Oddolna inicjatywa – mówili. Obywatelska. Myśmy się tu zebrali, żeby wspierać demokratyczne ugrupowania przeciw pisowskiemu zamordyzmowi i atakowi na demokrację. Guzik prawda. SokzBuraka to internetowa bojówka Platformy Obywatelskiej. Wczoraj dowiedli tego po raz kolejny frontalnie atakując Kosiniaka-Kamysza.
Wystarczył ten jeden tweet PSL wymierzony w Małgorzatę Kidawę-Błońską, by SokzBuraka przestał się kryć i wyraźnie wskazał, dla kogo miauczy:
Czy ktoś ma jeszcze jakieś wątpliwości? Przecież ten hejterski ściek to przybudówka Platformy Obywatelskiej. Pisaliśmy o tym wielokrotnie. Jesienią ujawniliśmy z Marcinem Wikłą w tygodniku „Sieci”, że twórca i mózg SokuzBuraka Mariusz Kozak-Zagozda jest etatowym pracownikiem PO oraz warszawskiego ratusza. Odkryliśmy również, że jest zatrudniony w klubie parlamentarnym POKO i wykonywał zlecenia dla sztabów wyborczych, w których PO startowała w wyborach samorządowych, europejskich i parlamentarnych. Dodatkowo w 2018 r. dostał etat w warszawskim TBS, mimo że działalność tej miejskiej spółki nie miała nic wspólnego z talentami Kozaka-Zagozdy. W sumie partia (z publicznych pieniędzy) wydała na niego ponad 400 tys. zł.
Wielu pierwszoligowych polityków Platformy odcinało się wówczas od hejtera. Twierdzili, że go nie znają – na czele ze skarbnikiem partii, który przecież co miesiąc mu płaci. Tylko urząd dowodzony przez Rafała Trzaskowskiego przyznał się, że napisaliśmy prawdę, ale Kozak-Zagozda jest świetnym fachowcem od mediów społecznościowych, a co robi „w wolnym czasie”, pana prezydenta nie interesuje. A w ogóle to zatrudnili go tylko na pół roku, bo akurat mieli wakat na stanowisku.
Przed miesiącem zaktualizowaliśmy tę wiedzę. Okazało się, że Kozak-Zagozda wciąż ma ciepłą posadkę w ratuszu, tyle że za nieco większe pieniądze. No i wciąż na stałe pracuje w PO. Opisaliśmy też jego związki z Romanem Giertychem, który regularnie wspierał hejtera finansowo. A najlepsze, że w lutym został pracownikiem komitetu wyborczego Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Platforma znów kłamała twierdząc, że to nieprawda.
I wciąż kłamie i kłamać będzie. Rano i wieczorem. Ferenc Gyurcsány się przypomina.
Możemy się spodziewać więcej takich aktywności „SzB” jak wymierzona w Kosiniaka-Kamysza. Gdy tylko ktoś odwróci od Platformy, to nawet jeśli do niedawna był jej dobrym sojusznikiem, wydany zostanie rozkaz: rozstrzelać hejtem!
Ale dlaczego tak się z tym kryją? Uważają, że nieelegancko jest prowadzić politykę w taki sposób? Że to nie przystoi? Że to przekroczenie jakichś granic? Przecież wydają na taką działalność setki tysięcy złotych. I nikt rozumny nie ma już żadnych wątpliwości, kto wyciska SokzBuraka. „Sam się nie wyciska”, jak mówił swojemu klientowi jeden mecenas, któremu się wydaje, że jest ważny i sprytny.
Przynajmniej wszystko byłoby jasne, transparentne, uczciwe – że użyję słowa obcego tej kamaryli.
Zagranie w otwarte karty wcale nie zaszkodziłoby Kidawie-Błońskiej. Tym przejmować się nie muszą. Ona przecież sama sobie szkodzi w sposób wystarczający, by przestać marzyć nie tylko o zwycięstwie, ale już chyba nawet o drugiej turze.
Ekipa PO to hipokryci do sześcianu. Ujadają na lewo i prawo oskarżając innych o kłamstwa, o stosowanie brudnych metod, a sami mają łapy ubabrane po łokcie. Jak nikt inny.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/493181-soczek-od-malgosi-czy-ktos-ma-jeszcze-jakies-watpliwosci