Właściwie można mieć pewność, że Platformy nic już nie uratuje. Każde publiczne wystąpienie jej przedstawicieli jawi się, jako jedna wielka kompromitacja.
Praktycznie nie ma dziś w kierownictwie tej partii nikogo, kto potrafiłby wejść na trybunę i zmusić słuchaczy do szacunku dla swej wiedzy, kultury, politycznego obycia i elementarnego choćby zasobu wiedzy na omawiany temat. Nic tylko inwektywy, okrzyki, kłamstwa, a ani grama taktu, nawet w tak dramatycznym czasie, który nam właśnie nastał. Zagubili w PO wszelkie kompasy mogące ich wyprowadzić z zasadzki, w którą wpakował ich Tusk. Tej najgroźniejszej, bo personalnej. Pozostawił po sobie intelektualne zgliszcza.
Nie chcę się już znęcać nad nazwiskami, bo dotyczą całej zagrody wyhodowanej przez mistrza politycznego kiczu z Sopotu. Dobierał ludzi podług czołobitnej bezmyślności i stałej gotowości do akceptacji umysłowego lenistwa, poczucia bezkarnego korzystania z przywilejów władzy, nie dając w zamian nic. W świecie stworzonym przez cwaniaka z Sopotu nikt z jego następców czuć się dobrze nie może, choć chęci nie brakuje. Poza tym nikt z tych następców nie wpadł na to, że ludzie w swej większości przekonali się ile są warte hochsztaplerskie i szalbierskie sztuczki. Tusk chyba rozwalił PO jeszcze bardziej niż państwo, bo państwo po jego dezercji zdołało się odrodzić, a PO istnieje już tylko formalnie. Znaczeniowo nie warte nawet przysłowiowego szeląga. Najwyżej rzuconego przez obcych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/493133-tusk-pozostawil-po-sobie-w-po-wielkie-zgliszcza