Nieoczekiwany obrót przybrała dyskusja nad projektem pomnika Bitwy Warszawskiej, która miała miejsce we wtorkowy wieczór w Pawilonie Zodiak. A może oczekiwany? Bo w połowie spotkania, po litanii zachwytów pani wiceprezydent miasta i salw uznania dla projektu ze strony szefowej konkursowego sądu, a potem wystąpieniu autora, Mirosława Nizio, pojawiły się coraz bardziej śmiałe i stanowcze głosy krytyki.
A autor mówił długo i nie wiem czy można by za wierszem Herberta powiedzieć, że „rozszerzał się umysł jego i dusza jego”, raczej trafniej określiła go wypowiadająca się później pani Bogna Świątkowska z westchnieniem wskazująca jego „nadmierne figury stylistyczne”. Mirosław Nizio tak mówił o swoim pomniku:
Ta siła wyprowadzona w sposób bardzo dobitny, stworzyła pewny dynamizm tej przestrzeni, w istocie patrząc na ten plac… zauważyłem pewną siłę wirującą, coś co będzie emanowało tą siłą. Zderzenie tych elementów, ruchów i tej fontanny która stała sie i była matką przestrzeni… Wprowadziłem do tej przestrzeni symbol zegara, cyklu kalendarzowego, który jest wiecznie przemijający, podzielony na 12 cięć…
Wspominaliśmy już wcześniej, że te 12 cięć ma symbolizować 12 miesięcy, cykl odradzania się, jak to Rzeczpospolita się odrodziła. Na łamach portalu dość sceptycznie podeszliśmy do zwycieskiego projektu, niemniej autor, podczas spotkania, sam w pewnym momencie powiedział, że ten pomnik to:
trochę łamigłówka.
ale też, że pomnik
wprowadzi nas w wir historii.
CZYTAJ WIĘCEJ:
-
Jakubowska: Coś na kształt świdra upamiętni Bitwę Warszawską?
-
A może da się jeszcze znaleźć nowe miejsce na Łuk Triumfalny
O konkursie padło wiele dobrych słów… ze strony organizatorów konkursu. Pomińmy więc je na razie, bo z sali padło mniej zachwytów. Profesor Przemysław Krajewski z Akademii Sztuk Pięknych wypowiedział pierwsze krytyczne słowa, choć jeszce delikatnie sformułowane, że
doceniając ten projekt odnoszę wrażenie, że z punktu widzenia czysto lokalnego, to te relacje między przyziemiem a elementem wertykalnym, one są poprawne, ale że jest tu pewien błąd dotyczący spojrzenia szerszego, spojrzenie miejskiego, urbanistycznego ,powiedzmy sobie - nawet warszawskiego. Ten element wertykalny jest za niski w stosunku do otoczenia dalszego.
Słowem: za małe to, za niskie, ginące w zwalistych gmachach naszej PRLowskiej stolicy.
Pomnik fajny, bo z fontanną zamiast żołnierza
Odnotujmy też z sali głosy pochlebne. Burmistrz dzielnicy śródmieście cieszył się, że w koncepcji okolicy „nic się nie zmieniło”, że jest zieleń i fontanna, a fontann w mieście niewiele. Brawo! Oto logika III RP, zmieniać tak by się nic nie zmieniło, wielkość ukrócić, schować pomiędzy zieleń i fontanne. Były i inne pochlebne wypowiedzi - że dzięki pomnikowi odbędzie sie remont przejścia podziemnego, że pomnik nie nawiązuje do militarystyki (pomnik bitwy bez wątków wojskowych!) i że będzie można się pluskać w fontannie. Oto mentalność Warszawy, z której widać, jak wyszła nam powojenna odbudowa stolicy.
Była więc dyskusja wyważona, aż uprzejme milczenie niezadowolonych pękło wreszcie i rozsypały się głosy:
Co z wątkiem posądzeń o plagiat z obeliska grupy hipnognosis, promującej płytę Led Zeppelin?
300 milionów płyt sprzedano na całym świecie, to jak ludzie przyjadą do Warszawy, to powiedzą: super! [w domyśle: skojarzą pomnik Bitwy z płytą - red.]
Obrońcy mówili, że płyta to dawno było, dosłownie „przed moim narodzeniem”, tłumaczyła członek sądu konkursowego.
„Atrapa pomnika”, „proteza”, „powtórzyć konkurs!”
