Konieczność przesunięcia wyborów oznaczałaby, że doszło do jakiegoś pandemonium, że konieczne jest izolowanie poszczególnych regionów – mówi Jarosław Gowin, wicepremier, minister nauki w wywiadzie dla tygodnika „Wprost”.
Państwo i społeczeństwo na wysokości zadania
Państwo zdaje egzamin. Procedury wprowadzamy na czas. Są precyzyjne. Służby działają profesjonalnie, z wielkim poświęceniem, za co bardzo chcę podziękować – jako wicepremier, ale przede wszystkim jako jeden z obywateli. Także polskie społeczeństwo, w przeciwieństwie do mieszkańców niektórych krajów Europy Zachodniej, zachowuje się odpowiedzialnie
— stwierdził Gowin w odpowiedzi na pytanie, jak rząd radzi sobie z koronawirusem.
Pytany, jak długo trzeba będzie utrzymać te ograniczenia, powiedział, że „dopóki epidemia nie zacznie wygasać, a pod tym względem nie ma na świecie mądrych”.
Na razie prognozy są względnie optymistyczne. Jeśli potwierdzi się tendencja spadku zachorowań w Chinach, będzie to oznaczało, że obecna epidemia ma charakter zbliżony do wcześniejszych i powinna zacząć wygasać po około dwu miesiącach. Trzeba też trzymać kciuki za naukowców z całego świata, którzy pracują nad szczepionką. Prace nad nią toczą się też w Polsce, a konkretnie w Małopolskim Centrum Biotechnologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. W ubiegłym tygodniu zadecydowałem o przekazaniu dodatkowych 25 milionów złotych na te badania
— powiedział.
Co z wyborami?
W odpowiedzi na pytanie, czy możliwe jest przesunięcie wyborów, powiedział:
Dziś nie rozważamy takiego rozwiązania. Konieczność przesunięcia wyborów oznaczałaby, że doszło do jakiegoś pandemonium, że konieczne jest izolowanie poszczególnych regionów albo że – tak jak we Włoszech – państwo de facto zawiesza swoją działalność. Decyzje naszego rządu obliczone są na to, by uniknąć takiego scenariusza.
gah/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/491338-gowin-przesuniecie-oznaczaloby-ze-doszlo-do-pandemonium