Decyzja o Brexicie podjęta, stosunki bilateralne między Polską a Wielką Brytanią toczą się wcale nie podskórnym, lecz widocznym nurtem, patrz: ostatnie Forum Ekonomiczne z udziałem minister Jadwigi Emilewicz w Londynie czy właśnie zakończonego Polsko-Brytyjskiego Forum Belvedere. Pierwszy – integrujący, pokazujący możliwości współpracy gospodarczej obu krajów, dużego, średniego i małego businessu, drugi – prestiżowy spęd ekspertów z najwyższej półki, rozprawiających o ostatnich trendach w dziedzinie ekonomii, ociepleniu klimatu, relacjach polsko-brytyjskich i transatlantyckich czy o „niebezpiecznych związkach” prawa i polityki. I – last but not least – co to są i co znaczą dla nas tzw. wartości europejskie, czym różnią się od pakietu wartości chrześcijańskich, i jaką rolę w formowaniu społeczeństw odgrywa suwerenność państw, także od Unii Europejskiej, oraz poczucie tożsamości narodowej.
Forum Belvedere, to chyba największy od 1945 roku projekt bilateralny z hasłem wiodącym „to bring the two societies together”, na poziomie mediów, organizacji pozarządowych, businessu, środowisk akademickich i skupisk polskich nad Tamizą – w liczbie jakby nie było 1 mln – oraz brytyjskich kompatriotów nad Wisłą. Była to już czwarta edycja, po raz pierwszy organizowana nie przez agendy rządowe czyli ministerstwa spraw zagranicznych, ale przez think tanki, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych i Chatham House. Byli przedstawiciele słynnego „The Telegrapha”, BBC, wydziału Polish Studies, University of Cambridge, po każdej ze stron kilku ministrów, posłów i europosłów. Słowem projekt dobrze rozpędzony i, mimo tegorocznej zmiany organizatorów i niepewności finansowej, atrakcyjny i z pewnością bardzo użyteczny. Także pod względem prestiżowym – w świat idzie wieść o polskich ekspertach, wcale nie gorszych od brytyjskich i w mniejszym stopniu zainfekowanym wirusem political correctness czyli w bliższym kontakcie z życiem.
Niezwykle ważne dla debat, ich wiarygodności i publicznej użyteczności jest zwykle przestrzeganie tzw. demokracji panelowej. To alfa i omega, początek i koniec każdej podobnej konferencji. Jeśli format moderator i czterech gości, winno znaleźć się dwóch konserwatystów i dwóch przedstawicieli lewicy liberalnej, a każde zakłócenie tej arytmetyki przynosi złe rezultaty. Sesja przeradza się w hymn na cześć lewicy, bo w Europie zachodniej tak właśnie bywa, i jej spojrzenia na gospodarkę, klimat, przemiany społeczne, etc. A sama sesja – tendencyjna, jednostronna, nieobiektywna – traci jakikolwiek sens.
I wtedy wygląda to mniej więcej tak jak panel „Wartości – wspólnota czy podział?” Moderatorem był pewien znany akademik z Uniwersytetu w Cambridge, trzech panelistów, w tym dwóch polskich naukowców, zgadzało się z moderatorem w każdym punkcie. No i jeszcze posłanka Rosena Allin Khan z rodziny polsko-pakistańskiej, zresztą „żelazna panelistka” Forum, której entuzjazm dla wartości europejskich równał się tylko banałom, jakie nam serwowała. Pod-pytania brzmiały: które z wartości Polskę i Wielką Brytanię łączą, które z kolei nas dzielą, w jaki sposób uczynić nasze społeczeństwa bardziej tolerancyjne i inkluzywne i gdzie jest granica tolerancji dla wolności słowa oraz akceptacji tych, którzy mają inne poglądy niż nasze. Otóż okazało się, że Wielka Brytania ze swoją przegraną batalią multi culti jest tolerancyjna i inkluzywna, a Polska – nie. Nie padło słowo na temat obecności w Polsce 1.5 mln Ukraińców, 150 tys. Wietnamczyków, wielu Ormian, Hindusów, Pakistańczyków i Bangladeshi, choć to głównie oni pracują np. w Uberze. Ani też ślad informacji, że otwarte wrota dla imigrantów stały się główną przyczyną Brexitu, bo spowodowały w końcu zapaść służb publicznych czyli państwowej służby zdrowia, edukacji i bezpieczeństwa publicznego. Za to sporo o tym, że wszystko, co wydarzyło się ostatnimi czasy w Polsce zasługuje na krytykę, bo demokracja – za sprawą reformy sądownictwa i „no LGBT zones”- ograniczona, tak jak wolność wypowiedzi, nie mówiąc o ochronie prawach człowieka. Jakbym czytała „Gazetę Wyborczą” albo oglądała TVN24! W kuluarach słychać było głosy krytyki.
