Mam wrażenie, że w Polsce obchodzimy się z PO jak z jajkiem. Gdyby Platforma w Parlamencie Europejskim powiedziała, że nie chce, to po prostu by szybko została przywołana do porządku. Ten konsensus w PE powstał także dlatego, że nikt nie tylko nie chciał, ale i nie odważył się blokować tych potrzebnych decyzji. W PE wszyscy staramy się znaleźć jakiś wspólny mianownik i jak to się mówi – siłę łańcucha się mierzy siłą jej najsłabszego ogniwa. W polskim przypadku takim felernym ogniwem jest PO
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl eurodeputowany PiS prof. Karol Karski.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Kiedy decydowano się w Parlamencie Europejskim na wprowadzenie zdalnego głosowania, to w regulaminie nie było stricte takiego zapisu, a jednak podjęto taką a nie inną decyzję. W jaki sposób to się stało?
Prof. Karol Karski: Po pierwsze była dobra wola wszystkich ugrupowań politycznych, wszystkich frakcji w Parlamencie Europejskim i to niezależnie od tego, czy one zgadzają się ze sobą w innych sprawach, uznały, że szybkie uruchomienie prac PE jest potrzebne i że nikt nie będzie kwestionował tej procedury.
To jest tak, że regulamin PE, ani też traktaty, nie przewidywały możliwości prowadzenia głosowania zdalnego, głosowania on-line. Ono nawet nie pozostawało w wyobraźni tych, którzy tworzyli te przepisy, ani w wyobraźni tych, którzy je następnie stosowali. Natomiast zaistniała sytuacja spowodowała, że trzeba było w jakiś sposób się wpasować w dotychczas istniejące przepisy i zostały one zinterpretowane w sposób pozytywny dla tego rozwiązania.
W Polsce trwa intensywna debata nad tym, czy wprowadzać głosowanie on-line. Padały górnolotne sformułowania o potrzebie legalności. Czy tego typu argumenty pojawiały się podczas dyskusji nad wprowadzaniem zdalnego głosowania w Parlamencie Europejskim?
Nie. Tutaj tego typu sformułowania nie padały ze strony żadnej frakcji politycznej. Sytuacja formalno-prawna jest tego typu, że te decyzje o przeprowadzeniu głosowania w formie zdalnej podjął z formalnego punktu widzenia przewodniczący PE, które to uprawnienia zostały wyinterpretowane z regulaminu PE – art. 22 regulaminu PE mówi, że przewodniczący posiada wszelkie uprawnienia niezbędne do przewodniczenia obradom PE i jednocześnie, że przewodniczący PE poddaje sprawy pod głosowanie. Są to bardzo ogólne sformułowania, natomiast i przewodniczący PE i służby prawne zinterpretowały, że to jest upoważnienie dla przewodniczącego.
Z tym, że do wykonania tej decyzji potrzebna była uchwała Prezydium PE, także oparta o ogólne przepisy dotyczące tego, że Prezydium ustala kwestie techniczne dotyczące głosowania. Natomiast przewodniczący Sassoli na posiedzeniu Prezydium wprost powiedział, otwierając je, że te rozwiązania są potrzebne dla wszystkich i jeśli padnie choć jeden głos przeciwny, to on ich nie wprowadzi i że potrzebny jest do tego konsensus. I ten konsensus mieliśmy od samego początku. Zresztą spotykaliśmy się ze świadomością, że jest to decyzja potrzebna i mieszcząca się w granicach regulaminu. Mieszcząca się na tej zasadzie, że dająca się z niego – przy dobrej woli - wyinterpretować.
Następnie w art. 187 ust. 1 regulaminu PE jest mowa o tym, że podstawowym sposobem głosowania jest głosowanie przez podniesienie ręki, natomiast w drugiej części tego przepisu mowa jest o tym, że przewodniczący może jednak w dowolnym momencie zdecydować, że głosowania zostaną przeprowadzone poprzez elektroniczny system głosowania. Oczywiście jest też przepis, który mówi, że jeśli ten elektroniczny system głosowania nie będzie działał, to można również zarządzić głosowanie poprzez wstawanie i siadanie przez posłów na sali obrad.
