„Chłop żywemu nie przepuści…” - to wiadomo co najmniej od ‘69 roku, gdy Kazimierz Grześkowiak nagrał swój przebój. I nie przepuszcza coraz bardziej. PSL-owcy poczuli krew, czyli rosnącą szansę na drugą turę wyborów prezydenckich. Czy Małgorzata Kidawa-Błońska powinna obawiać się zmasowanego ostrzału? Jak najbardziej.
Po tym, jak w krótkim czasie parokrotnie zmieniała zdanie ws. trybu zmian w Regulaminie Sejmu ludowcy nie mają litości.
Marszałek Kidawa-Błońska na pierwszym posiedzeniu, kiedy ten pomysł został zgłoszony, była za. Na wczorajszym posiedzeniu Prezydium Sejmu się wstrzymała, a później powiedziała na konferencji prasowej, że jest przeciw. No, taka uroda.
— drwi wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski i wytyka Platformie „egzotyczną koalicję” z Konfederacją. A oficjalny profil partii na Twitterze urządza takie quizy:
To w ogóle ciekawy moment, bo nie minął rok od wspólnych pochodów pod sztandarami egzotycznej Koalicji Europejskiej, a każda opozycyjna formacja w stu procentach gra już na siebie, a właściwie gryzie rywali do krwi.
Realizuje się więc pierwszy etap brawurowego scenariusza Koalicji Polskiej, o którym z Marcinem Wikłą usłyszeliśmy pisząc niedawno w „Sieci” o „Tygrysie i tygrysicy, którzy chcą do pałacu”:
- Pierwszy etap zrealizowaliśmy. Władek ulokował się na trzecim miejscu. To dobra pozycja do ataku na Kidawę. A nasz plan jest prosty: najpierw zaorzemy ją, a potem PiS – mówi nam bez ogródek jeden ze współpracowników Kosiniaka-Kamysza.
Przyznaję się, nieco złagodziliśmy ten cytat. W oryginale nasz rozmówca użył dosadniejszego czasownika na „z”. I sam gromko się roześmiał z własnego żartu, jakby czując, że druga część planu sytuuje się na półce z marzeniami ściętej głowy. Ale pierwsza staje się coraz bardziej realna.
Tak po ludzku to nawet trochę mi szkoda pani wicemarszałek. Ta jej fatalna passa (ostatnie hity: inspiratorzy, opłaty prolongacyjne, termony) trwa przecież od samego początku kampanii. I za każdym razem mamy to samo – kiedy się nie odezwie, to wtopa. Raz przejęzyczenie, raz indolencja, raz słabe emocje. Efekt zawsze ten sam – kompromitacja.
Łatwo się z niej śmiać. Łatwo wytykać: że nie ma żadnych kompetencji; że się tak bardzo na niczym nie zna, że nawet się do tego przyznaje; że nie umie nic z głowy powiedzieć, a i z kartką są problemy; że łatwo nerwy jej puszczają, gdy ktoś zadaje trudniejsze pytanie. Ale to już jest kopanie leżącego, do którego dołączają się nawet niedawni koalicjanci. Trochę to przykre…
Kidawie-Błońskiej idzie tak bardzo źle, że ten pierwszy kampanijny czat z 3 lutego, który miał być początkiem całej serii (tak obiecywała, że będzie się z internautami na wideo czacie spotykać „regularnie”) był zarazem ostatnim.
Szkoda. W cyklu „Przeżyjmy to jeszcze raz”, małe resume tego wydarzenia:
Trzymam kciuki za panią wicemarszałek – oby nie dała się wypchnąć z prezydenckiego wyścigu Kosiniakowi-Kamyszowi. Niech występuje, niech zabiera głos w ważnych sprawach. Niech ta kampania (niezależnie jak długo by miała jeszcze potrwać) dzięki niej wciąż będzie merytoryczna, elegancka, pomysłowa. I niech ktoś wciąż godnie reprezentuje kobiety.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/492844-tak-po-ludzku-zaczyna-mi-byc-szkoda-kidawy-blonskiej
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.