Nikt nie wie, jak będzie wyglądała sytuacja 10 maja. Do tej daty pozostały jeszcze 42 dni. Zaraza może trwać, a może zniknąć tak nagle jak się pojawiła. Nie można też wykluczyć, że epidemia będzie trwała, a świat spróbuje wrócić do normalności, zalecając izolację jedynie grupom najbardziej zagrożonym.
W tym kontekście formułowane przez opozycję żądanie, by już dziś, teraz, natychmiast, wykluczyć wybory w KONSTYTUCYJNYM terminie jest absurdem. To akcja wyłącznie polityczna, oparta na przekonaniu, że Andrzej Duda pewnie zmierza po zwycięstwo. Nigdy dość powtarzania: gdyby sondaże wskazywały na zwycięstwo Kidawy-Błońskiej, wszystkie media lewicowo-liberalne krzyczałyby o „pisowskim spisku”. I nie byłoby końca sugestiom, że PiS odkłada wybory NA ZAWSZE. Artykuły konstytucji mówiące o terminarzu wyborczym znałyby zaś na pamięć nawet przedszkolaki.
Opozycja twierdzi, że nie ma możliwości prowadzenia kampanii wyborczej. Jednocześnie jednak przekonuje, że obóz rządzący spektakularnie przegrywa bitwę z zarazą. Skoro przegrywa, to przecież wyborcy wymierzą dotkliwą karę. Poza tym, ostatnie cyrki w Sejmie wskazują, że opozycja prowadzi kampanię bardziej intensywnie niż rząd, który musi zajmować się powstrzymywaniem pandemii.
Opozycja twierdzi, że trzymanie się terminów to ”zamach stanu”. Tymczasem jest odwrotnie: to histeryczna próba wymuszenia zmiany terminu jest zamachem na konstytucję. Jest próbą ucieczki przed werdyktem wyborców, który przecież nie jest bezpośrednio związany z epidemią; Andrzej Duda prowadzi w tym wyścigu od samego początku.
Być może wybory będą musiały być przełożone. Nie ma jednak żadnych podstaw, by decydować o tym już dziś. Wręcz przeciwnie, obóz rządzący ma obowiązek przygotować się do ich przeprowadzenia, co zresztą czyni zmieniając kodeks wyborczy. Opozycja powinna za te przygotowania dziękować, a nie wszczynać kolejną awanturę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/493479-to-proba-wymuszenia-zmiany-terminu-jest-zamachem-stanu