Dane z 20 marca 2020 roku. Według raportu opublikowanego przez włoską fundację GIMBE, spośród wszystkich osób zakażonych koronawirusem, aż 8,3 procent to członkowie personelu medycznego. Raport nazywa te liczby „gigantycznymi” i alarmuje - praca w służbie zdrowia to we Włoszech śmiertelnie niebezpieczne zajęcie. Dane zmieniają się na bieżąco.
Według opublikowanego w środę raportu, zarażonych COVID-19 było 2629 lekarzy, pielęgniarek i ratowników. W czwartek zmarło trzech kolejnych lekarzy, którzy zajmowali się walką z epidemią. Łączna liczba ofiar wśród lekarzy to 14 osób. Jedną z ofiar jest Marcello Natali, który zmarł z powodu obustronnego zapalenia płuc, wywołanego koronawirusem. Natali pracował w szpitalu w miasteczku Codogno w Lombardii. Kilka dni wcześniej udzielił wywiadu, w którym opowiadał kanałowi Euronews, że z powodu braków w zaopatrzeniu jest zmuszony pracować bez rękawiczek. Według relacji w mediach społecznościowych Tomasza Łysiaka, Włosi uznają ich niczym żołnierzy walczących za kraj i w stosunku do nich używają jednego słowa – polegli. Są to:
Giuseppe Finzi (61) z Parmy,
Luigi Frusciante (71) z Como,
Giuseppe Lanati (73),
Antoni Buttafuocco (66) z Bergamo,
Luigi Ablondi (66) dyr. gen. szpitala z Crema,
Mario Giovita (65) z Katanii,
Marcello Natali (57) z Bolonii,
Roberto Stella (67) z Varese,
Ivano Vezzulli (61) z San Rocco al Porto,
Franco Galli (65) z Medole,
Massimo Borghese (63) z Neapolu,
Rafaele Giura (80) z Como,
Carlo Zavaritt z Bergamo,
Giuseppe Borghi (66) z Casalpusterlengo
Niestety będą następni. Każdy z nich należał do największej grupy ryzyka narażonych na śmierć. Idąc na służbę, pomagać chorym, liczyli się z tym, że może to być ostatni dyżur. Teraz stanęli przed Bogiem zostawiając na ziemi rodziny i swój piękny kraj. Et mortuus est in gloria! Requiescat in Pace. Polegli w Chwale! Niech spoczywają w spokoju.
A w Polsce? Wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski z zawodu specjalista drugiego stopnia z zakresu chirurgii ogólnej, były dyrektor szpitala w Nowym Mieście nad Pilicą, później ordynator wydziału chirurgicznego, ze względu na kryzysową sytuację w kraju związaną z rozprzestrzeniającą się epidemią zawiesił swoją polityczną działalność. Oddał się do dyspozycji wojewody mazowieckiego Konstantego Radziwiłła, a ten z kolei skierował go do macierzystego szpitala, by wesprzeć pracowników placówki w walce z epidemią koronawirusa, ale także pomóc innym pacjentom. Wszystko przez brak personelu. Do środy u 11 pracowników medycznych tego szpitala wykryto zakażenie koronawirusem. W związku z tym przebywają oni w izolacji, a pacjentów wciąż przybywa. Marsz. Karczewski ma 65 lat i w razie zarażenia się SARS-CoV-2 jego szanse na przeżycie są dużo mniejsze niż zdrowych 40-50-latków. Jednak podsumował krótko - Zostaję w szpitalu do ostatniego pacjenta.
W świecie polskiej polityki mamy kilku lekarzy na eksponowanych stanowiskach, młodszych od marsz. Karczewskiego. Władysław Kosiniak-Kamysz (39) były asystent w Katedrze Chorób Wewnętrznych i Medycyny Wsi CM UJ. W 2010 na macierzystej uczelni uzyskał stopień doktora nauk medycznych. Jest też Bartosz Arłukowicz (49) – specjalizacja z zakresu pediatrii, ale także „supermen”, „bohater” i showmen” –zwycięzca TVN-owskiego „Agenta”. Prawdziwy „Macho”. Są i starsi. Przełożony w Senacie dr Karczewskiego, „trzecia osoba w państwie”, jak lubi o sobie mówić, prof. med. Tomasz Grodzki. No i słynna „doktor Ewa” ex-premier rządu RP. Lekarka z Szydłowca, która w czasie epidemii „świńskiej grypy” uczyła Polaków mycia rąk. Gdzie oni są teraz? Ci, którzy za pieniądze podatnika skończyli medycynę i składali przysięgę Hipokratesa. Pełnią bardzo ważne funkcje państwowe, tak im się w każdym razie wydaje, krytykując rząd za walkę z SARS-Co-V2. Usta pełne frazesów i jeden cel - przełożyć wybory. A kraj nie potrzebuje pustosłowia tylko rąk do pracy w szpitalach, do walki z epidemią. Na apel odpowiadają studenci, emerytowani lekarze, ale nie przywódcy opozycji – zawodowi medycy. Tymczasem marsz. Karczewski właśnie wraca z frontu, kończąc „I turę” w nowomiejskim szpitalu (5-7 dni) i udaje się na kwarantannę oraz test. Odpowie czy jest zdrowy, czy musi się zmagać ze śmiercią. I gdzie teraz jesteście papierowi bohaterowie totalnej opozycji, mocni w gębie? Gdzie jesteś marszałku Grodzki? Bo kiedy pański podwładny na pierwszej linii pomaga pacjentom, ryzykując własnym życiem, to pan wraca sobie z Włoch i niefrasobliwie odmawia wypełnienia formularzy kwarantanny. Naprawdę nie jesteście niezbędni w Sejmie, polityce i w tym całym „mrowisku lękiem karmionych koterii”. Bełkot zostawcie Brejzom, Szłapkom, Grabcom et consortes. To jest wasze niestety postrzeganie Państwa. Krytyka wszystkiego i wszystkich z cygarem w ustach, bez ryzyka, siedząc wygodnie w fotelu. Boicie się spojrzeć śmierci w oczy? Umierać pod respiratorem w samotności? Rozumiem. Ale nie pchajcie się do przewodzenia 38-milionowym narodem z historią, w której jeden bohater zastępuje drugiego. Ale epidemia dopiero się rozkręca. I jak w każdej sytuacji ekstremalnej w konsekwencji oddzieli ziarno od plew. Ludzi klasy od małych cwaniaczków. Pamiętajcie! Nie jedna osoba pożegna się niebawem z tym życiem na świecie. Także w Polsce. Was oceni niebawem Polska. I będzie to ocena ostateczna. Przypomnijcie sobie słowa pieśni poety: „Nie ten umiera co właśnie umiera/Lecz ten, co żyjąc w martwej kroczy chwale/Więc ci, co zginęli, poszli w bohatery/Ci, co przeżyli - muszą walczyć dalej”. Amen.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/492417-czas-bohaterow-nie-karlow