Temat ewentualnego zamknięcia granic ma być jednym z tematów, który będzie w agendzie piątkowego spotkania rządowego zespołu zarządzania kryzysowego - poinformował w piątek szef KPRM Michał Dworczyk.
CZYTAJ WIĘCEJ: WSZYSTKO o koronawirusie
Spotkanie rządowego zespołu zarządzania kryzysowego
Posiedzenie zespołu rozpoczęło się po godz. 9.30 i ma być poświęcone ocenie działań służb państwowych podejmowanych dla zapewnienia bezpieczeństwa w stanie zagrożenia epidemicznego.
Dworczyk w Radiu Plus pytany o kwestię ogłoszenia stanu zagrożenia epidemiologicznego w Polsce powiedział, że minister zdrowia wyda w piątek rozporządzenie, w którym „skorzysta zapewne z części uprawnień, na które pozwala wprowadzenie stanu epidemii bądź stanu zagrożenia epidemią„.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wzrosła liczba zarażeń koronawirusem w Polsce! 7 nowych zachorowań. Łącznie odnotowano już 58 takich przypadków
Jak oświadczył decyzje te będą oparte o rekomendacje lekarzy i wirusologów. Dopytywany z jakich uprawnień skorzysta szef MZ, Dworczyk zaznaczył, że należy poczekać do konferencji ministra i premiera.
Nie będzie zamykania miast
Przedstawimy dokładne informację. Na pewno nie będzie ograniczeń typu nałożenie kwarantanny strefowej, że jakieś miasto, gmina zostanie objęte kwarantanną; nie ma takich przesłanek, nie ma takich potrzeb dzisiaj
— zapewnił.
Kwestia zamknięcia granic
Dworczyk pytany o ewentualne decyzje dotyczące zamykania granic - tak jak to robią niektóre kraje europejskie - stwierdził: „analizujemy wszystkie rozwiązania dzisiaj”.
Odpowiedzialny rząd, który myśli nie tylko o tym co jest tu i teraz tylko o potencjalnym rozwoju sytuacji w najbliższych dniach musi analizować wszystkie scenariusze
— zaznaczył.
Te decyzje będą właśnie na forum rządowego zespołu zarządzania kryzysowego i potem będziemy je komunikować
— mówił szef KPRM.
Dopytywany czy na piątkowym posiedzeniu zespołu będzie dyskutowany temat zamknięcia granic powiedział:
Na pewno będzie to jeden z tematów, który będzie w agendzie dzisiejszego spotkania.
Przesunięcie terminu wyborów
Minister pytany o ewentualne przesunięcie terminu majowych wyborów prezydenckich odparł, że aby to się stało musiał by być wprowadzony jeden ze stanów nadzwyczajnych.
Na razie w ocenie rządu nie ma przesłanek, aby wprowadzać którykolwiek z tych stanów
— oznajmił.
Natomiast oczywiście nie można też wykluczyć, że w pewnym momencie sytuacja rozwinie się w takim kierunku, że trzeba będzie wprowadzić jeden ze stanów nadzwyczajnych. Każdy z nich wprowadza się na określony czas i potem od ustania stanu nadzwyczajnego musi minąć co najmniej 90 dni, aby mogły być przeprowadzone wybory
— wskazał.
Müller: Analizujemy kwestię ograniczenia zgromadzeń do określonej liczby osób
Jednym z potencjalnych narzędzi wprowadzonego stanu zagrożenia epidemicznego jest ograniczenie zgromadzeń do określonej liczby osób; to jest w tej chwili przedmiotem analiz - podkreślił z kolei w piątek rzecznik rządu Piotr Müller. Ponowił też apel do młodych, aby pozostawali w domach.
Apel do młodzieży
Rzecznik rządu podczas piątkowego wywiadu w TVP 1 ponowił apel do ludzi młodych, aby w związku z zagrożeniem koronawirusem pozostawali w domach i nie udawali się do miejsc, gdzie są duże zgromadzenia.
