Domagająca się przełożenia wyborów opozycja domaga się w istocie wprowadzenia stanu nadzwyczajnego. W grę wchodzi rzecz jasna albo stan wyjątkowy, albo stan klęski żywiołowej; stan wojenny z powodów oczywistych należy wykluczyć.
Zgodnie z ustawą z 2017 roku o stanie klęski żywiołowej, stan ten „wprowadza się na czas oznaczony, niezbędny dla zapobieżenia skutkom klęski żywiołowej lub ich usunięcia, nie dłuższy niż 30 dni”. Może on zostać przedłużony „na czas oznaczony, w drodze rozporządzenia Rady Ministrów, po wyrażeniu przez Sejm zgody na to przedłużenie”.
Z kolei stan wyjątkowy (obejmujący także sytuację zagrożenia bezpieczeństwa obywateli) zgodnie z ustawą z 21 czerwca 2002 roku wprowadza prezydent na wniosek Rady Ministrów „na czas oznaczony nie dłuższy niż 90 dni”. Prezydent może, w drodze rozporządzenia, przedłużyć czas trwania stanu wyjątkowego na okres nie dłuższy niż 60 dni.
Zgodnie z punktem 7. artykułu nr 228 konstytucji, opisującego stany nadzwyczajne:
W czasie stanu nadzwyczajnego oraz w ciągu 90 dni po jego zakończeniu nie może być skrócona kadencja Sejmu, przeprowadzane referendum ogólnokrajowe, nie mogą być przeprowadzane wybory do Sejmu, Senatu, organów samorządu terytorialnego oraz wybory Prezydenta Rzeczypospolitej, a kadencje tych organów ulegają odpowiedniemu przedłużeniu.
To ważne: w konstytucji nie ma zapisu, który stwierdzałby, że proces wyborczy zostaje unieważniony w wyniku ogłoszenia stanu wyjątkowego. To nigdzie nie pada. Nie ma żadnego domniemania, że trzeba wszystko - a więc np. rejestrację kandydatów - rozpoczynać od nowa. Zapewne w tej sprawie musiałby więc wypowiedzieć się Trybunał Konstytucyjny. A to w obecnej sytuacji sprawa bardziej niż kluczowa. Opozycja wzywająca do przełożenia głosowania chce bowiem przy okazji wymienić głównego kandydata, który wyraźnie nie podołał wyzwaniu.
Co więcej, wskazany w konstytucji okres 90 dni, które muszą upłynąć między zakończeniem stanu nadzwyczajnego a wyborami sprawa, że nie można mówić o braku normalnej kampanii wyborczej w takiej sytuacji. Ona będzie - nawet jeśli wybory zostaną przełożone, i nawet jeśli wystartuje w niej ta sama pula kandydatów.
PS. Wołająca o wprowadzenie stanu nadzwyczajnego opozycja nie przeczytała chyba ustawy o stanie wyjątkowym. Gdyby przeczytała, nie byłaby z pewnością tak bardzo skłonna powierzać tak potężnej władzy w ręce obecnego rządu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/493673-czy-stan-nadzwyczajny-przerywa-caly-proces-wyborczy