Szok wywołany wejściem epidemii do Polski, zdecydowaną reakcją rządu, zamrożeniem społecznym, które jest tego wszystkiego skutkiem, w sposób oczywisty wpłynął także na sytuację polityczną. Dziś, niemal 20 dni po rozpoczynającej narodową kwarantannę decyzji o zamknięciu szkół, można pokusić się już o pewne podsumowanie. Z zastrzeżeniem, że trudno tu o pewniki, wciąż jest wiele niewiadomych.
Najważniejsze pytanie: czy wybory prezydenckie da się przeprowadzić? Na dziś odpowiedź jest warunkowa: tak, jeśli się da. Wbrew twierdzeniom opozycji, nikt w obozie rządzącym nie zamierza ryzykować życiem Polaków. Ale założenie, że można kontynuować spokojnie (i w wielu elementach zdalnie) przygotowania, dostosować w koniecznych punktach Kodeks Wyborczy (rozszerzenie głosowania korespondencyjnego), a ostateczną decyzję podjąć za kilka tygodni, już po świętach Wielkiej Nocy, mieści się całkowicie w dopuszczalnych granicach funkcjonowania państwa w tych warunkach.
To podejście merytoryczne. Opozycja woli jednak także w tej sprawie grać na emocjach. Materiały poświęcone kwestii wyborów w jednej z największych komercyjnych stacji telewizyjnych są wręcz wstrząsające w propagandowym i manipulacyjnym zapale. Znów uruchamia się panikę moralną: ten rząd chce pozabijać ludzi, chce władzy choćby po trupach - dowodzą redaktorzy. Ale to niestety ton dużej części opozycji.
To oczywiste kłamstwo. W istocie opozycja gra nie o przesunięcie wyborów, ale anulowanie przewidywanej klęski. Najnowszy sondaż pracowni Social Changes dla wPolityce.pl potwierdza tezę, że kampanie wyborcze pani Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, panów Szymona Hołowni i Roberta Biedronia się rozsypały i naprawdę epidemia nie ma z tym niewiele wspólnego.
Krzysztof Bosak i Konfederacja wyraźnie zaś zaczęli grać z opozycją, co zbliżyło ich do miejsca, które zajął Roman Giertych po roku 2008 roku i jest politycznie samobójcze.
CZYTAJ: W drugiej turze Andrzej Duda pewnie wygrywa z każdym z rywali. Kto jest najbliżej? SPRAWDŹ wyniki
Zyskuje jedynie Władysław Kosiniak - Kamysz, ale raczej na tle pozostałych niż jakąś samoistną siłą. Jednak dla PO poparcie go byłoby ciosem ostatecznym, stąd za wszelką cenę musi ona, używając języka sportowego, wziąć czas. Jest to na rękę i pozostałym, choć z innego powodu - PSL i SLD liczą, że pożywią się na widocznej gołym okiem słabości PO (przywództwa oraz kandydatki na prezydenta) i wymuszą nowy podział wpływów.
Z tych powodów presja na rządzących i to straszenie Polaków będą tylko narastały. Zjednoczona Prawica choć na razie radzi sobie z wyzwaniami, musi jednak pamiętać, że w tak napiętej sytuacji, emocje społeczne mogą być niezwykle kruche, ekstremalnie zmienne. A propaganda antyrządowa - wyjątkowo perfidna, operująca kwestiami strachu o własne życie, suflująca (warta zapamiętania rola pana Lisa i pani Lisowej) kłamstwa o rzekomym ukrywaniu liczby ofiar epidemii. Jakby cokolwiek takiego dało się w ogóle w Polsce ukryć.
Zaproponowana przez prezydenta Andrzeja Dudę formuła postawienia na pierwszym miejscu spokoju społecznego, powiedzenie iż
wydaje się być optymalną, to dobry filar na najbliższe tygodnie.
Drugim filarem polityki obozu rządzącego jest zaproponowana przez premiera Mateusza Morawieckiego Tarcza Antykryzysowa i postawa premiera, który nie ukrywa nadchodzących trudności (dziś jeszcze niemożliwych nawet do zmierzenia), ale daje nadzieję na powrót na ścieżkę wzrostu.
Filar trzeci jest oczywisty - bieżący front walki z epidemią, pilnowanie dyscypliny społecznej.
O tym więcej w najnowszym tygodniku „Sieci”:
Ale warto już myśleć o filarze czwartym: o planie na przyszłość. Musimy codziennie zadawać sobie także pytanie, na jak długo można zatrzymać cały kraj? Czy w pewnym momencie lekarstwo nie przyniesie gorszych skutków od choroby? Ilu ludzi wpadnie w nędzę? Ilu straci pracę?
Zapytał o to odważnie Jarosław Gowin na antenie telewizji wPolsce.pl: Wicepremier Gowin dla wPolsce.pl: Musimy przygotowywać się na czas po świętach, na drugą, inną fazę walki z koronawirusem
A ja mówiłem o tym w mojej cotygodniowej Piątce:
Tu kluczowe są dwa czynniki. Czy uda się epidemię opanować, spłaszczyć? Czy skutecznie uczymy się żyć z ryzykiem zakażenia? Wszak uczymy się - wiele instytucji pracuje mimo zagrożenia.
Jeśli na oba pytania odpowiedź będzie pozytywna, to uważam, że trzeba zaproponować Polakom program pozwalający na ponowne uruchomienie gospodarki. Widzę to jako „Solidarność 2020”, nową umowę społeczną zakładającą etapowy powrót do pracy grup i zawodów mniej zagrożonych, przy zachowaniu wszelkich środków ostrożności. Przy utrzymaniu samoizolacji społecznej osób starszych i chorych. Przy zamkniętych granicach. Oczywiście, takie miejsca jak kina, kluby rozrywkowe, może nawet stadiony, muszą pozostawać zamknięte jeszcze co najmniej rok, nie wyobrażam sobie inaczej.
Kiedy powinniśmy zacząć wracać? Najlepiej po świętach. Jeśli oczywiście epidemia zacznie opadać. Kolejne tygodnie cenę zamrożenia będą zwielokrotniały. I nie ma na świecie rządu, który wszystkim wszystkie straty wyrówna. Nie ma.
Uważam, że jeśli tego nie zrozumiemy, może nas czekać bankructwo i nędza, zaprzepaszczenie dorobku wielu dekad. Naszą siłą nie są zgromadzone zasoby, jak to jest np. w Niemczech, Francji, ale codzienna, ciężka praca.
Jak widać - termin wyborów prezydenckich nie jest najbardziej gardłową dziś kwestią. A ich przeprowadzenie lub nie będzie wynikiem naszej zdolności do ponownego uruchomienia życia - gospodarki, szkolnictwa (matury!), normalnego życia.
* _W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!__
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/493522-termin-wyborow-prezydenckich-nie-jest-sprawa-najwazniejsza