W tych niezwyczajnych czasach mądra opozycja byłaby skarbem. Niestety, na takie dobroci przyjdzie nam chyba jeszcze poczekać, obecni przeciwnicy rządu nie chcą wspinać się na jakikolwiek poziom. Nawet widmo zdrowotnej katastrofy i ekonomicznej zapaści nie pozwala im zejść z drogi totalności.
„Gazeta Wyborcza” ściga się już tylko sama ze sobą. Jest pierwsza w ujadaniu, nie ma sobie równych, gdy trzeba wytknąć władzy jakiś błąd. I to nawet rozumiem, takie wilcze prawo opozycji i jej mediów. Ale po co, u licha, wpadać w histeryczne tony i szafować słowami, których znaczenia się nie rozumie?
Jarosław Kurski, faktyczny szef GW pisze o władzy PiS jak o mafii. Skojarzenie może brutalne, ale to jego sprawa, taką widać ma wiedzę o świecie oraz polityce i takie skojarzenia mu się nasuwają. Nie godzę się jednak, by nazywał się „demokratą”, bo albo znaczenia tego słowa nie zna, albo chce je potwornie wykoślawić.
Pisze redaktor o konieczności zbojkotowania wyborów, zarówno przez „demokratycznych” (znów używa tego słowa) kandydatów, jak i przez wyborców. Nie jeden raz czytałem w jego gazecie o najpiękniejszym z demokratycznych praw, czyli możliwości wyboru. O święcie demokracji - wolnych wyborach! Muszę więc napisać wprost, to namawianie do bojkotu jest właśnie efektem myślenia mafijnego. Kim jest Kurski? Czy nie bossem, który mówi, co jest demokratyczne, a co nie i który wskazuje, by nie iść na wybory?
Nie twierdzę wcale, że wybory prezydenckie muszą się odbyć za wszelką cenę. Powiedział to także wprost Andrzej Duda w wywiadzie dla Wiadomości TVP. Nie upiera się, a to jest mu zarzucane. Decyzji o utrzymaniu terminu 10 maja, lub o wprowadzeniu stanu nadzwyczajnego, który by go przesunął nie można jednak podjąć pod szantażem nawet najbardziej opiniotwórczych środowisk opozycji. Trzeba o tym rozmawiać, ale nie da się tego robić z przystawionym do głowy naganem mafijnego bossa.
Przydałaby się mądra opozycja…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/493427-demokraci-z-czerskiej-namawiaja-do-bojkotu-wyborow