Po gwałtownym opuszczeniu Koalicji Europejskiej składającej się z Platformy, PSL-u, SLD, Nowoczesnej i partii Zielonych, stworzonej do wyborów do Parlamentu Europejskiego, lider PSL Władysław Kosiniak- Kamysz zaprosił do budowania wokół swojej partii „polskiej chadecji”.
Kosiniak-Kamysz przestraszył się negatywnych skutków uczestnictwa w koalicji, która bardzo szybko została nazwana „tęczową”, przynosiło to bowiem realne straty poparcia wśród tradycyjnego elektoratu ludowców. Wybory europejskie nie były sukcesem PSL-u, jego przedstawiciele zdobyli tylko 3 mandaty europosłów, kilku ważnych polityków mimo czołowych miejsc na listach, mandatów jednak nie zdobyło.
Na posiedzeniu Rady Naczelnej, po wyborach do PE, krytykowano głównie pójście Koalicji Europejskiej w lewo, co zdaniem zabierających głos, odebrało PSL-owi dużą część jego dotychczasowych zwolenników. Podjęto więc decyzję o opuszczeniu Koalicji Europejskiej i zdecydowano o utworzeniu Koalicji Polskiej, której trzonem miały być PSL i Kukiz15, a nowa koalicja miała być jak już wspomniałem „polską chadecją”.
W kampanii wyborczej do Sejmu i Senatu, Koalicji Polskiej nie wzmocnił wprawdzie żaden inny realny podmiot polityczny ale jej politycy na wyścigi odcinali się między innymi od wsparcia dla legalizacji związków partnerskich, małżeństw homoseksualnych i adopcji dzieci przez takie związki, czyli realizacji tzw. planu Rabieja (wiceprezydent Warszawy Paweł Rabiej przedstawił taki plan lewicowych środowisk w wywiadzie dla jednej z gazet).
Kosiniak-Kamysz zaprzeczał nawet, że klaskał po wystąpieniu Leszka Jażdżewskiego, który na spotkaniu wyborczym z udziałem ówczesnego przewodniczącego Rady Europejskim Donalda Tuska na Uniwersytecie Warszawskim, bezpardonowo zaatakował polski kościół i katolików. Politycy PSL-u zapewniali, że poglądy prezentowane przez Koalicję Europejską w tych sprawach, to nie były ich poglądy, nie byli w stanie ich zablokować, a niezgoda na nie spowodowała właśnie opuszczenie tej koalicji tuż po wyborach do Parlamentu Europejskiego.
W ostatnią sobotę żona prezesa PSL-u Paulina Kosiniak-Kamysz udzieliła wywiadu w jednej z komercyjnych rozgłośni radiowych, podczas którego wygłosiła wiele kontrowersyjnych tez. O żonie lidera PSL-u zrobiło się głośno tydzień wcześniej, kiedy podczas konwencji programowej tej partii, która odbywała się w Jasionce pod Rzeszowem, zaprosiła męża na scenę zwrotem „choć tygrysie, scena jest twoja”.
Ta pijarowska zagrywka w sposób chyba niezaplanowany przykryła programowe wystąpienie prezesa Kosiniaka-Kamysza, do opinii publicznej nie przebiły się jego propozycje, gospodarcze, społeczne i zdrowotne.
Wywiad o którym wspomniałem jest kontynuacją skupiania przez media zainteresowania na żonie lidera PSL-u, a ona daje ku temu powody. Zaproponowała między innymi ogólnopolskie referendum w sprawie wypłacania wynagrodzenia pierwszej damie (kosztowałoby co najmniej 70 mln, a za takie pieniądze można by było wypłacać takie wynagrodzenie przez kilkaset lat), a także autorytatywnie stwierdziła, że program 500 plus nie jest programem, który zwiększa dzietność (co jest oczywistą nieprawdą bo od 2016 roku rodzi się corocznie o 40-50 tysięcy dzieci więcej niż wynikało to z prognoz GUS opracowanych przed jego wprowadzeniem), a także jej zdaniem ciężko stwierdzić czy ten program relatywnie pomaga rodzinom wychowującym dzieci.
Zapytana o związki partnerskie i adopcję dzieci przez pary jednopłciowe, stwierdziła, że do tego wszystkiego trzeba dochodzić małymi kroczkami czyli dokładnie tak jak blisko rok temu mówił o tym czołowy polityk Nowoczesnej i wiceprezydent Warszawy, Paweł Rabiej.
Panie prezesie Kosiniak-Kamysz, czy program „polskiej chadecji” ma wyglądać tak jak opisuje go pańska żona?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/490512-czy-program-polskiej-chadecji-przedstawila-zona-szefa-psl