Stanowczo wypowiedziała się pani Bogna Świątkowska z Fundacji Bęc Zmiana pomnik po prostu krytykując jako nieadekwatny do upamiętnianego wydarzenia. Zdaje się, że to po tej wypowiedzi sala ośmieliła się na więcej i bardziej stanowczo.
Warto odnotować głos, nazywający realizację idei upamiętnienia Bitwy Warszawskiej „mizerią”. Pan, który przedstawił się jako fizyk, zaznaczył, że budżet pomnika to „trzy razy palety na Placu Bankowym”, nawiązując do letniej inicjatywy stołecznego Ratusza, który dał milion złotych na drewnianą strefę relakcji w centrum miasta. Ładnie na tym tle brzmiał postulat, że taki „Pałac Kultury” powinien służyć jako podstawka do pomnika.
Zwieńczeniem wielu jeszcze innych głosów była wypowiedź słynnego artysty rzeźbiarza Jerzego Kaliny, który mówił z szacunkiem do autora zwycięskiego projektu, ale z zażenowaniem nad całą inicjatywą. Wspominał, że to nie pomnik a „atrapa pomnika”, że Polska powojenna zatacza się od maksymalizmu Pałacu Kultury do minimalizmu nowoczesności
tu jest coś smutniejszego…my udajemy, że chodzimy, a nie chodzimy, bo jedną nogę mamy jak protezę… ten pomnik przypomina mi protezę pomnika… Udawaliśmy, że Pałac Kultury jest nasz, że jest niepowtarzalny, że może choć są podobne [w Moskwie], to nasz jest wyjątkowy, a neonem przykryliśmy napis kuty, piękną antykwę… (…) Pomnik jest prawoskrętny, lewo, prawo, my kulejemy idąc, popieramy rzeczy, które kompletnie dezorientują tych, co do nas przyjeżdząją. Jak mówimy o bitwie 1920 roku (…) to nikt nie dojdzie do tego co ta forma wyraża… z kim była ta wojna., czy zakończona czy niezakończona… Ten pomnik to lamentoso [pieśń żałobna], ściana opłakuje [bitwę]. (…) Ten pomnik zbudowany jest wszystkim i nikomu.
I na koniec mocne słowa Jerzego Kaliny wywołały oklaski sali:
Jest w tym chaos, nie ma prawdy. Czekaliśmy sto lat, a teraz wiemy, żę coś będzie połowiczne, będziemy w dalszym stopniu atrapami, albo tymi co wymagają kuracji….
Pojawiły się także głosy, by… konkurs powtórzyć. W gwoli ścisłości trzeba dodać, że na sali byli także uczestnicy konkursu, więc to zrozumiałe, że pewnie by woleli rozpisać zasady na nowo i startować w szranki raz jeszcze. Ale też dodajmy, że spośród ponad stu nadesłanych projektów było wiele propozycji łuków triumfalnych, z czego dwa z nich zostały wyróżnione. Łuk triumfalny przedstawiony przez Tomasza Birezowskiego odnosił się w swojej symbolice wprost do Bitwy Warszawskiej:
Sama bitwa rozgrywała się na froncie o długości nieomal czterystu kilometrów a działaniami wojennymi dotkniętych było wiele miejscowości. Nazwy tych miejsc, w lcizbie nieomal stu, w naszej propozycji umieściliśmy w partii cokołowej obiektu. Obok nich miał znajdować się również opis bitwy, imiona i opisy jej głównych bohaterów jak np. dowódcy, szyfranci, ksiądz Skorupko oraz nazwy formacji biorących w niej udział.
- mówił autor.
Drugi wyróżniony łuk, autorstwa Pawła Nowickiego to skupisko zgromadzonych wokół siebie lanc, z których środkowe jakby wisiały w powietrzu tworząc pod sobą łuk, przejście.
Widać było i z przebiegu dyskusji i z rozmów w kuluarach, że organizatorzy niezbyt się zgadzają z krytyką. Podkreślali zresztą, że przy tym przedsięwzięciu udało się niemożliwe - porozumienie samorządu z rządem. Że pomnik duży, bo 23 metry. Że zwycięzca doświadczony (choć w projektowaniu muzeów, budynków, nie pomników!).
Polecam więc ten pomnik wszystkim wzdychającym nad podziałami w Polsce, wołającym o zgodę narodową za wszelką cenę. Pomnik ów, czy raczej - jak wspomniał Jerzy Kalina - „atrapa pomnika” to cena za projekty ponad podziałami.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/489648-pomnik-bitwy-warszawskiej-czy-proteza-atrapa-pomnika