Coś mi się wydaje, że rozmaite przepowiednie, poparte opiniami wynikającymi z badań, spowodowały całkowitą utratę wiary w możliwość wygrania przez Andrzeja Dudę wyborów już w pierwszej fazie. Takie widzenie sprawy może czasem towarzyszyć poczynaniom niemrawym sztabom wyborczym i równocześnie pchać żagle tym, którzy nie zasłużyli swą postawą, dotychczasowymi rezultatami myśli i uczynków nawet na przypadkowy podmuch. Jestem zdania, że wygrana prezydenta Dudy w pierwszej turze wciąż jest możliwa, acz wciąż równie trudna. Jednak brak mocnej wiary w takie zwycięstwo ogranicza już na starcie osiągnięcie tak rozumianego celu. Byłoby katastrofą, gdyby się okazało, iż zwycięstwo w pierwszej turze było o wiele bliższe niż w drugiej, ostatecznej. Mając stałe poparcie, wahające się lekko od 40 do 45 proc. można bez trudu wyobrazić sobie pozyskanie jeszcze więcej. Wszak to się już nie raz zdarzało, i w Polsce i gdzie indziej. Oczywiście, będą przeciwności, także proceduralne, związane choćby z sytuacja sanitarną kraju, ale z nią muszą się liczyć wszędzie, bez względu na polityczną fazę państwa. Wybory prezydenckie są raz na pięć lat, teraz będą wymagały jeszcze innej mobilizacji niż przeprowadzane w neutralnym dla epidemiologów czasie. Pewnie nie tylko mnie trudno jest wyobrazić sobie, podczas tak niebezpiecznych chwil, skuteczną aktywność polityków miary Halickiego, Nitrasa. Kingi Gajewskiej, Grabca, Szczerby, Neumanna, Joanny Muchy, Zwiefki… Nawet przy poparciu Klaudii Jachiry, a szczególnie Rosatiego. Nie jestem też pewien, czy nawet kobieta z Ursusa, będąca często jak Wałęsa lub Schetyna, równocześnie i za i przeciw, mogłaby dziś wzbudzić zaufanie. Właśnie tu i teraz, a nie podczas kampanii wyborczej. To są ludzie do atakowania, na ogół prymitywnego, politycznych przeciwników, z atakami na trudną rzeczywistość radzą sobie, jak w knajpie u przyjaciół. Bez służbowej karty płatniczej i przekleństw wartych co najmniej nagrzanego furmana – ani rusz.
Namawiam więc do wyzwalania wszelakiej mocy przed pierwszą turą, nie pomyślną, ale bardzo pomyślną. Taka wygrana wciąż jest możliwa. I to wam mówię ja, stały orędownik zwycięstwa Andrzeja Dudy, choć odepchnięcie Jacka Kurskiego nadal mi się nie podoba.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/490332-badania-opinii-to-jedno-a-lekcewazenie-mozliwosci-wygrania