Natomiast mowa jest tutaj o głosowaniu elektronicznym, bez uszczegóławiania, czy w formie tych maszynek do głosowania, czy też w formie zdalnej – tak jak tutaj to przyjęto. Zwróćmy przy tym uwagę, że w regulaminie Sejmu jest mowa o „urządzeniu do liczenia głosów”, którym może być tak dotychczasowa maszynka do głosowania, jak i zdalny system informatyczny (oba systemy mają charakter elektroniczny).
I wreszcie przepis art. 192 mówi, iż techniczne aspekty korzystania z systemu głosowania podlegają instrukcjom Prezydium. Tutaj, po podjęciu przez przewodniczącego decyzji, że ten elektroniczny sposób głosowania to będzie głosowanie zdalne, Prezydium przyjęło decyzję, w której określiło, w jaki sposób będą się te głosowania zdalne odbywały. Wprowadziliśmy ograniczenie, że będzie to możliwe do 31 lipca br.
W regulaminie PE są sformułowania podobne do sformułowań w regulaminie polskiego Sejmu, np. że głosowanie musi być osobiste, dokonane przez posła, że nie może nikt inny za niego tego uczynić; że kworum wynosi jedną trzecią i zostało to zinterpretowane, że do tej jednej trzeciej kworum będzie zaliczać się tych, którzy biorą udział w głosowaniu poprzez środki komunikacji zdalnej.
Widać zatem, że PE doskonale poradził sobie ze wszystkimi typowymi ograniczeniami, które są zawarte w typowych regulaminach wszystkich parlamentów. Czerpie z dorobku konstytucyjnego państw członkowskich i wszelkie obawy, które miały być podnoszone chociażby na gruncie regulaminu polskiego Sejmu w tym przypadku zostały zinterpretowane przychylnie. Tu była przychylność, życzliwość, świadomość tego, że PE musi pracować, a jednocześnie, że nie ma absolutnie tutaj potrzeby, a wręcz jest przeciwwskazanie dla ściągania posłów do siedziby PE, ponieważ mogłoby to zagrozić ich zdrowiu, życiu a także wpłynąć negatywnie na zdrowie i życie unijnych obywateli i tam na miejscu i w państwach, z których pochodzą eurodeputowani. Jak jest dobra wola, to wszystko jest możliwe.
Czyli wystarczyła dobra wola. Ale tej dobrej woli zabrakło tutaj, w Polsce. W Pana ocenie, co się stało, że w Polsce Platforma Obywatelska zachowała się dokładnie odwrotnie, niż zachowała się w kwestii zdalnego głosowania w Parlamencie Europejskim?
To jest ciekawe. Mam wrażenie, że w Polsce obchodzimy się z PO jak z jajkiem. Gdyby Platforma w Parlamencie Europejskim powiedziała, że nie chce, to po prostu by szybko została przywołana do porządku. Ten konsensus w PE powstał także dlatego, że nikt nie tylko nie chciał, ale i nie odważył się blokować tych potrzebnych decyzji. W PE wszyscy staramy się znaleźć jakiś wspólny mianownik i jak to się mówi – siłę łańcucha się mierzy siłą jej najsłabszego ogniwa. W polskim przypadku takim felernym ogniwem jest PO. Jeśli ktoś tutaj zaczyna wynajdywać problemy, kiedy burzy konsensus, kiedy wznieca jakieś niepotrzebne wątpliwości, to znaczy, że trzeba ocenić go negatywnie.
Tutaj zabrakło tej dobrej woli. Może w PE nie było potrzeby odróżnienia się? Ale trudno mi oceniać, dlaczego tak się wydarzyło, natomiast fakty są widoczne gołym okiem: w PE Platforma Obywatelska była za rozwiązaniami bardzo podobnymi do tych, w stosunku do których była przeciw w polskim parlamencie.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/493089-prof-karski-w-pe-szybko-by-po-byla-przywolana-do-porzadku
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.