To był ważny politycznie dzień. Opozycja przez ostatnie tygodnie maskowała nieco swoją strategię grania na narodową klęskę w temacie epidemii rzekomą troską o obywateli. Kiepsko maskowała, bo absurdalność postulatu „testowania wszystkich” wykazało życie - doświadczenie niemieckie, gdzie zapchało to system ratunkowy, a nic nie dało oraz przykład szwedzki gdzie od postulatu, by każdy się testował, władze szybko przeszły do zaleceń pozostawania w domu nawet jeśli są lekkie objawy choroby wywołanej koronawirusem.
W efekcie wczoraj Platforma musiała już w żywe oczy kłamać, że nie proponowała testowania dla wszystkich - choć proponowała.
W tej sytuacji opozycja najwyraźniej uznała, że maskarada się nie udała i czas jasno nazwać swoje cele.
Dlatego najpierw Roman Giertych, w mojej ocenie jej rzecznik do spraw okrutnych, przywołał w momencie narodowego zagrożenia epidemicznego narodową tragedię sprzed dziesięciu lat:
Wiecie Państwo co jest najsmutniejsze? Gdyby nie to, że ktoś 10 lat temu zlekceważył podstawowe względy bezpieczeństwa i naciskał na pilotów mówiąc „Zmieścisz się śmiało!”, to konstytucyjny termin wyborów wypadałby w tym roku na październik
— napisał.
Jak widać, zrobił to używając cynicznie kłamstwa, powtarzając fałszywą informację TVN - podane słowa nigdy nie padły.
A kilka godzin później Donald Tusk wystąpił z brutalnym, złożonym z czystego zła (tylko on to potrafi), osobistym atakiem na lidera obozu Zjednoczonej Prawicy.
Tchórz i lawirant, człowiek mający na sumieniu naprawdę wiele, próbuje recenzować odwagę i moralność polityczną prawdziwego męża stanu. To się nie mogło udać. Podobnie jak próba rozedrgania Polaków tematem walki z koronawirusem przez pana, którego usadzono w belgijskim domu, bo źle się poczuł, bez wykonania mu nawet testu.
Ale nie o skuteczność tej recenzji tu idzie gra, a o wprowadzenie planu, który obóz III RP zrealizował niemal równo 10 lat temu - tuż po tragedii smoleńskiej.
Ciała ofiar, narodowej elity, jeszcze nie ostygły wtedy na smoleńskim pogorzelisku, nikt nie stwierdził urzędowo śmierci głowy państwa, śp. prezydenta Kaczyńskiego, a już próbowano przejmować władzę w Pałacu Prezydenckim, bez żadnego oficjalnego dokumentu! A później szybciutko domknięto system na osiem ciężkich dla Polski lat. Za łatwo o tym zapominamy: tragedia 10 kwietnia 2010 roku dała PO i jej sojusznikom wiele lat pełni władzy, z potrzaskanym, odbudowującym się długo, choć cały czas zaszczuwanym, pozbawionym mediów, Prawem i Sprawiedliwością.
Zginął prezydent Lech Kaczyński, całe zadanie przywództwa musiał wziąć na siebie Jarosław Kaczyński.
Skutki zwijania państwa, które nastąpiło po 2010 roku, konsekwencje naprawdę tchórzliwych i nieodpowiedzialnych rządów, odczuwamy do dzisiaj. Nie wszystko dało się już odwrócić, nie każdą stratę nadrobić.
Obóz patriotyczny musi dostrzec, co się dzieje, jaki plan nam objawiono: Donald Tusk, przywołanie Smoleńska, mnożące się brutalne osobiste ataki na Kaczyńskiego, chęć manipulowania datą wyborów - to jest zbyt podobne do wydarzeń sprzed dekady, by spać spokojnie. Znów próbuje się uruchomić tamte mechanizmy, ruszyć użyte wtedy dźwignie? Najwyraźniej.
Bardzo to niesmaczne: kiedy obóz rządzący walczy o bezpieczeństwo Polaków i próbuje zapobiec gospodarczej zapaści (na świecie czasowo nieuniknionej), nasza opozycja i duża część jej mediów kombinują, jak na tym podglebiu zbudować sytuację rewolucyjną, naszczuć jednego przeciw drugiemu i przejąć władzę. Ale takie są fakty.
A niekonstytucyjna i pospieszna próba wymuszenia anulowania wyborów jest centralnym elementem tego planu.
Spokój i odpowiedzialność oraz polityczna mądrość będą nam w najbliższych tygodniach bardzo potrzebne.
CZYTAJ TEŻ KOMENTARZ MARZENY NYKIEL: Dlaczego opozycja zamiast dbać o bezpieczeństwo Polaków i dawać wsparcie rodakom, prze do przesunięcia wyborów? Bo to jej jedyna szansa na wygraną
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/492612-opozycja-nawiazuje-do-smolenska-a-tusk-atakuje-kaczynskiego