To co robi Platforma Obywatelska staje się groźne nie tylko dla bezpieczeństwa państwa, ale pokazuje, że największa partia opozycyjna w Polsce, konkretnie jej przywódcy, przestają nad sobą panować, a co najgorsze stracili zdolność racjonalnej oceny sytuacji. Ich zachowanie staje się porównywalne z reakcjami człowieka o skłonnościach psychopatycznych. Przez lata sądzono, że psychopaci są zamknięci na odczucia innych ludzi. Dziś okazało się to nie prawdą. Ludzie dotknięci tą przypadłością doskonale zdają sobie sprawę z tego co myślą i czują inni, ale nie poddają się tym uczuciom. Wiedzą, że mogą kogoś zranić, zadać ból, narobić szkód o niewyobrażalnych rozmiarach, ale nie czują w przeciwieństwie do innych osób wyrzutów sumienia. Właśnie brak empatii (wrażliwości), to charakterystyczna cecha każdego psychopaty. Znają zasada funkcjonowania w społeczeństwie, ale ich priorytetem jest stawianie na własny komfort i zadowolenie. Egoizm, zajęcie się własną osobą bez oglądania się na innego człowieka, nie wspominając już o Dobru Ogółu, to wizytówka psychopaty. Oto kilka cech charakteryzujących „osobowość dyssocjalną” wziętych z 10 stopniowej skali psychiatrów Hare’a, Hart’a i Harpur’a, służących lekarzom na całym świecie do oceny zaburzeń o podłożu psychopatycznym:
1/ Brak odpowiedzialności
2/ Zachowania antyspołeczne w dorosłości
3/ Skłonność do manipulacji i oszustwa
4/ Brak empatii i współczucia
5/ Brak wyrzutów sumienia
6/ Zawyżona i nieadekwatna samoocena
7/ Łatwość wypowiedzi, powierzchowny urok osobisty
Przykłady można mnożyć od czasu jak Donald Tusk z Platformą Obywatelską „rozegrali” sprawę katastrofy smoleńskiej. Ale skupmy się na ostatnich dniach. Od pewnego czasu główne media opozycyjne i liderzy PO forsują tezę „przełożyć wybory prezydenckie”. Żądanie swe argumentują troską o zdrowie Polaków. Z tej troski o zdrowie Polaków postanowili za wszelką cenę, wbrew protestom Lewicy i Koalicji Polskiej przeforsować posiedzenie Sejmu w formie konwencjonalnej, czyli z narażeniem życia i zdrowia posłanek i posłów. Bo jak można tłumaczyć inaczej zgromadzenie w jednym budynku kilkuset osób wraz z obsługą prasową w sytuacji ścisłej kwarantanny całego narodu. Deputowani rozjadą się po całej Polsce i nie daj Boże w Sejmie pojawi się jeden (słownie JEDEN!) zarażony. Piekło gotowe. Mamy tu jak na dłoni spełnione dwa pierwsze punkty z 10 stopniowej skali trzech panów „H” – brak odpowiedzialności i zachowanie antyspołeczne. Nie muszę dodawać, że organizacja i przeprowadzenie wyborów prezydenckich jest sto razy mniej niebezpieczne niż ośli upór Platformy trwania przy koncepcji wspólnych obrad na Wiejskiej. Grecki parlament wpuszcza po jednym przedstawicielu każdej partii na salę posiedzeń (tak proponował właśnie PiS), a reszta działa „zdalnie”. Nie! grzmi Kidawa-Błońska:
„Konstytucja ważniejsza od ludzkiego życia”
