Do dziś wahałem się w ocenie Władysława Kosiniaka–Kamysza. Obecnie już tych wątpliwości nie mam. Jako polityk zawsze był koniunkturalistą i takim politykiem pozostał.
Pamiętałem kilka poważnych błędów w przeszłości. Najbardziej niechlubnym posunięciem był współudział w podniesieniu wieku emerytalnego w czasach koalicyjnych związków PSL z Platformą Obywatelską, kiedy Władysław Kosiniak-Kamysz pełnił w rządzie Donalda Tuska funkcję ministra pracy. Zapracował też na świadectwo polityka niewiarygodnego w zeszłym roku w czasie ostatniej kampanii wyborczej w maju 2019 r. do Parlamentu Europejskiego. PSL w tych wyborach startowało w ramach Koalicji Europejskiej wraz z PO, SLD, Nowoczesną i Zielonymi. Koalicja ta oficjalnie opowiedziała się za popieraniem programu środowiska LGBT, co dla PSL stanowiło niemały zgrzyt światopoglądowy. Sam Kosiniak-Kamysz również deklaruje się jako katolik. To wtedy stworzył ad hoc interpretację, która miała nie tylko usprawiedliwić, ale wręcz uzasadnić naturalność tęczy symbolizującej ruch LGBT. Jego zdaniem, nie ma żadnej sprzeczności między ludowcami a wspieraniem LGBT. – „Tęczowe barwy to również barwy spółdzielczości. Spółdzielczość zawsze była związana z ruchem ludowym” – co było tłumaczeniem groteskowym i pokazywało dwulicowość Władysława Kosiniaka-Kamysza.
Niezrozumiałe także dla wielu, wręcz niestosowne, wydawały się brawa jakimi Władysław Kosiniak–Kamysz skwitował w maju zeszłego roku na Uniwersytecie Warszawskim wystąpienie Leszka Jażdżewskiego, w którym brutalnie zaatakował polski Kościół katolicki. I znowu kuriozalne było tłumaczenie lidera PSL. Mówił, że brawa przeznaczone były dla Donalda Tuska, którego wykład właśnie zapowiedziano.
Kiedy przed jesiennymi wyborami do parlamentu Kosiniak-Kamysz postanowił wziąć rozbrat z Platformą Obywatelską i wystartować samodzielnie jak Koalicja Polska uznałem, że próbuje swojej partii nadać indywidualne piętno. Że to odrodzenie PSL będzie wyrażał także namacalnie w osobistej postawie politycznej, zachowującej samodzielność na tle pozostałej części opozycji.
To były złudzenia. Kosiniak-Kamysz nadal kieruje się kalkulacjami politycznymi, nie przywiązując znaczenia do merytorycznej strony danej sytuacji. Senatorowie PiS w oficjalnym oświadczeniu poddali dziś surowej krytyce nieodpowiedzialne zachowanie marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego, który wybrał się na urlop do Włoch w momencie, gdy już od kilku tygodni nadchodziły stamtąd niepokojące informacje o szalejącym korona wirusie. Co gorsza, jak się okazało, pociągnął za sobą do Włoch funkcjonariuszy służb, stanowiących stałą ochronę marszałka. Autorzy tego oświadczenia zasugerowali, aby Kosiniak- Kamysz rozważył możliwość wycofania dla prof. Grodzkiego poparcia PSL na stanowisko marszałka Senatu.
Lider PSL pozostał lojalnym członkiem antypisowskiego frontu opozycji. Ocenił wprawdzie, że wyjazd Tomasza Grodzkiego do Włoch był niepotrzebny („Nie powinien jechać w ten teren w takim czasie, szczególnie będąc marszałkiem Senatu” – powiedział bezpardonowo), ale za w pełni wystarczające zmazanie winy uznał słowo „przepraszam”, którego w ustach Grodzkiego nikt nie słyszał… poza… Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/490903-szef-psl-powinien-rzecjestem-samodzielnym-koniunkturalista
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.