Czy wprowadzenie rząd stanu zagrożenia epidemiologicznego, to unik, dzięki któremu chcieli uniknąć przesunięcia terminów wyborów? Taką tezę lansuje prof. Marek Chmaj, w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. O ile teza o konieczności wyznaczenia nowego terminu wyborów prezydenckich może być dla części społeczeństwa uzasadniona, to wykorzystywanie polityczne specjalnych działań rządu, w sytuacji zagrożenia epidemią, zakrawa na hucpę.
CZYTAJ TAKŻE:Zdiagnozowano 8 nowych przypadków koronawirusa w Polsce! Łączenie odnotowano 246 zakażeń, pięć osób zmarło
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Hołownia promuje się na koronawirusie: Bezpartyjny prezydent będzie najlepszym patronem dyskusji naprawy państwa po epidemii
Trudno mi wnikać w przyczyny. Ale widać, że rządzący odwlekają wprowadzenie stanu nadzwyczajnego przewidzianego w konstytucji: stanu wyjątkowego albo stan klęski żywiołowej. To oznaczałoby przesunięcie terminu wyborów prezydenckich.
– odpowiedział prof. Chmaj na pytanie o powód wprowadzenia stanu zagrożenia epidemiologicznego.
**Już teraz widać, że to niemal niemożliwe, ponieważ stan zagrożenia spowodowanego epidemią koronawirusa narasta. Przeprowadzenie wyborów w takiej sytuacji będzie nie tylko niebezpieczne dla członków komisji wyborczych, ale też dla wyborców. Czy ktoś jest w stanie obecnie zagwarantować im bezpieczeństwo? Nie. Czy można zapewnić bezpieczeństwo członkom komisji wyborczych, którzy będą musieli przez cały dzień mieć kontakt z wyborcami: weryfikować ich tożsamość czy wydać karty do głosowania? Nie.
– przekonywał prof. Marek Chmaj w odpowiedzi na pytanie o możliwość przeprowadzenia wyborów zgodnie z ustalonym wcześniej terminem 10 maja.
Dyskusja o przesunięciu terminów wyborów prezydenckich nie jest czymś nagannym. Ona trwa od kilku dni. Szkoda tylko, że niektórzy eksperci szukają teorii spiskowych, w oczywistych działaniach rządu, który podejmuje je w związku z sytuacją nadzwyczajną.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/491743-chmajrzadzacy-odwlekaja-wprowadzenie-stanu-nadzwyczajnego