Ani słowa o tym, że demokracja narodziła się 2.5 tys lat temu na ateńskiej agorze, troska o bliżniego/ nieuprzywilejowanych/ mniejszości to ważne przykazanie Dekalogu, a obie wartości, to część dziedzictwa europejskiego, które wcale nie zostały wymyślone w ciągu ostatniego dwudziestolecia w Brukseli. Podczas godzinnego panelu nie padło jedno słowo o wartościach chrześcijańskich i przypomniał je dopiero – surprise, surprise! – głos z sali. A przecież ojcowie założyciele Unii – Robert Schuman, Konrad Adenauer czy Alcido de Gasperi – byli ludżmi wierzącymi, trwa proces beatyfikacyjny Schumana, a de Gasperi jest kandydatem na błogosławionego.
Najwyrażniej coś zdarzyło się wartościom chrześcijańskim w drodze z Paryża do Brukseli, bo już Traktat z Maastricht, 1993, a już z pewnością Traktat Lizboński, 2009, pokazał, że dzieło de-chrystianizacji Unii Europejskiej zostało zakończone. Dziś wypowiedzi MEPs, europosłów – chrześcijan są w Brukseli niemile widziane, ich wypowiedzi podsumowywane są krótkim określeniem „bigotery”, religianctwo, oni sami dyskryminowani, a ich kariery napotykają na poważne trudności. Rzecz w tym, że przez ostatnie 30-40 lat, za sprawą rewolucji kontrkulturowej, myślenie na temat państwa, prawa, rodziny, religii i obyczajów przesunęło się na lewo, nastąpiła także zamiana pakietu wartości chrześcijańskich na inny, obojętny religijnie, zresztą bez podawania referencji, skąd pochodzi. Wolność w ujęciu personalistycznym, szacunek dla bliżniego, prawa obywatelskie, free speech, human rights. Przecież w takim panelu powinno się wspomnieć o tym, co to są wartości europejskie, jaki jest ich związek z chrześcijańskim dziedzictwem, dlaczego Unia nie dość, że wybrała ten, a nie inny zestaw, przypisała sobie autorstwo i zamilcza Christian values na śmierć? Podobne manipulacje, udawanie, że problemu nie ma – pisał już 200 lat temu Edmund Burke, ojciec konserwatyzmu ewolucyjnego w swoim dziele „Rewolucja we Francji” – to typowa skłonność lewicy do tworzenia swoich utopii, które jak mówi historia, nie przyniosły światu wiele dobrego.
Jednak ten panel na Forum Belvedere to wyjątek a nie reguła, debaty trzymały się prawideł demokracji i toczyły w bliskim kontakcie z życiem. Dobrym dowodem tego były dyskusje „Suwerenność i poczucie tożsamości w Polsce i Wielkiej Brytanii”, „Relacje transatlantyckie”, „Prawo i polityka” czy „Brexit a biznes”. Warto także przypomnieć świetnych mówców jak prof. Aleks Szczerbiak z University of Sussex, komentatorkę z „Telegrapha” Juliet Samuel, znaną na Wyspach postać, byłego ministra sprawiedliwości lorda Falkonera czy polskiego ministra ds. Unii, Konrada Szymańskiego. I jeśli takie zacne projekty jak Forum Belvedere kierują się zasadami szacunku światopoglądowego i tolerancji na co dzień, jest to sytuacja win – win. I dla zjazdów i dla ludzi, i dla prawdy. I warto je wspierać, bo nazywają rzeczy po imieniu i budują dobry wizerunek Polski w Europie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/490643-miedzynarodowe-debaty-eksperckie-a-wizerunek-polski