choć Ustawa Zasadnicza nie precyzuje żadnych zapisów na temat takiej sytuacji. Mało tego. To właśnie Konstytucja gwarantuje każdemu obywatelowi Polski prawo do życia i jego ochrony. I tak przechodzimy do trzeciego punktu skali panów „H” – skłonność do manipulacji i oszustwa. Potwierdza się ona kiedy zauważymy zachowanie eurodeputowanych Platformy w Parlamencie Europejskim. Tam wszystkie partie poparły pracę zdalną w PE przy pełnej zgodzie reprezentacji PO skupionej w Europejskiej Partii Ludowej. Tam można, a tu nie. To o co chodzi? Czemu politycy największej siły opozycyjnej za wszelką cenę (zdrowia, a także życia koleżanek i kolegów z ław poselskich) prą do obrad w budynku Sejmu. Ponieważ tam jest mównica. A z niej w sytuacji kryzysowej i potężnego napięcia emocjonalnego społeczeństwa będzie można na całą Polskę za pośrednictwem mediów rzucać kalumnie na rząd i przedstawiać populistyczne oraz wyssane z palca poprawki bez żadnego pokrycia w budżecie do specustawy o epidemii i tzw. tarczy ochronnej. Rzucać piach w tryby sprawnie jak dotąd funkcjonującej machiny walki z pandemią (stwierdza to cały cywilizowany świat) byle zaszkodzić, byle było gorzej, bo jak rząd ma gorzej to Platforma ma lepiej. I nie ma tu znaczenia, że na takiej polityce traci głównie naród. Ludzie, którzy chowają się w domach, bojąc się wyjść na ulicę, tracą wystarczająco dużo nerwów i jak nigdy przedtem potrzebują słów otuchy oraz uspokojenia, a nie rozgrzewania do czerwoności nastrojów dla doraźnych celów politycznych – mobilizacji kruszącego się elektoratu. Na to wszystko przewodniczący Borys Budka rżnie chojraka mówiąc, że on nie „pęka” przed koronawirusem i idzie na obrady Sejmu. Czy ten człowiek jest normalny? Tylko czemu są winni dziennikarze, którzy tam będą musieli być, żeby transmitować popisy działaczy Platformy Obywatelskiej. Wprowadzający w życie taki plan muszą być pozbawieni empatii, współczucia, a także wyrzutów sumienia. Kolejny przykład wypełniający znamiona cech charakteryzujących „osobowość dyssocjalną”. Do tego dochodzi szaleńcze parcie na przełożenie terminów wyborów. Ci, którzy mienią się być obrońcami Konstytucji, dla których jest ona „ważniejsza od życia ludzkiego” nagle chcą wprowadzenia stanu wyjątkowego albo stanu klęski żywiołowej nie pomni, że stan epidemii daje rządowi wystarczające narzędzia do walki ze skutkami działania wirusa. Do tego każdy normalnie czyli logicznie myślący człowiek wie, że decyzje o ewentualnym wprowadzeniu stanu wyższej konieczności zapaść dopiero mogą w drugiej połowie kwietnia i są zależne od postępów w walce z pandemią. Teraz jest to tylko niepotrzebne przysłowiowe „bicie piany”, podtrzymujące elektorat w stanie permanentnej emocjonalnej niechęci do rządu. Obrzydliwa strategia wkładania „kija w szprychy” poprzez budowanie atmosfery strachu i zagrożenia. Skądinąd, nagle, niczym bańka mydlana prysły obawy przed oddaniem pełni władzy partii, która przez 5 lat nazywano autorytarną i dążącą do władzy absolutnej. A tu jak gdyby nigdy nic, dosłownie z dnia na dzień, żądają wprowadzenia stanu wyjątkowego, w którym m.in. pododdziały policji mogą na skinienie dowódcy otworzyć ogień z broni palnej do demonstrantów, nie wspominając o legalnej możliwości czasowej likwidacji mediów opozycyjnych takich jak TVN czy GW. Orwellowskie Ministerstwo Prawdy połączone z leninowską koncepcją „mądrości etapu” w całej okazałości. Czysta manipulacja i oszustwo przede wszystkim własnego elektoratu. A wszystko w imię mirażu, że a nóż widelec zyskamy trochę czasu, to może wymienimy Kidawę-Błońską, niczym zużytą rękawiczkę, na kogoś innego i wygramy wybory. A może PiS pośliźnie się na epidemii, a już najlepiej gdyby na świecie wybuchł kryzys i Polska dostała tak po kieszeni, że odwrócą się sympatie wyborców. Wszystkie pierwsze 5 punktów w 10 stopniowej skali trzech panów „H” w jednym.