Ten czas jest czasem takiej quasi-kwarantanny, czasem, który ma być czasem odseparowania
— dodał.
Naprawdę jest wiele możliwości w XXI wieku, aby w domu rozsądnie spędzić czas. Część osób może wykorzystać to do nauki, część osób do rozrywki. Przecież są platformy internetowe i filmowe innego rodzaju
— zwrócił uwagę Müller.
Co z galeriami handlowymi?
Dopytywany, czy mimo tych apeli, zamknięcia szkół i instytucji kultury nie powinno się „obciąć” możliwości poruszania się w galeriach handlowych, Müller zaznaczył, że takie rzeczy są weryfikowane w kontekście analizy zachowań społecznych.
Dzisiaj takie analizy będą przedstawiane na rządowym zespole zarządzania kryzysowego
— powiedział.
Możliwe ograniczenie zgromadzeń do określonej liczby osób
Rzecznik rządu zaznaczył, że jednym z potencjalnych narzędzi ogłoszonego w czwartek stanu zagrożenia epidemicznego jest ograniczenie zgromadzeń do określonej liczby osób.
To jest w tej chwili przedmiotem analiz
— wskazał.
Brak przesłanek do zamykania miast
Müller podkreślił, że nie ma natomiast przesłanek do decyzji o zamknięciu dostępu do miast.
Nie ma żadnych decyzji w tym zakresie. Proszę być spokojnym. Ważniejsze jest w tej chwili zabezpieczenie granic Polski, a nie poszczególnych miast
— powiedział.
Kontrole na granicach
Przypomniał, że na granicach lądowych i w strefie lotniczej prowadzone są już kontrole. Zwrócił uwagę, że w Europie podejmowane są decyzje o zamknięciu granic, np. w Czechach.
Obserwujemy rozwój tej sytuacji i będzie trzeba również analizować podejmowanie tego typu działań
— wyjaśnił rzecznik rządu.
Jak wskazywał, doświadczenia krajów zachodnich pokazują, że wskaźniki zachorowań będą się zwiększały.
Działania profilaktyczne, które podjęliśmy, wyprzedzające w kontekście chociażby zamknięcia szkół, właśnie mają przynieść taki efekt, że ta liczba nie będzie rosła tak szybko
— dodał.
Spodziewany znaczny wzrost zachorowań
Rzecznik rządu zaznaczył, że w analizach rządowego zespołu zarządzania kryzysowego brany jest pod uwagę scenariusz wzrostu zachorowań do tysiąca w ciągu tygodnia. Dopytywany, czy będzie więcej zachorowań, czy ich wykryć, Müller odparł:
Będzie więcej zachorowań, bo, oczywiście, sposób wykrywania ich jest cały czas na tym samym poziomie.
Müller podkreślił, że nigdzie na świecie nie ma dostępnych testów dla wszystkich, ponieważ jest to niezgodne z wytycznymi Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) i światowej sławy wirusologów.
Najpierw bada się osoby, które miały kontakt z zarażonymi, osoby, które mają objawy
— dodał.
Rzecznik rządu wyjaśnił, że „wąskim gardłem” nie jest liczba testów.
Te mamy w wystarczającej liczbie, absolutnie. Chodzi o to, że ktoś musi wybrać wymaz, ktoś musi przeprowadzić badania w laboratorium, ktoś musi je przeanalizować, a to są ludzie. W związku z tym te zasoby należy wykorzystać dla tych, którzy potencjalnie są zarażenia tak, aby osoby zindetyfikować, poddać kwarantannie i leczyć
— podkreślił.
Piontkowski: jeżeli zajdzie potrzeba, zmienimy przebieg roku szkolnego
Zapisy specustawy pozwalają zmienić organizację roku szkolnego; jeżeli będzie taka potrzeba to z nich skorzystamy - oświadczył minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski.
