24 stycznia Komisja Europejska złożyła wniosek do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej o zastosowanie środków tymczasowych przeciw Polsce w odniesieniu do systemu odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów, aby „chronić sędziów przed kontrolą polityczną”. KE nie wniosła we wniosku o ewentualne kary finansowe co nie znaczy, że takich kar nie może nałożyć. TSUE zastrzegło sobie bowiem możliwość restrykcji finansowych, o ile Polska nie respektowałaby środków tymczasowych. W przypadku kiedy TSUE uzna wniosek teoretycznie Izba Dyscyplinarna SN (ID) powinna zostać zawieszona. Przed wydaniem postanowienia stronom przysługuje prawo przesłuchania ich przedstawicieli. Wysłuchanie stron w tej sprawie zaplanowano przed Wielką Izbą Trybunału Sprawiedliwości UE na poniedziałek 9 marca. Jednak już w „przedbiegach” TSUE odmówił przesłuchania świadków – dwóch sędziów Izby Dyscyplinarnej, o co wnioskowała polska strona.
To znaczy, że praktycznie TSUE a priori nie uznaje powołanej zgodnie z Konstytucja i polskimi przepisami prawnymi jednego z organów państwowego Wymiaru Sprawiedliwości. Jednym słowem rozbój na prostej drodze, łamanie traktatów i niedopuszczalna ingerencja w suwerenność naszego kraju. Choć eksperci starają się uspokajać sytuację, wiele wskazuje na to (choćby wspomniana odmowa wysłuchania przedstawicieli polskiej Izby Dyscyplinarnej SN), że postanowienie będzie niekorzystne dla Polski, a satysfakcjonujący „kastę”. TSUE ma do dyspozycji wybór jednej z 4 decyzji:
-
Zawieszenie funkcjonowania ID (najbardziej prawdopodobne).
-
„Wyrok salomonowy” – w stylu „niech sobie tę kwestię rozstrzygają polskie sądy (w domyśle z Trybunałem Konstytucyjnym na końcu legislacyjnej drogi)”.
-
Odłożyć wydanie postanowienia na termin późniejszy (np. po wyborach), tłumacząc się względami formalnymi.
Wariant pierwszy oznacza wypowiedzenie wojny polskiemu rządowi. Deklaracje i ustalenia o współpracy z panią Ursulą von der Leyen i „nowe otwarcie” prezydenta Macrona można będzie sobie miedzy bajki włożyć. Jeśli Zjednoczona Prawica ulegnie postanowieniu będzie to kolejną zachętą dla TSUE, by ostatecznym wyrokiem rozwalić reformę Wymiaru Sprawiedliwości. Poza tym można się będzie spodziewać wymiernych strat wśród własnego elektoratu, co odbije się na spadku poparcia w I i II turze prezydenckiej elekcji. Tak czy inaczej wojna z TSUE w kontekście nadchodzących wyborów jest niebezpieczna, ale uniknąć jej nie będzie sposobu. Dlatego najważniejsza powinna być pełna współpraca obozu prezydenckiego z partią rządzącą i wypracowywanie wspólnych strategii polityczno-medialnych. Niestety sytuacja taka jak dziś nie nastraja optymistycznie. I stąd nagłe wzbudzenie sędziego Igora Tulei. W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” kreuje się na męczennika i bohatera „kasty”. Wyraża też nadzieję, że być może dzięki jego „ofierze” UE zdecyduje się na silniejsze grillowanie Polski. W ten sposób Tuleya wyprzedza fakty i stara się zdopingować TSUE do działań jak najbardziej radykalnych wymierzonych w reformę sądownictwa. Doskonale przy tym wie i zdaje sobie z tego sprawę, że takie postępowanie w świetle nowelizacji przepisów ustawy o ustroju sądów powszechnych, i Sądzie Najwyższym może grozić zrujnowaniem jego kariery. Ale im bliżej terminu wysłuchania strony przez TSUE tym, dziwnym trafem, dołączają do Tulei inni. I Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf stwierdziła nagle, że
w ocenie Sądu Najwyższego, skład Trybunału Konstytucyjnego wyznaczony do rozstrzygnięcia niniejszej sprawy [spór kompetencyjny] jest sprzeczny z przepisami prawa. Wyborowi istotnej części składu orzekającego towarzyszyły bowiem poważne kontrowersje prawne, co do zgodności poszczególnych etapów tego wyboru z przepisami prawa.
Jak słusznie podsumował kolejny wyskok prezes Gersdorf red. Wojciech Biedroń na łamach naszego portalu:
nie uznaje [ona] najważniejszego sądu w Polsce. Dowolnie interpretuje sobie przepisy. Ma gdzieś konstytucję i ustawy.
Wszystko to, ma służyć nie tylko deprecjonowaniu TK przed spodziewanym wyrokami druzgoczącymi uchwałę SN, ale także „wbiciu ostrogi” TSUE, by wykorzystał ostatnią szansę powstrzymania reformy Wymiaru Sprawiedliwości w Polsce, a także wpłynięcia na wynik wyborów prezydenckich. Co prawda od postanowienia TSUE przysługuje odwołanie do wiceprezesa Trybunału Sprawiedliwości i rząd będzie mógł zyskać trochę na czasie, ale nie łudźmy się. Będzie gorąco ponieważ z tej drogi nie ma odwrotu. Albo suwerenność, albo łamanie traktatów przez TSUE i dalsze próby sprowadzania Polski „do pionu”. Dlatego też propozycje dogadywania się z kastą, które padły w mediach z ust m.in. szefowej sztabu wyborczego prez. Andrzeja Dudy są delikatnie mówiąc nieroztropne. Prawdziwa bitwa dopiero się rozpoczyna i machanie teraz białą flagą to najgorsze z możliwych rozwiązań. Z tej drogi nie ma odwrotu bez względu na cenę. Jarosław Kaczyński powiedział, że „dobra zmiana” nie odda władzy inaczej niż w wyniku rozstrzygnięć w wolnych wyborach.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/489593-w-co-gra-duet-tuleya-gersdorf
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.