Na koniec słów kilka o guru i duchowym ojcu psychopatycznej polityki Donaldzie Tusku. Ostatnio udzielił wywiadu dla „Kropki nad i” w TVN, wydłużonego o 10 minut. W swoich tyradach dawał wskazówki Platformie i opozycji jak walczyć z PiS-em w dobie pandemii. Zaczął od kłamstwa twierdząc, że w Polsce nie ma masowych testów na korona wirusa, a na Zachodzie są. Choć stwierdzono u niego objawy chorobowe, to żadnego testu u niego nie przeprowadzono tylko skierowano go do domu na kwarantannę. Potem powtarzał tezę, że rządy w Polsce i na Węgrzech idą w kierunku dyktatury. Określając jednak główny cel opozycji – nie dopuszczenie do wyborów w maju, de facto popiera wprowadzenie stanu nadzwyczajnego, w którym PiS zdobywa pełnię władzy i specjalne prerogatywy. Gdzie tu sens, gdzie logika? Nie ma. Za to zostają spełnione kolejne kryteria określające zaburzenia o podłożu psychopatycznym. Skłonność do manipulacji i oszustwa połączona z łatwością wypowiedzi i powierzchownym urokiem osobistym. Na końcu z pozycji Katona Donald Tusk ogłasza, że opozycja ma być twarda, sprzeciwiać się rządom PiS-u i domagać się, jak to ujął, „razem z naukowcami, lekarzami i ludźmi mediów” przesunięcia terminu wyborów w związku z pandemią koronawirusa. Sposobem na osiągnięcie tych celów musi być „nieustanna presja różnych środowisk na władzę przy użyciu wszystkich możliwych sposobów, nawet wywołania w kraju paniki, chaosu i podważania zaufania do rządzących”. Skąd Donald Tusk siedząc od lat za granicą, który sam zrezygnował z funkcji premiera by zostać politykiem Unii Europejskim, uzurpuje sobie prawo do destabilizacji życia w kraju ogarniętym pandemią. Odpowiedzią na to może być punkt 6 ze skali trzech panów „H”, a mianowicie: „zawyżona i nieadekwatna samoocena”.
Na szczęście działania o podłożu psychopatycznym rzadko osiągają pożądany skutek. Charakteryzują się bowiem brakiem właściwej oceny sytuacji, tak potrzebnego w polityce „Fingerspitzengfuell” („wyczucia koniuszków palców”); sprawiają wrażenie działań desperackich; stawiania wszystkiego na jedną kartę z wręcz psychopatyczną determinacją, dostrzegalną gołym okiem przez elektorat. Z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego. Rozhuśtano wtedy emocje mające mobilizować wyborców atakiem na Kościół, nachalną promocja LGBT, strajkiem nauczycieli oraz rozdmuchiwaniem fikcyjnych afer. Zrobiono to z brakiem wszelkiego poszanowania dla dobra ogólnego, bez wrażliwości w stylu tak dobrze znanego z czasów pacyfikacji nastrojów wspólnotowych po katastrofie smoleńskiej „przemysłu pogardy”. Wszystko to w czasie wyborów do PE obróciło się przeciwko Platformie, bowiem nieświadomie zmobilizowała przede wszystkim wyborców politycznego wroga. Tym razem jednak nie obejdzie się bez dalszych konsekwencji. Jak ktoś cynicznie gra zdrowiem i życiem obywateli zostanie rozliczony. Jak tylko minie pandemia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/492978-liderzy-platformy-obywatelskiej-na-krawedzi-szalenstwa?fbclid=IwAR1vrrNUgfBmQq3bJv-e3bSScWEXvEwZO_YgOaqzXDuke7QjKpGz_0HINlo