Właściwie piszę ten tekst nieco na wyrost, profilaktycznie. Gdyby komuś w obozie władzy chodziła po głowie myśl, że nadszedł już czas, aby „wyhodować sobie własnych oligarchów”, to spieszę donieść, że lepiej by było, aby ktoś taki w ogóle się w Polsce nie narodził.
Sprawowanie władzy w oparciu o „własnych oligarchów” jest żałosnym przyznaniem się do porażki i całkowicie skieruje Polskę w azjatyckie rejony cywilizacji – Gumilow napisałby pewnie, że to „stepowienie cywilizacji”. Gdyby takie PiS chciało mieć własnych oligarchów, to albo musiałoby ich sobie podkupić z obozu kompradorów, albo też będzie musiało stworzyć sobie własnych. Oczywiście PiS mogłoby podkupić np. Solorza, ale kto by zaręczył, że byłby to ich miliarder? Rzecz jasna można stworzyć nowego oligarchę, napakować mu do kieszeni rozmaitych budżetowych pieniędzy, ale kto zaręczy, że taka utuczona kreatura nie odwróci się od swoich karmicieli, gdy ci utracą przymioty władzuchny. Najpewniej ułoży się z nową władzą i tyle pozostanie z „inwestycji”. Warto bowiem pamiętać, że instytucja oligarchów występuje w nierozłącznej parze z instytucją służb specjalnych, i to takich, które mają swoją siłę i zdolności utrzymywania bogaczy w karnym szeregu. Nie są to jednak służby państwowe, jeno służby własne, które państwo posiadają, a nie na odwrót. Kremlowskie lub pekińskie wzorce są tu najlepsze. Brykających bogaczy, którzy nieopatrznie uwierzyli w siłę swoich miliardów, szybko śle się na Kołymę albo skraca o głowę, patrosząc przy tym z drogocennych organów, które zyskownie można sprzedać.
A u nas? Gdzie go ześlą? Do Pierdziszewa Dolnego? Nasze służby potrafią narobić grubo gryzmolonych intryg, ale żeby komuś wpakować ołowianą tabletkę w łepetynę… O takich numerów to u nas nie gra się na pewno. Tak więc, jeżeli któremuś z politykierów przypadkowo pozostających u władzy marzy się posiadanie własnej stajni oligarchów, to spieszę mu donieść, że nawet się nie obejrzy, a stanie się kliencikiem takiego bonzy, który łaskawie poda mu czasem ochłapek. Władza nie jest wieczna, a dobre jej sprawowanie to sztuka, której z żadnego podręcznika się nie nauczycie. PiS może zwyciężać jedynie ideowością i konsekwencją w stosowaniu ideowych przykazań w praktyce. Jeśli wejdziecie w buty poprzedników – skończycie jako smutne pudle tresowane przez rozbestwionych nuworyszy.
Felieton Witolda Gadowskiego ukazał się w numerze 10/202 tygodnika „Sieci”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/490233-oligarchowie-tekst-profilaktyczny