Przeciąganie politycznej liny wokół osób zarządzających Telewizją Polską oraz kampanijne gry na zapleczu sztabu prezydenta Andrzeja Dudy to kolejne potwierdzenie tezy, że jeśli urzędujący prezydent ma z kimś przegrać, to z koalicją Emocji i Ambicji (i to nie tylko własnych).
Marzena Paczuska zawieszona w obowiązkach członka zarządu TVP. Nowym prezesem TVP Maciej Łopiński?
Celnie opisała to zjawisko Marzena Nykiel, wskazując, jak wiele do życzenia pozostawia skala zaangażowania partyjnego zaplecza w wysiłki Andrzeja Dudy. To tylko jedna strona medalu: coraz wyraźniej od polityków PiS można usłyszeć, że prezydent odkleił się od rdzenia tej partii, że prowadzi niezrozumiałą dla nikogo grę, na której końcu nie widać jasnych zysków czy efektów.
Ludzie prezydenta w Pałacu są nie tylko mało doświadczeni w polityce, ale i skrajnie mało odporni na wszelkie plotki. Prezydent nie pokazał nic, byśmy mogli stwierdzić, że będzie naszym dobrym sojusznikiem w kolejnej kadencji
— słyszę w PiS.
To argument o tyle ważny, że kampanię - nawet w tak specyficznych warunkach jak dziś - przeprowadza się za duże pieniądze, a te ma przecież i dysponuje nimi PiS. Z kolei biorąc pod uwagę kolejne rozmowy z politykami zarówno z partii rządzącej, jak i samego Pałacu, myślę zresztą, że za takimi czy innymi decyzjami prezydenta i jego otoczenia nie stały jakieś piętrowe plany z drugimi i trzecimi dnami, ale po prostu emocje. A gdy te ostatnie zostają okraszone ambicjami, to efekt jest, jaki jest: brak elementarnego porozumienia przy obsadzie zarządu TVP to tylko wierzchołek góry - może nie lodowej, ale solidnej.
Jak bowiem inaczej nazwać fakt, że na szefową kampanii wybiera się osobę - co prawda inteligentną, wygadaną, z retorycznymi umiejętnościami i sympatyczną aparycją - która jednak musi w środku wyścigu wyborczego zapewniać, że popiera własnego kandydata i obóz, który za nim stoi? Nawet jeśli to tylko manipulacje i zła wola nieprzychylnie nastawionych osób wobec pani mecenas Turczynowicz-Kieryłło, to przecież nie o jej status i pozycję są te majowe wybory. Nie dziwi dziś fakt, że opozycja kpi z poetyckich talentów wśród otoczenia pani mecenas, domagając się przeprosin dla… Jarosława Kaczyńskiego.
Ale te wybory nie są również o ten czy inny status i rolę zarządzających TVP. Ostatnie decyzje i wybuch emocji w przynajmniej niemałej części Prawa i Sprawiedliwości sprawiają wrażenie, jak gdyby dla kolejnych pięciu lat naszego kraju nie była obsada Pałacu przy Krakowskim Przedmieściu, ale fotel na ostatnim piętrze przy Woronicza. Pal sześć, że w jednej czy drugiej politycznej rozgrywce na zapleczu prezydent Duda został ograny: to się zdarza. Gorzej, że na dwa miesiące przed wyborami - a więc w przededniu kluczowego momentu kampanii - została podważona sprawczość urzędującego prezydenta. To nie tylko niezrozumiałe, ale wręcz samobójcze, wywołujące inny wirus: autodestrukcji wewnątrz swojego obozu.
Politycy i zwolennicy Zjednoczonej Prawicy mogą odetchnąć o tyle, że na razie jednak żadne zakulisowe gry nie mają i w najbliższej przyszłości nie będą mieć większego wpływu na kampanię prezydencką. Emocje wyborców są gdzie indziej, z oczywistych względów. Ale gdy wirus uda się wreszcie zdusić, a prezydent utrzyma przewagę do końca tego politycznego meczu, relacje między Pałacem a Nowogrodzką nie wrócą tak prędko do stanu sprzed startu kampanii, nie mówiąc o roku 2015 czy 2016. Będzie się działo.
ZOBACZ TAKŻE NOWY ODCINEK MAGAZYNU BEZ SPINY:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/490494-jesli-pad-ma-z-kims-przegrac-to-z-koalicja-emocji-i-ambicji