Tydzień temu w felietonie zatytułowanym „Współudział Zachodu” podzieliłem się wrażeniami z lektury wielkiego dzieła wybitnego rosyjskiego dysydenta-antykomunisty, Władimira Bukowskiego. Lektury spóźnionej, gdyż w 22 lata po polskim wydaniu.
Jego książka „Moskiewski proces: Dysydent w archiwach Kremla” to już klasyka. Książka pełna dokumentów i analiz obrazujących wewnętrzną mechanikę funkcjonowania systemu sowieckiego, który już (w zasadzie) odszedł w przeszłość, pozwala głębiej rozumieć nie tylko to, co dzieje się w Rosji obecnie, ale co ważniejsze, także ścieżki dzisiejszego myślenia elit Zachodu.
Uległość
Informacje i wywody Bukowskiego ukazują źródła i mechanizmy pozbawiające elity Zachodu intelektualnej suwerenności. Mechanizmy powodujące, że miejsce odważnych dociekań zajęły lewicowe, tzw. progresywne, złudzenia środowisk akademickich, dziennikarskich, biznesowych, politycznych i artystycznych.
Kiedyś efektem tego intelektualnego uwikłania w „postęp” było wybielanie zbrodniczej natury systemów komunistycznych, później bezkrytyczne uleganie Gorbaczowskiej propagandzie pierestrojki, a następnie kłopoty z odczytaniem faktycznej natury ładu post-komunistycznego.
Stało się tak częściowo w wyniku penetracji agenturalnej, częściowo poprzez quasi-biznesowe skorumpowanie, a także z powodu interesująco przez Bukowskiego sportretowanego psychologicznego podłoża inteligenckiej uległości. Uległości wypływającej z frustracji środowisk, które sądzą, że lepiej pojmują mechanizmy świata, ale przecież – mimo całej swej „mądrości” – nie są w stanie światem bezpośrednio rządzić.
Tym, którzy jeżą się na taką diagnozę Bukowskiego, proponuję lekturę powieści Michela Houellebecqa „Uległość” – oświecony Zachód staje się pacynką w grze islamskiej, ale model jest ten sam.
Zadziwiająca zbieżność
Tak oto myślę: istnieje wspólna przyczyna tego, że owi mędrcy Zachodu przez całe dekady nie chcieli uwierzyć w zbrodniczą naturę systemu sowieckiego; nie chcieli przyjąć do wiadomości prawdy o nie tylko autorytarnej, ale agenturalno-mafijnej naturze władzy prezydenta Władimira Putina, a obecnie raz, dwa, iście bezkrytycznie „kupują” narrację o rzekomo autokratycznej Polsce, o likwidacji demokracji, o panoszących się wszędzie faszystach.
Czy jest możliwe, aby trzy różne rzeczy, trzy różne błędne, występujące w innych okresach i dotyczące odmiennych historycznie sytuacji, wyobrażenia miały takie samo wspólne uwarunkowanie, to samo, trudno dostrzegalne na pierwszy rzut oka, źródło?
Te trzy błędne wyobrażenia to: (1) wiara w ludzką twarz systemu komunistycznego; (2) w cywilizowane oblicze władzy Putina oraz (3) w prawdziwie antydemokratyczny, nieludzki, na pograniczu faszyzmu kształt władzy „dobrej zmiany” w Polsce.
Lewackość i anty-narodowa fobia
Rozpowszechnione jest wśród elit Zachodu pragnienie lewicowej (czy nawet lewackiej), z ducha post-oświeceniowej głębokiej postępowej przebudowy świata. Trwa wyczekiwanie anty-kapitalistycznej nadziei, która może przyjdzie ze Wschodu; wyczekiwanie, które jest powiązane z silnie wdrukowanymi, bodaj czy nie od czasu Rewolucji Francuskiej, urazami do wspólnot i ideologii narodowych. To często omal histeryczne drżenie na dźwięk słów „patriotyzm”, „naród”, „nacjonalizm”. To fobia wyłączająca zdolność do rzeczowego, analitycznego namysłu u wielu skądinąd dobrze wykształconych osób leży, moim zdaniem, u źródeł tej głębokiej poznawczej deformacji, tego skrzywienia diagnozy rzeczywistości.
Błędne są wizje upatrujące źródeł kryzysu demokracji liberalnej głównie w populizmie, ideologiach kolektywistycznych, skrywanych pokładach anty-semityzmu, w podatnościach na nacjonalizm, faszyzm, fanatyzm, fundamentalizm.
Przypuszczam, że Zachód nie potrafi poradzić dziś sobie ze swoim własnym kryzysem z powodu tej właśnie ułomności intelektualnej; z powodu dogmatycznego zaślepienia niemal obsesyjną „postępowością”.
Dla nas, Polaków, obywateli Unii Europejskiej, wcale nie jest to dobra wiadomość.
Felieton Andrzeja Zybertowicza, pt. „Dogmatyzm Zachodu” ukazał się w tygodniku Sieci 11/2020.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/491228-dogmatyzm-zachodu