił zbrojnych zmagających się z epidemią Covid-19, zarówno we własnych szeregach, jak i w społeczeństwie.
Dzień później, w centrali NATO, poinformowano, że u 20 żołnierzy ze stacjonującego na Litwie wielonarodowego batalionu wyniki testów wypadły pozytywnie, w efekcie czego oddział, chcąc zachować gotowość bojową, musiał znacznie zredukować swoją aktywność. Tego samego dnia amerykański Departament Obrony wydał rozkaz nakazujący powstrzymanie się personelowi wojskowemu od udziału w ćwiczeniach przez najbliższe 2 miesiące, co jest równoznaczne z zamrożeniem rozpoczętych wielkich europejskich manewrów Defender 2020. Z kolei 27 marca prasę obiegła informacja, że załogi obydwu amerykańskich lotniskowców operujących na Pacyfiku USS Ronald Reagan i USS Theodore Roosevelt, zainfekowane zostały Covid 19, co oznacza, że Chiny w regionie właściwie zostały panem sytuacji geostrategicznej. Pięć z 11 lotniskowców, którymi dysponują Stany Zjednoczone, jest właśnie remontowane, czyli na służbie pozostały 4, którym Pekin może przeciwstawić swoje 2. W norweskich siłach zbrojnych stwierdzono już 1300 przypadków choroby. Epidemia stała się zresztą powodem odwołania NATO-wskich ćwiczeń pod kryptonimem Exercise Cold Response 20, które miały odbywać się na północy kraju z udziałem 15 tys. żołnierzy z różnych krajów.
NATO, najpotężniejszy sojusz wojskowy świata, znalazł się właśnie w sytuacji do pewnego stopnia przypominającej realia przyszłej wojny, w której równocześnie może - i najprawdopodobniej będzie - używana broń biologiczna, stosowane środki dezinformacji i zastraszania, a także głównym obiektem ataku staną się łańcuchy zaopatrzeniowe. Jedyna oczywista różnica polega na tym, że nie toczą się działania militarne. Nie ulega jednak wątpliwości, że Sojusz został wystawiony na próbę, a przyszłość jest jeszcze bardziej niejasna. Niewątpliwie w miesiącach po epidemii czeka nas długa, a być może burzliwa, dyskusja na temat przyszłości Paktu, przed którym już teraz rysują się trudne czasy. Zresztą w amerykańskim środowisku eksperckim dyskusja na ten temat już się zaczęła. Warto ją dostrzec i przygotować się na wzięcia w niej udziału.
Nikolas K. Gvosdev z Foreign Policy Research Institute jako pierwszy postawił trudne pytania. W jego opinii w rzeczywistości po epidemii trudno będzie myśleć, a tym bardziej godzić się, na uzgodniony na szczycie w Walii wzrost wydatków na zbrojenia. Państwa południa Europy, zmagające się z tragicznymi skutkami pandemii i głębokiego kryzysu gospodarczego, które już w przeszłości nie wykazywały skłonności, aby wydawać ustalone 2 proc. PKB na armię, teraz najprawdopodobniej nie będą chciały o tym nawet słyszeć. Zresztą w podobnej sytuacji znajdą się najprawdopodobniej - Stanów Zjednoczonych nie wyłączając - wszystkie państwa NATO. W przypadku Ameryki nasilą się zapewne głosy wzywające do tego, aby obronę Europy pozostawić Europejczykom. W trudnych czasach triumfowała będzie polityka narodowego egoizmu, dbania o własne interesy, co skutecznie odwodzić może rządy i parlamenty tych państw, które nie leżą na „linii frontu” od myśli wydawania pieniędzy na potrzeby wspólnej obrony. Jak to może wyglądać w praktyce pokazały Niemcy, bezceremonialnie blokując zakupione przez rząd Węgier transporty środków ochrony osobistej, o czym mówił niedawno publicznie premier Viktor Orban. Amerykański analityk jest zdania, że rządy raczej będą skłonne umacniać swoje granice przed możliwym napływem emigrantów, którzy teraz mogą dodatkowo nieść zagrożenie epidemiologiczne, niźli myśleć o obronie wschodniej flanki. Zwiastunem takiej polityki może być decyzja rządu brytyjskiego, który już po wybuchu pandemii zdecydował o wycofaniu swoich oddziałów z Iraku i skierowaniu tych sił do służby wewnętrznej. Dalszej erozji podlegać będzie NATO-wska solidarność zwięźle zapisana w artykule 5 traktatu powołującego Alians do życia. Zresztą i teraz nie ma się ona najlepiej, bo przeprowadzone przed pandemią badania opinii publicznej wskazały, że społeczeństwa 50 proc. z ankietowanych 16 państw są zdania, iż ich rządy nie powinny przychodzić z wojskową pomocą w razie ataku Federacji Rosyjskiej. Wszystkie zarysowane czynniki powodują, że NATO przed swoim najbliższym szczytem jesienią tego roku w Beverly Hills, musi nie tylko odbyć poważną dyskusję, ale być gotowym na gruntowne zmiany, w przeciwnym razie może nie przetrwać.
W gruncie rzeczy, do podobnych wniosków dochodzą Christopher Skaluba i Ian Brzeziński, eksperci Atlantic Council. I oni są zdania, że Pakt Atlantycki czeka w najbliższym czasie rewolucja. Powody są podobne – cięcia budżetowe w czasach kryzysu, zmiana optyki rządów i koncentracja wysiłków narodów na problemach wewnętrznych, wzbieranie fali egoizmu narodowego i dbania o własne, wąsko rozumiane interesy. Na to nakłada się dezinformacja ze strony Rosji i Chin, które nie rezygnując z forsownych programów modernizujących własne siły zbrojne, będą kreowały się na „gołąbków pokoju” i wzywały społeczność światową do wspólnej walki ze skutkami epidemii. Doświadczenie pandemii zmusza również dowództwo wojskowe NATO i planistów strategicznych do przemyślenia i przebudowy polityki w kilku kluczowych obszarach, takich choćby jak sprawność i bezpieczeństwo systemów dowodzenia, a także skrócenie łańcuchów zaopatrzenia czy wprowadzenie legislacji blokującej przejmowanie kluczowych firm przez zagraniczny kapitał. Doświadczenia pandemii ich zdaniem, i to jest kwestia kluczowa dla bezpieczeństwa Polski, mogą przyczynić się też do otwarcia na nowo w Stanach Zjednoczonych dyskusji nad celowością systemu rotacji wojsk do Europy. Jeżeli z powodu zagrożenia epidemiologicznego, piszą, rotacja wojsk zostaje wstrzymana i winna być w przyszłości ograniczona, to Stany Zjednoczone winny zastanowić się nad celowością stałej obecności jej oddziałów na Wschodzie. I to jest kluczowy element debaty, do której już teraz musimy się przygotować po to, aby wziąć w niej udział, a nasz głos był słyszalny. Jedno jest pewne. NATO jakie znamy właśnie odchodzi do przeszłości. Od nas zależy, czy i w jakim kształcie z zamętu pandemii wyłoni się nowy Sojusz Północnoatlantycki.
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/493721-nato-po-pandemii-bedzie-zupelnie-innym-aliansem