Proszę pamiętać, że minister sprawiedliwości nie decyduje o zamknięciu sądów lub wyłączeniu biegów terminów. To jest materia ustawodawcza i takiej też interwencji wymaga. Prezesi o tym wiedzą więc dziwię się, że „Iustitia” taki apel wystosowała. Ponownie apeluję do „Iustitii”, by w tym szczególnym czasie podjęła próbę współpracy i zaniechała apeli, które mogą powodować wśród stron niepotrzebny niepokój.
– mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Anna Dalkowska, wiceminister sprawiedliwości.
Kolejny dzień prowadzicie telekonferencje z prezesami sądów w sprawie organizacji sądownictwa w dobie koronawirusa. Co ustalono?
Anna Dalkowska: Telekonferencje przebiegają w ten sposób, że prezesi raportują o sytuacji w ich jednostkach. Z tych raportów wynika, że działania dotyczące odwołanych spraw, jak również dotyczące informacji, czyli tego co jest najważniejsze dla stron i ich pełnomocników, są realizowane. Wszędzie ta kwestia przebiega w sposób niezakłócony i spokojny. Pojawiły się też kwestie dotyczące właściwej korespondencji, przesyłek sądowych. Wypracowaliśmy takie rozwiązanie, że te przesyłki, które zawierają orzeczenia determinujące rozpoczęcie biegów terminów przedawnienia, wydawanych na posiedzeniach niejawnych, nie będą wydawane. Chodzi oczywiście o sprawy, z wyłączeniem tych pilnych. Korespondencja spraw pilnych będzie oczywiście doręczana. Wstępnie ustaliliśmy, ze taka sytuacja będzie miała miejsce do końca miesiąca. Takie rozwiązanie zapewni stroną zachowanie tych terminów. Na wypadek, gdyby strona nie miała możliwości osobiście, na poczcie dochować tych terminów. To wspólne stanowisko prezesów. które ja rekomendowałam. Pamiętajmy jednak, że ostatnie słowo należy do prezesów apelacji. To oni podejmą odpowiednie zarządzenia i zarekomendują je prezesom sądów okręgowych i rejonowych.
A jak wygląda sprawa planowanych zmian w prawie, które dostosują system do obecnej sytuacji?
Poinformowałam prezesów, że prowadziliśmy od jakiegoś czasu legislacyjne w kierunku rozwiązania sytuacji, która obecnie dynamicznie się rozwija. Są przygotowane propozycje rozwiązań, które będą prowadziły do zawieszenia i wstrzymania biegów terminów. Nie chcę teraz zdradzać szczegółów, gdyż prace wciąż trwają, a koordynuje je ministerstwo rozwoju.
Kwestia biegów terminów, to dzisiaj sprawa fundamentalna w kontekście zamieszania wywołanego koronawirusem. Dziś „Iustitia” w swoim ataku na resort sprawiedliwości także podnosiła tę sprawę.
To prawda. Proszę jednak pamiętać, że minister sprawiedliwości nie decyduje o zamknięciu sądów lub wyłączeniu biegów terminów. To jest materia ustawodawcza i takiej też interwencji wymaga. Prezesi o tym wiedzą więc dziwię się, że „Iustitia” taki apel wystosowała. Ponownie apeluję do „Iustitii”, by w tym szczególnym czasie podjęła próbę współpracy i zaniechała apeli, które mogą powodować wśród stron niepotrzebny niepokój.
A nie ma pani takiego wrażenia, że „Iustitia” wykorzystuje ten trudny moment? Przecież procedury na wypadek, tej bezprecedensowej dla ostatnich dziesięcioleci, epidemii dopiero są tworzone.
Niestety, mamy do czynienia z takim działaniem. Proszę pamiętać, że od stanu wojennego nie mieliśmy podobnej sytuacji. Nie stawaliśmy przed koniecznością ograniczenia, a być może także drastycznego wyłączenia pracy sądów. To są procedury tworzone na bieżąco. Proszę też nie zapominać, że sądy są niezależne, a sędziowie niezawiśli, dlatego ministerstwo nie może administracyjnie narzucić rozwiązań prezesom. Dlatego to wymaga ścisłej współpracy. Ja zarządziłam codzienną telekonferencję z prezesami i taka trwa nawet przez dwie godziny. Bardzo dziękuję za to prezesom sądów apelacyjnych.
A co stanie się w kwietniu?
Jeśli sytuacja wciąż będzie groźna, a to musimy zakładać, to z wyłączeniem spraw pilnych, sprawy nie będą wyznaczane.
Czy strona w sądzie może się więc czuć zagrożona? Jej prawa są naruszane?
Nie ma takiej obawy. Sytuacja jest trudna i wyjątkowa, ale robimy wszystko, aby maksymalnie zabezpieczyć interesy stron.
Rozmawiał Wojciech Biedroń
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/491625-nasz-wywiad-kasta-gra-koronawirusem-minister-odpowiada