Jesteśmy w takiej sytuacji jak kraje zachodnie dwa, trzy tygodnie temu, a już wprowadziliśmy środki zaradcze mocniejsze niż w tamtych państwach
— mówi portalowi wPolityce.pl wicepremier prof. Piotr Gliński.
wPolityce.pl: Czy pana zdaniem epidemia koronawirusa może okazać się zjawiskiem, które zmieni nasz świat w sposób naprawdę trwały? Nie jest przecież wykluczone, że to zjawisko, które będzie się powtarzało.
Wicepremier, minister kultury, prof. Piotr Gliński: Tak może rzeczywiście być. To jest zjawisko nieprzewidywalne. Sytuacja jest poważna, choć dziś nie jest także tragiczna. Współczesny świat powoduje, że wszystko dociera do nas błyskawicznie, a także, że inaczej na wszystko reagujemy. To jest świat naprawdę zglobalizowany. Przypomina mi się opowiadanie Stanisława Lema pt. „Katar”, w którym ludzie nagle zaczynają umierać z powodu wycieków z nosa. To był zwykły katar, który dotarł do nieprzygotowanej populacji. Na szczęście, mamy jednocześnie inne możliwości odpowiadania na wyzwania niż kiedyś.
W tej sprawie musimy się szybko uczyć, i szybko się uczymy. Polska wyprzedza inne kraje. Jesteśmy w takiej sytuacji jak kraje zachodnie dwa, trzy tygodnie temu, a już wprowadziliśmy środki zaradcze mocniejsze niż w tamtych państwach. Niektórzy próbują krytykować rząd twierdząc, że nie ma maseczek, kombinezonów itd., to trzeba powiedzieć, że cała Europa ma z tym problem. Nikt nie ma tyle, ile by chciał mieć. Uruchomiliśmy produkcje, szukamy też miejsc, gdzie można kupić potrzebny sprzęt.
Rząd stąpa po cienkim lodzie. Z jednej strony, społeczeństwa zazwyczaj skupiają się wokół rządzących w czasie zagrożenia, z drugiej, każdy błąd może okazać się politycznie bardzo kosztowny.
Polityka nigdy nie jest łatwa, zawsze wymaga odpowiednich umiejętności, i zawsze wiąże się z ryzykiem popełnienia błędu. My w sumie w niewielkim stopniu uwzględniamy w naszych działaniach w tej sprawie ewentualne reakcje opozycji; tu najważniejsze jest zdrowie społeczeństwa, uniknięcie paniki, która pogłębiłaby kłopoty. Musimy budować zaufanie i wspólnotowość, dlatego cały czas wychodzimy z ofertą wspólnej pracy. A przede wszystkim podejmujemy odpowiedzialne i trudne decyzje, takie jak zamknięcie szkół. Ona przecież w pewnym stopniu wstrzymuje społeczeństwo. Konsekwencje gospodarcze mogą być poważne, ale my w ten sposób wypełniamy nasze podstawowe obowiązki. Na walce z epidemią skupiają się obecnie wszystkie ministerstwa.
Trzeba na to zjawisko patrzeć także od strony tego, co można pozytywnego wynieść z kryzysu. Musimy szybko się uczyć, musimy czuć wspólnotowość. I czujemy. Mam nadzieję, że będzie w tej sferze jeszcze lepiej.
Widać też, że w chwili kryzysu odwołujemy się do zasobów państwa narodowego: do jego służb, jego zapasów, a nie do struktur ponadnarodowych.
Oczywiście. I widać, że jesteśmy sprawni. Co ważne, w Polsce produkujemy wszystkie najważniejsze rodzaje produktów, może poza kawą. Nie ma co w padać w zakupową panikę, bo na szczęście rzeczy podstawowe, w tym żywność, mamy u siebie w kraju w wystarczającej ilości.
Dla socjologa ciekawym zjawiskiem jest też wymuszony powrót do interakcji pośrednich, internetowych, które są płytsze i łatwiejsze do zmanipulowania niż kontakty bezpośrednie. Teraz nie mamy wyjścia, jesteśmy skazani na kontakty za pomocą internetu. Zawieszając na dwa tygodnie funkcjonowanie szkół i innych instytucji, chcemy przetestować sytuację. Chcemy wiedzieć, czy dynamika będzie u nas taka jak na zachodzie, czy też uda się ograniczyć zakres epidemii. Spodziewamy się, że może być mimo wszystko taka jak na zachodzie, ale chcemy spróbować każdej ścieżki, która może przynieść efekty. Za parę tygodni czy miesięcy będziemy wiedzieli więcej w kwestii szczepionki, reakcji na klimat, pogodę.
To, co ważne: musimy szybko uczyć się nowych zachowań. Np. podawanie ręki na powitanie powinno zostać ograniczone. To trudne, ale konieczne.
Prej
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/490745-prof-glinski-w-tej-sprawie-polska-wyprzedza-inne-kraje