Tak często wymachująca sztandarem dobra wspólnego „Gazeta Wyborcza” mogła udowodnić, że na serio „nie jest jej wszystko jedno”. Że choć nie lubi rządu, a chwilami zdaje się wręcz nienawidzić, to jednak w chwili próby staje na wysokości zadania. Tak jak PiS stanęło w 2014 roku, gdy w obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainę wsparło rząd, choć przecież w tle był i „reset” relacji z Rosją, i także Smoleńsk oraz to, co po Smoleńsku.
Ale nie, „Wyborcza” nadal strzyka jadem.
Nikt nie wie co będzie dalej. Wy też nie. Władza skłócona z połową społeczeństwa nie może być skuteczna. Dlatego współpracujcie z opozycją! Nie idzie już o to, czy utrzymacie się u władzy. Każda władza przemija. Idzie o to, czy tej władzy podołacie. - — stwierdza Jarosław Kurski, kuriozalnie przestawiając wektor apelu; w takiej chwili to raczej opozycja powinna powściągnąć swoje emocje, bo to rząd - za sprawą werdyktu wyborców - ma władzę. Tak to działa w demokracji.
W tle jest inne pytanie: czy opozycja ma podstawowe kwalifikacje do walki z tak poważnym wyzwaniem? Czy siły polityczne, które wciąż w swoim programie mają faktyczną likwidację większości struktur państwa polskiego, byłyby w stanie udźwignąć to wyzwanie?
Celnie przypomniała tę sprawę senator PiS Maria Koc:
Platforma formalnie postuluje likwidację urzędów wojewodów, a niektóre z dokumentów programowych zakładały także likwidację następujących ministerstw: edukacji, nauki, gospodarki, rodziny, rolnictwa i sportu. Program zakładał także zdecydowane wzmocnienie sądów na szczeblu wojewódzkim, które mają stanowić rdzeń „Pakietu Niezależny Instytucja”, ograniczających działania władz i tych centralnych, jaki i regionalnych. Skutkiem takich „reform” byłaby także likwidacja jednolitej służby zdrowia.
Warto pamiętać, że sądząc po latach 2007-2015 nie były to puste zapowiedzi. Likwidację posterunków policji realnie przecież przeprowadzono, i dopiero rząd PiS mozolnie odtworzył część z nich.
Niektórzy komentatorzy patrzą już dalej, w stronę spodziewanego, i chyba nieuchronnego spowolnienia gospodarczego, a może i recesji. Jak rząd powinien zareagować? Dużo zależy od skali, ale dziś kilka wątków wydaje się już jasnych.
A więc po pierwsze, nie należy bronić zrównoważonego budżetu, trzeba zaakceptować pewien poziom deficytu. Po drugie, nie należy łatwo ulegać podszeptom wzywającym do cięcia wydatków socjalnych; w czasach kryzysu ich znaczenie będzie bowiem rosło. Po trzecie, trzeba sprawiedliwie rozłożyć koszty społeczne, chroniąc najsłabszych i dociążając grupy najbogatsze. Po czwarte, należy wykorzystać czas kryzysu do długofalowego wzmocnienia polskiej gospodarki, m. in. poprzez ograniczenie zależności w niektórych dziedzinach, takich jak środki czystości czy żywność.
Rząd PiS udowodnił, że umie kierować gospodarką. W czasach kryzysu o nieznanej skali Polska nie może ryzykować powrotu do czasów, w których myślenie strategiczne zastępowała tania ideologia pseudoliberalizmu. Polska mogłaby tego nie przeżyć.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/491127-pamietajmy-opozycja-ma-w-programie-rozbicie-dzielnicowe-pl