Dobry przykład odwagi, na jaką nie stać wielu innych polityków - lekarzy. Mimo sporego ryzyka, Stanisław Karczewski, wicemarszałek Senatu, sam zgłosił się do pomocy w szpitalu w Nowym Mieście nad Pilicą. Okazuje się, że sytuacja w tej placówce była dramatyczna.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Karczewski po walce z koronawirusem na pierwszej linii frontu: „Po tym wszystkim kwarantanna. Po 5-7 dniach test”
Przymusowa kwarantanna
**Jestem w kwarantannie, bo ryzyko jest duże. Spośród 28 zakażonych osób widziałem kilkanaście i przy większości byłem w kombinezonie. Ale niestety nie wiedziałem o zakażonym w oddziale chirurgicznym, z którym byłem w bliskim kontakcie.
– mówi „Rzeczpospolitej” Stanisław Karczewski, wicemarszałek Senatu.
Redakcja ustaliła, że Marszałek przepracował trzy dyżury.
Ewakuacja szpitala ruszyła w weekend. Z informacji medialnych wynika, że patogen rozprzestrzenił się, bo pacjentka leczona na zapalenie płuc w rzeczywistości miała koronawirusa. Karczewski mówi, że wciąż nie jest pewne, czy rzeczywiście ona była „pacjentem zero”
– czytamy w „Rzeczpospolitej”.
Jako lekarz nie mogłem przejść obojętnie wokół sytuacji w szpitalu, w którym byłem w przeszłości dyrektorem. Dramatycznie brakowało personelu. Chorzy potrzebowali pomocy, byli przerażeni, widząc lekarzy w kombinezonach
– relacjonuje Marszałek w „Rzeczpospolitej”.
Sam zgłosił się na ochotnika
Stanisław Karczewski nie przechwalał się, że sam zgłosił się na ochotnika, by pomóc przemęczonym kolegom lekarzom i pacjentom. Stwierdził skromnie, ze do rpacy w szpitalu skierował go Wojewoda Mazowiecki. Okazało się, że Karczewski sam zgłosił się do pracy w placówce.
„Za wykonywaną pracę nie będzie pobierać wynagrodzenia
– poinformował „Rzeczpospolitą” zespół prasowy wojewody.
Zdaniem „Rzeczpospolitej” gest Marszałka Karczewskiego pochwalili inni politycy. Nie ma się co dziwić. Odwaga i poświęcenie, to niestety rzadkie cechy wśród polityków.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/492657-poruszajaca-relacja-wicemarszalka-karczewskiego-ze-szpitala