Trudno zarzucić rządowi, że wybiera półśrodki. Sytuacja jest tak poważna, że nauczeni katastrofalnym przykładem Włochów musimy dmuchać na zimne. Niestety, to „zimne” powoli się podgrzewa, ale trzeba zrobić wszystko, by do wrzenia doszło jak najpóźniej. Nikt nie jest w stanie powiedzieć, co będzie się działo za dwa miesiące. Wszystkie deklaracje dzisiaj składane są z zastrzeżeniem, że to słowa „na ten moment”.
„Na ten moment” mamy więc stan zagrożenia epidemicznego i „na ten moment” nie ma wniosku o wprowadzenie stanu nadzwyczajnego, który skutkowałby m. in. przesunięciem wyborów prezydenckich. Opozycja domaga się tego coraz głośniej. Czy ma racje? W pewnym sensie konkurentów Andrzeja Dudy rozumiem, że atakują go zarzucając nadużywanie stanowiska. Taka ich rola, gdyby zamknął się w Pałacu i nie interesował kwestią koronawirusa, zarzut byłby zapewne odwrotny, że milczy, że się boi. Jestem tego pewien, bo ta opozycja taka jest, protesty przeciwko Dudzie zaczęły się jeszcze przed jego zaprzysiężeniem w 2015 roku.
„Na ten moment” formalnie kampania więc trwa, choć trudno nazwać to trybem normalnym. Każdy z kandydatów zawiesił otwarte spotkania z wyborcami jeszcze przed wprowadzeniem zakazu zgromadzeń powyżej 50 osób. To oczywiste. To być może nie jest moment na takie dywagacje, ale skoro są zarzuty wobec prezydenta, to należy je gruntownie rozważyć. Kto na tej drastycznej zmianie traci? Niewątpliwie Andrzej Duda, który na spotkania wyborcze ściągał setki osób i wypełniał naprawdę spore hale nie uciekając się do trików wizualnych w stylu ustawiania na nich krzesełek. Tego nie ma i już pewnie nie będzie.
Dlaczego opozycja tak bardzo podkreśla uprzywilejowaną rolę prezydenta, która jest faktem i nie ma co z tym polemizować? Bo on, wypełniając swoje obowiązki jest widoczny, a nie widać innych. Ale takiej aktywności Dudy oczekują teraz ludzie, by mieć poczucie, że władza o nas w chwili kryzysu trwa, a prezydent jest częścią władzy wykonawczej. W pewnym sensie, mówiąc brutalnie szczerze, koronawirus jest ostatnią szansą przeciwników kandydata Zjednoczonej Prawicy, by go pokonać. Gdy przełoży się wybory, może stać się coś, czego sobie teraz nawet nie wyobrażamy, co odwróci społeczne nastroje, a te dzisiaj są jednoznaczne. Andrzej Duda prowadzi we wszystkich sondażach i to nie jest emocja podyktowana jego obecną aktywnością. Tak jest od miesięcy, od miesięcy opozycja nie była w stanie tego trendu odwrócić.
Nie wiem, co będzie za tydzień, a co dopiero za dwa miesiące. Ma racje Duda mówiąc, że 10 maja odległy termin. Być może wybory trzeba będzie przełożyć, ale napewno nie z powodu szantażu opozycji. „Na ten moment” trzeba robić swoje, wrogowie i tak będą to krytykować, mniejsza z tym. Docenią to wyborcy, w tym lub innym terminie.
CZYTAJ TAKŻE KOMENTARZ MICHAŁA KARNOWSKIEGO: Opozycja nie chce wyborów prezydenckich przekładać, ale anulować swoją - już dziś przeczuwaną - porażkę
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/491251-wybory-moze-trzeba-bedzie-przelozyc-ale-nie-po-szantazu