Piontkowski podkreślił w radiowej Jedynce, że placówki oświatowe, które nie zostały zamknięte na mocy decyzji rządu, mogą być zamykane na wniosek dyrektora w uzgodnieniu z organem prowadzącym. Zaznaczył też, że prawo zamknięcia takiej placówki ma również wojewoda.
Rozporządzenie nie wyklucza przepisów, które obowiązywały wcześniej
— dodał.
Rok szkolny będzie wydłużony?
Szef MEN pytany, czy szkoły powinny szykować się na wydłużenie roku szkolnego powiedział, że mamy obecnie sytuację nadzwyczajną: zagrożenia zdrowia i życia, a szkoły zostały zamknięte profilaktycznie, by zapobiegać możliwości rozprzestrzeniania się koronawirusa.
Ta dwutygodniowa przerwa nie powinna zakłócać przebiegu roku szkolnego
— ocenił minister.
Co z egzaminami?
Pytany, co z egzaminami, jeśli przerwa od zajęć zostanie wydłużona, stwierdził, że to zależy od rozwoju sytuacji.
Jeśli taka przerwa miałaby znacznie się wydłużyć, wtedy będziemy podejmowali decyzję
— oświadczył.
Dlatego wprowadziliśmy przepis do specustawy, przyjętej przez Sejm praktycznie przez wszystkie partie politycznej, dający możliwość zmiany organizacji roku szkolnego ze względu na zagrożenie życia czy zdrowia obywateli
— podkreślił szef MEN.
Jeżeli będzie taka potrzeba, to z tego przepisu skorzystamy
— dodał.
To nie ferie
Piontkowski zaznaczył, że przerwa od zajęć nie jest „kolejnymi feriami”, dlatego uczniowie powinni wykorzystać ją na dalsza naukę.
Przyznał, że w szkołach nigdy wcześniej nie był stosowany zdalny sposób nauczania, za pomocą internetu. Zapowiedział, że resort będzie prosić dyrektorów szkół, by podjęli próby przeprowadzenia szkoleń z zajęć online.
Za chwile wyślemy do szkół komunikat wskazujący na portale, z których można skorzystać nauczając online
— zapowiedział minister. Przyznał jednak, że nauczaniem online nie będą mogli zostać objęci wszyscy uczniowie, ponieważ nie każdy dom jest objęty szybkim internetem.
Dodatek dla nauczycieli
Piontkowski podkreślił również, że nauczycielom należy się dodatek za gotowość do pracy, dodał jednak, że powinni oni tę gotowość wypełniać chociażby, jak wskazał, przygotowując materiały online dla swoich uczniów.
Mam sygnały, że nauczyciele z własnej inicjatywy zaczynają organizować pracę zdalną z uczniami
— zaznaczył.
Piątek jest ostatnim dniem, w którym przedszkola i szkoły podstawowe mają obowiązek zapewnienia opieki nad dziećmi. Od poniedziałku wszystkie placówki oświatowe w kraju będą zamknięte, z wyjątkiem m.in. tych w podmiotach leczniczych i specjalnych ośrodkach szkolno-wychowawczych.
Szkoły zamknięte
Na podstawie rozporządzenia ministra edukacji od 12 do 25 marca w całym kraju zostały zawieszone zajęcia dydaktyczno-wychowawcze w placówkach oświatowych, zarówno publicznych, jak i prywatnych. Aby zapewnić opiekę najmłodszym dzieciom, przewidziano jednak okres przejściowy - przez dwa pierwsze dni, 12 i 13 marca rodzice dostali możliwość pozostawienia przedszkolaków i uczniów szkoły podstawowej pod opieką nauczycieli.
Od poniedziałku do 25 marca przedszkola i szkoły zostaną całkowicie zamknięte. Nauczyciele będą w gotowości do pracy, natomiast nie będą musieli przychodzić do szkoły. Za ten czas będzie im się należeć wynagrodzenie.
kb/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/490975-co-z-zamknieciem-granic-zgromadzeniami-i-rokiem-szkolnym