Czy rzeczywiście w sztabie najważniejszego rywala, a właściwie rywalki Andrzeja Dudy nie ma ani jednego dyżurnego, bystrego analityka? Niech każdy sam sobie odpowie na to pytanie, ale wyjdzie raczej na – rzeczywiście. Wszak, bez względu na jakiekolwiek wyliczenia i kalkulacje zwolenników najostrzejszego kursu wobec PiS, nikt przy zdrowych zmysłach poprzeć nie może prostackiej bijatyki wobec faktycznego zagrożenia obywateli z jednej strony, z drugiej zaś uczynnienie z tego niebezpieczeństwa pałki do wymachiwania w stronę rządzących. Czy nikt z inteligentów zgromadzonych wokół Pani Marszałkini, Bartosza Arłukowicza, Borysa Budki i innych diamentów politycznej myśli nie wpadł na to, że więcej punktów zdobyłaby ta formacja zupełnie innym sposobem, całkowicie innym stylem? Na przykład – wychodzi ktoś z tej grupy na mównicę i ogłasza: nigdy się nie zgodzimy z tym, co proponujecie w trakcie swych rządów, ale dziś zrobimy wszystko, by uchronić Polaków przed niebezpieczeństwem wciąż trochę nieznanym. Chcemy mieć wszelkie informacje, także po to, by w razie potrzeby wspierać państwo naszymi świetnymi kontaktami w Brukseli i Strasburgu. Pokazaliśmy, co potrafimy w sprawie sądownictwa, praworządności, domagaliśmy w związku z tym pomniejszenia kwot dla Polski, ale teraz idzie o co innego. Możemy walczyć wspólnie.
Wiem, że piszę brednie, bo wśród prominentów PO pała jest najwyżej cenionym narzędziem przydatnym w dyskusji. A poza tym jeszcze inna moja naiwność – przecież wszystkie te brukselskie Franse, Guye i inne osobistości szczególnego wyróżnienia też uważają ów przedmiot jako coś, czym posługują się najsprawniej. Więc może niech wszystko zostanie po staremu. W połowie maja także.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/489405-gdyby-tak-opozycja-miala-cos-w-glowie-poza-pedem-do-wladzy