W przypadku sędziego Tulei przestępcy korzystali na bezczynności sędziego, który bawił się w walkę z rządem kosztem osób pokrzywdzonych i polskiego społeczeństwa. Sędzia toczył wojnę również z Ministerstwem Sprawiedliwości, które przeprowadza trudną, ale bardzo potrzebną reformę wymiaru sprawiedliwości. Dobrze, że Trybunał Sprawiedliwości UE zakończył tę polityczną farsę sędziego Tulei, tę próbę obstrukcji i wprowadzenia chaosu.
– mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Marcin Romanowski, wiceminister sprawiedliwości.
CZYTAJ TAKŻE: Kompromitacja sędziego Tulei! TSUE odrzucił pytania polskich sądów ws. systemu postępowania dyscyplinarnego
CZYTAJ RÓWNIEŻ: NASZ NEWS. Szokujące informacje! Sędzia Tuleya zawiesił postępowanie „obcinaczy palców”?! Były policjant: „To nie są zwykli bandyci”
wPolityce.pl: Dzisiejsze orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, dotyczące niedopuszczalnych pytań prejudycjalnych m.in. sędziego Igora Tulei, to zdaniem wielu komentatorów, kompromitacja tych przedstawicieli „kasty” sędziowskiej, którym się wydawało, że mogą sterować polskim sądownictwem, poprzez kierowanie pytań do TSUE.
Marcin Romanowski: Rzeczywiście, niektórzy sędziowie wypowiedzieli swoistą wojnę i przeciwstawili się obowiązującym w Polsce regułom funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. Te pytania, zadane już prawie dwa lata temu, były, w moim przekonaniu, próbą wprowadzenia chaosu i anarchii do polskiego systemu prawnego. Na tym ucierpieliby polscy obywatele oraz przedsiębiorcy. Te pytania zmierzały do zablokowania systemu odpowiedzialności dyscyplinarnej, który zreformowaliśmy. Pytania sędziów, które krytycznie ocenił TSUE, były działaniem w imię „kastowej” solidarności. System, który wprowadziliśmy jest wolny od powiązań towarzyskich i zawodowych. Prawie dwa lata funkcjonowania Izby Dyscyplinarnej są na to najlepszym dowodem. Zarzuty o rzekomym upolitycznieniu systemu dyscyplinarnego są całkowicie bezpodstawne. TSUE wyraźnie wskazał, że tego typu pytania hipotetyczne są niedopuszczalne. To orzeczenie pośrednio pokazuje, że sędziowie Maciejewska i Tuleya, którzy zadawali te pytania, działali z pobudek politycznych.
Sędzia Tuleya, po to by zadać pytanie prejudycjalne, zawiesił proces członków tzw. „gangu obcinaczy palców”. To pytanie dwukrotnie oceniono w TSUE za niedopuszczalne, gdyż jesienią tak określił je Rzecznik Generalny TSUE.
To wyjątkowo bulwersujące. Drugie pytanie dotyczyło odpowiedzialności skarbu państwa. A w przypadku sędziego Tulei przestępcy korzystali na bezczynności sędziego, który bawił się w walkę z rządem kosztem osób pokrzywdzonych i polskiego społeczeństwa. Sędzia toczył wojnę również z Ministerstwem Sprawiedliwości, które przeprowadza trudną, ale bardzo potrzebną reformę wymiaru sprawiedliwości. Dobrze, że Trybunał Sprawiedliwości UE zakończył tę polityczną farsę sędziego Tulei, tę próbę obstrukcji i wprowadzenia chaosu.
W całej sprawie uderzające jest to, że wsparcia dla tych pytań i sędziów udzielił swoim autorytetem Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. To budzi wiele wątpliwości.
To pokazuje, że mamy do czynienia z sojuszem totalnej opozycji, upolitycznionych sędziów oraz różnych instytucji, opanowanych przez lewacką ideologię. Dotyczy to także niestety Rzecznika Praw Obywatelskich. Dobrze, że w tej sprawie udało się pokonać ten niebezpieczny dla polskich interesów układ.
Sprawa obrosła też manipulacjami o rzekomych szykanach dyscyplinarnych, które spotkały obu sędziów, którzy skierowali do TSUE pytania prejudycjalne.
Tak, w tej sprawie pojawiło się sporo przekłamań. Żadne postępowanie dyscyplinarne nie toczyło się przeciwko tym sędziom, w kontekście samego faktu złożenia pytań do TSUE. Rzecznik Dyscyplinarny Sędziów Sądów Powszechnych ustalał jedynie, czy nie doszło do jakichś nacisków na tych sędziów, a to w związku z faktem, że dwóch sędziów, w dwóch różnych sądach i w tym samym czasie zadało podobne pytania.
Przed polskim rządem i oczywiście resortem sprawiedliwości jeszcze jedna batalia przed TSUE. Komisja Europejska domaga się od Trybunału zawieszenia Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Ten środek zabezpieczający wydaje się całkowicie bezzasadny i niedopuszczalny.
Odbyło się już wysłuchanie w tej sprawie. Przedstawiliśmy nasze argumenty i wskazaliśmy na bezzasadność tego wniosku oraz brak podstaw traktatowych do oceny polskiego wymiaru sprawiedliwości, jego rozwiązań instytucjonalnych. Wskazaliśmy równocześnie, że Izba Dyscyplinarna działa jako organ, który jest niezawisły i niezależny. Spełnia on swoje zadania więc mam nadzieję, że po dzisiejszym rozstrzygnięciu, również kolejne orzeczenia TSUE będą oparte na traktatach i na obiektywnej ocenie.
A nie na „wrażeniach”, na których opiera swój pogląd część środowiska sędziowskiego?
Dokładnie. Do Trybunału w Luksemburgu i innych instytucji europejskich przedstawiciele upolitycznionych stowarzyszeń sędziowskich oraz opozycja totalna przekazują liczne przekłamania i swoje hipotezy. To zorganizowany opór przeciwko reformie polskiego wymiaru sprawiedliwości, której oczekuje od nas społeczeństwo.
TSUE zastrzegł dzisiaj, że nie wolno wszczynać wobec sędziów Tulei i Maciejewskiej postępowań dyscyplinarnych, w kontekście pytań, które zadali. To swoiste „zabezpieczenie” Trybunału.
To stwierdzenie nie znalazło się w sentencji orzeczenia, tylko w uzasadnieniu. Tym samym stwierdzenie to nie wiąże w żaden sposób Polski. Ten passus znalazł się tam, gdyż sędzia Tuleya w sposób manipulacyjny informował jakoby był przesłuchiwany za samo zadanie pytań, co nie miało miejsca. Pytania miały charakter instrumentalnego wykorzystania prawa do walki politycznej, manifestu politycznego, a to może nosić już znamiona rażącej obrazy przepisów, co jest deliktem dyscyplinarnym.
Rozmawiał Wojciech Biedroń
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/493062-romanowski-pytania-do-tsue-byly-proba-wprowadzenia-chaosu