Jak zwykle przy pierwszej krytyce Unii Europejskiej wśród lewicowo-liberalnych komentatorów pojawia się histeria - że oto Unia Europejska świetnie działa w dobie kryzysu, bo przyznaje dodatkowe środki na walkę z koronawirusem (wg dzisiejszych danych będzie to 37,3 mld euro), - albo że Unia Europejska nie ma kompetencji w sprawach zdrowia, więc nie można tutaj niczego oczekiwać albo trzeba scedować na nią jeszcze więcej uprawnień.
Ale właśnie nowe światowe zagrożenie - bardzo szybko rozprzestrzeniający się wirus - pokazało, że szybkie i przemyślane reakcje można podejmować tylko we własnym domu - to jest w państwie narodowym. Jedne kraje radzą sobie gorzej, inne lepiej. Niefrasobliwość włoskich władz spowodowała, że na tę chwilę (14 marca) blisko 18 000 stwierdzonych zachorowań, w Polsce zdecydowano o zamknięciu wielu lokali usługowych i gastronomicznych, gdy liczba zdiagnozowanych chorych nie przekroczyła setki.
Pozostawiając na chwilę wzmożenie obrońców Unii Europejskiej, którzy reagują białą gorączką na jakiekolwiek zastrzeżenia wobec Brukseli, warto zauważyć, że jedynie decyzje na szczeblu państw narodowych mogą być wystarczająco szybkie i zrozumiałe dla obywateli. Mogą być słuszne, ale nie muszą - wtedy jednak istnieje demokratyczny mechanizm, który może niekompetentną władzę zmienić.
Bliższa koszula ciału
Tylko polski urzędnik - premier, prezydent, minister zdrowia - może w Polsce jasno uzasadnić zamknięcie lokali, może uwzględnić specyfikę lokalnych przedsiębiorców, zrozumieć kulturowe obawy mieszkańców (czy obecne kolejki nie kojarzą nam się z PRL? Francuz tego nie zrozumie).
Znaczenie ma nawet bariera językowa i odległość geograficzna od centrów decyzyjnych - czy dziesiątki milionów mieszkańców Unii vhciałoby słuchać decyzji o swoim losie, formułowanej w ustach Ursuli von der Leyen? Ilu Portugalczyków lub Polaków widziało choćby w telewizji - na żywo nie wspominać - Davida Sassoli. Włoch jest Przewodniczącym Parlamentu Europejskiego, ważnego gremium wspólnoty, jednak pozostaje człowiekiem kompletnie nieznanym i tylko intensywna inżynieria społeczna może sprawić, że np. przewodniczący Rady Europejskiej, Belg Charles Michel, będzie w ogóle kojarzony w bułgarskich wioskach i na chorwackich plażach, a ileż trzeba by się było natrudzić, by całe społeczeństwa oprócz kojarzenia twarzy polityka, miały do niego jeszcze jakiś stosunek, zaufanie.
Dziś możemy oceniać polityków odpowiedzialnych za radzenie sobie w sytuacji wyjątkowej. Można głosować, protestować, popierać na władze w stolicy swojego kraju - biurokraci w dalekiej Brukseli czują się od głosów opinii publicznej nieomal niezależni.
Kościół, rodzina, państwo
Najważniejszą i największą wspólnotą decydowania o życiu całych społeczeństw, może być państwo. W związku z nowymi wyzwaniami współczesności potrzebne są sojusze, unie gospodarcze i wiele innych wielostronnych relacji, ale podmiotem powinna być nadal organizacja życia zbiorowego oparta na wspólnocie historyczno-kulturowej. Państwo - tak jak rodzina, własność, Kościół - to sprawdzone mechanizmy społeczne i wszelkie ideologie, które obiecują, że „już wkrótce”, „dzięki postępowi” powstanie coś lepszego, rozbiją się o każdy nowy kryzys globalny.
Unia Europejska - tak, ale jako wspólnota narodów. W tę stronę trzeba ją przebudowywać, a słuszność w tej sprawie potwierdzają kolejne kryzysy: fale emigrantów z krajów muzułmańskich, Brexit i teraz pandemia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/491134-koronawirus-ue-moze-pomagac-ale-najwazniejsze-jest-panstwo
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.